16 stycznia 2014

Śląska Grupa Śledcza /Szósty - Agnieszka Lingas-Łoniewska/

W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka – mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu…odbiorę Ci życie, bo ja jestem twoim bogiem…

Do lektury zasiadałam pełna nadziei, napięta jak struna i…niestety„The Following” to to nie jest, ale cieszę się, że i nasze podwórko doczekało się seryjnego mordercy. Mordercy, który działa z tylko dla siebie logicznych pobudek - według klucza, który jak to u psychopaty jest zwichrowany. Książka wpasowuje się w cykl o Śląsku ze względu na to, że pisarka z okolicznych miast uczyniła dekorację do fabuły. Opisów czy konkretnego usytuowania akcji nie ma. Główna bohaterka mieszka w Chorzowie, główny bohater w Katowicach. Podążając za gwałcicielem i mordercą, który wyprzedza ich zawsze o nieskończoną ilość kroków, przemieszczają się między: Siemianowicami Śl., Dąbrową Górniczą, Bytomiem, Katowicami, Chorzowem, Mysłowicami, Tychami a nawet dalej: Ogrodzieńcem, Krakowem itd. Śląsk jest więc tutaj tylko niewykorzystanym tłem, atrapą. Można za to doszukać się inspiracji faktycznymi morderstwami dokonanymi na obszarze Śląska przez „Wampira z Zagłębia”, który pozbawił życia czternaście kobiet.

Na Śląsku zaczyna grasować „Szósty”. Psychopata, który więzi kobiety, po to by szóstego dnia od porwania zgwałcić je i zabić. Jak się łatwo domyślić, stąd wziął się jego przydomek. Sprawą zajmuje się zdolny i błyskotliwy inspektor z elitarnej Śląskiej Grupy Śledczej Marcin Langer i psycholożka śledcza Alicja Szymczak – oboje po szkoleniach w Quantico. Wiedzeni dziwnym przeczuciem odgadują trafnie, że spotykają się nie pierwszy raz. Przeznaczenie bowiem po raz kolejny krzyżuje ich losy, tym razem na dobre. Psychopata próbuje ich jednak rozdzielić: Alicja ma stać się bowiem ukoronowaniem jego ofiar - zielonookich blondynek. Niewiele poszlak, zagmatwane uczucia - zapowiadało się starcie charakterów: Langer kontra morderca. Na zapowiedzi jednak się skończyło. A szkoda, historia miała potencjał, który rozmieniono na drobne.

http://numb2206.blog.interia.pl/
Początek powieści jest drewniany. Tak jakby w obawie o to, że zapomni lub by jak najszybciej odbębnić – autorka w początkowych fragmentach przedstawia nam szczegółowe opisy postaci, ich trybu życia, relacji rodzinnych itp. Zamiast podtrzymywać akcję i budować bohatera – człowieka z krwi i kości, daje nam streszczenie i serwuje szkolną charakterystykę postaci. Nie chodzi o to, by na początku książki przekazać wszystko, co mniej istotne i później się nie przyda, lecz o to, by odkrywać przed czytelnikiem, kawałek po kawałku pewne fakty, budować napięcie, dopasowywać kolejne elementy układanki, zaskakiwać go. A tego tutaj właśnie zabrakło. Poza tym pisarka przedobrzyła z opisami wyglądu zewnętrznego bohaterów: nie może nam umknąć, bo powtarzane jest to do znudzenia, jaką klatę i jaki wzrost ma Marcin, a o urodzie Alicji już nie wspomnę.

Pisarka również w kółko przypomina nam, że główna bohaterka ma jasne blond włosy. Gdy wydaje nam się, że trochę z tym odpuszcza, atakuje nas jej zielonymi oczami. Jest jasne jak słońce, że stanowi potencjalną ofiarę. Ciągłe sugerowanie tego jest zwątpieniem w inteligencję czytelnika. Autorka pozbawiła się również innego elementu zaskoczenia: za wcześnie ujawnia, kto jest mordercą. Szkoda, że nie pogrywa z nami do samego końca myląc nas i wpędzając w śledcze maliny. Poza tym, zakończenia typu: nagła pomoc znikąd też już się przejadły. Pisarka powinna była sobie darować stosowanie Deus ex machina...

http://ewelina1016.blog.onet.pl/
Ani Marcin ani Alicja nie są postaciami, do których można zapałać sympatią. Zostali wycięci z szablonu: nieziemsko piękni, inteligentni, zdolni, wrażliwi, błyskotliwi, praworządni, uczciwi i jeszcze mają cudowne wnętrza! Bajka dla dorosłych? Inspektor jest tak idealny, że nawet lubi chodzić z wybranką na zakupy do galerii handlowej – co za mężczyzna! Chodzące ideały, nieudane, przekolorowane, sztuczne i banalne, takie papierowe postacie (z papieru toaletowego, żeby nie było wątpliwości). Niby najlepsi specjaliści, a w książce właściwie nic nie robią. Marcin Langer tylko wodzi wzrokiem za psycholożką, lub piekląc się popisowo zaciska szczęki. Alicja rzucająca się w wir pracy po stracie męża jest mdła i rozlazła, ciągle niby coś notuje w swoim notesie, nie zdziwiłbym się jednak, gdyby po prostu rysowała w nim serduszka... Największą wadą tej powieści jest bowiem to, że to nie jest kryminał z elementami romansu, ale romansidło z elementami kryminału. Dlatego nie ma co oczekiwać na  wiarygodne fragmenty opisujące pracę śledczą, czy jakiejkolwiek pracę. Bohaterowie skupieni są na patrzeniu sobie w oczy i opanowywaniu swoich namiętności, nie na działaniu. Gdyby nie pomoc męża nieboszczyka i telepatyczny impuls, Marcin w życiu nie uratowałby Alicji z rąk mordercy – to chyba mówi wszystko na temat jego profesjonalizmu. A propos "eksa": w tej powieści znalazło się też miejsce na zjawiska paranormalne – jak pośmiertne przyzwolenie męża Alicji na jej nowy związek – żeby nie miała wyrzutów sumienia, biedna.

Wątek miłosny jest przydługi, właściwie gdyby wyciąć z tekstu fragmenty, gdy główni bohaterowie o sobie myślą, patrzą na siebie czy się kochają, zostałoby bardzo niewiele zapisanych kartek. Przeznaczenia i miłości od pierwszego wrażenia jest za dużo. Poza tym wątek ten przedstawiony został banalnie, jest przewidywalny i schematyczny: nawet spotkanie Alicji z Angelą nie dziwi, takie zdarzenie jest pewną oczywistością - zawsze musi być w romansie chwila złamania i zawahania. Pisarka nie pokusiła się o wyjście poza utarty szlak.

http://www.fanpop.com/clubs/romantic/images/33656960/title/true-love-wallpaper
Postacie poboczne też zbudowała na wytartych schematach. Brat głównego bohatera jest cudownym dzieckiem resocjalizacji polskiej…tutaj chwilka wymownej ciszy… Poza tym jest tak idealny, jak i jego brat. Martwy mąż Alicji nie został czytelnikowi przedstawiony w taki sposób, by ten za nim zatęsknił.Nie mamy mu współczuć przedwczesnej śmierci. Zostaje w naszej pamięci, jako pustostan słów za życia i pobłażliwy opiekun z zza grobu. Wątek eksmęża nie był w ogóle interesujący, ani w sumie potrzebny – no chyba po to, by rozwiązać szybciej sprawę (bo żywi nie daliby rady). Kolejna z pobocznych postaci, czyli "wypełniaczy tła", to dziewczyna zwodzona przez lata przez Marcina – Angela, bogata modelka. Autorka próbuje nam ją w jakiś sposób obrzydzić, pokazać, jak bardzo nie pasuje do Marcina  i gdy zostaje porzucona wychodzą z niej wszelkie wady i zło. Ale kto tutaj jest naprawdę zły? Czy Marcina ktoś zmuszał do bycia z nią, czy było mu wygodnie? Która kobieta nie poczułaby się źle, gdyby partner po 8 latach zostawił ją dla innej, bo właściwie to jej nie kochał? Zabrakło logiki i chyba empatii ze strony pisarki.

Nie muszę się chyba rozpisywać o tym, że o wiele ciekawsze są postacie prawdziwe, uszkodzone, z wadą – prawdziwym charakterem. Dlatego, gdy wyrzuci się zbyt obszerny wątek miłosny, powieść ratują ofiary mordercy i ich kat.

W stosunku do ofiar w kilku słowach autorka potrafi (a jednak!!) wzbudzić naszą empatię, współczucie, żal i bunt. To zwykłe kobiety, niezasługujące na to co je spotkało. Ciekawie poprowadzony jest wątek Ewy – inteligentnej, wrażliwej kobiety, nie do końca wiemy czy w jej przypadku może być mowa o syndromie sztokholmskim, czy jeszcze nie i to nas ciekawi. Zwłaszcza ze względu na otwarte zakończenie epilogu. Gdyby było więcej takich fragmentów, książka byłaby o niebo lepsza.

http://warszawa.olx.pl/obraz-zdjecie-na-plotnie-pole-makow-iid-509469932
Zachwyca nas i przeraża szaleniec, manipulator wobec którego pewnie i wielu czytelników byłoby bezsilnym. Uświadamiamy to sobie w ułamku sekundy. Monologi wewnętrzne tej postaci napisane są świetnie. Wiemy, że przed takim czarnym charakterem nie byłoby ucieczki, podszedłby i nas. I jak dyskutować z obłąkanym człowiekiem, nieprzeciętnie inteligentnym, który uważa się za boga? Chore poczucie sprawiedliwości, za urazy z dzieciństwa powodują, że ma on swój cel i misję. Stworzył własną religię, w której jest bogiem i zarazem wyznawcą. Potwornie inteligentny wodzi za nos ścigających go policjantów. Pokręcone motywy, uszkodzona psychika mordecy i jego chore spojrzenie na świat ratują fabułę. Gdyby bardziej zagłębić się w jego wątek, pociągnąć, wyostrzyć byłoby genialnie.

Jak powszechnie wiadomo, trudno jest napisać dobrą scenę erotyczną, tak by uniknąć przesłodzenia lub wulgarności. Pisarka wzięła się za to odważnie. Schematów nie uniknęła: trochę standard z tą męską inicjatywą w łóżku, dotykaniem, jęczeniem i nieklejącą się rozmową w stylu: "jak było?" itd. Przynajmniej nie doprowadziła nas do anatomicznego przesytu. Sprawa zdecydowanie lepiej ma się w opisach gwałtów. Niedopowiedzenia, ale wystarczająco wyraziste, kilka słów i wyobraźnia czytelnika działa bez zarzutu. Odważne jest zestawienie scen gwałtów z typowymi aktami partnerskimi - ukazanie, jak kontekst może zmienić charakter działania. Kontrast ten - widoczny w opisie - oddziałowuje na czytelnika przyprawiając go o dreszcze.

http://praca.wp.pl/title,Tylko-psychopata-lubi-zwalniac-ludzi,wid,12905315,wiadomosc.html
Okładka Repliki (wznowione wydanie książki, pierwsze 2010) przyciąga wzrok, jest niepokojąca i wyrazista. Od razu wiemy, że treść będzie utrzymana w kryminalnej tematyce.
 
Pisarka nie zachowała dystansu do treści, chciała zbyt poważnie, a wyszła ckliwa karykatura kryminału. Dobijają szkolne błędy typu: „dalej kontynuowała”, drobnostki: ”chodź” zamiast „choć” i zmasakrowana interpunkcja. Na 21 rozdziałów książki, 9 zaczyna się od imienia Alicja, a 5 od imienia Marcin. Styl więc nie jest wybitny, ale lekki język i wartka akcja nam wiele wynagradza - mimo wszystko nie nudzimy się czytając. Psychopata i jego ofiary paradoksalnie ratują książkę, gdyby nie oni byłby to tani romans bez polotu. To debiutancka książka pisarki, jeśli ta skupi się na kryminałach i odpuści z miłosnymi wątkami, jej książki mają szansę stać się bestsellerami na naszych półkach.
 

 
Okładka 5/6
Wydanie 2/6
Czytliwość 3/6
Ogólnie 3/6

 
Autor: Agnieszka Lingas – Łoniewska
Tytuł: Szósty
Wydawnictwo: Replika
Wydanie: I
Rok wydania: 2012
Oprawa: miękka
Ilość stron: 332
Cena: 29,90 zł

 
Fragment:
 - Mogę. Wszystko mogę. Kiedyś ktoś  zniszczył cały mój świat. Stworzyłem go na nowo. Własny. Jestem bogiem. Mogę wszystko. Daję i odbieram. I zbawiam. I do tego właśnie jesteś mi potrzebna. Ale…jesteś inna niż tamte…- Zacisnął szczęki i wpatrywał się w jej twarz. – I zrobię też coś dla ciebie. – Poderwał się do góry i patrzył na nią z uśmiechem, a jego oczy znów zamieniły się w dwa zimne kamienie.

1 komentarz:

  1. A mi ta książka bardzo się podobała. Aż nie mogłam powstrzymać łez. Te uczucie bohaterów, takie silne. Są tak ważni dla siebie. Polecam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...