Do lektury zasiadałam pełna nadziei, napięta jak
struna i…niestety„The Following” to to nie jest, ale cieszę się, że i nasze podwórko
doczekało się seryjnego mordercy. Mordercy, który działa z tylko dla siebie
logicznych pobudek - według klucza, który jak to u psychopaty jest
zwichrowany. Książka wpasowuje się w cykl o Śląsku ze względu na to, że pisarka
z okolicznych miast uczyniła dekorację do fabuły. Opisów czy konkretnego usytuowania
akcji nie ma. Główna bohaterka mieszka w Chorzowie, główny bohater
w Katowicach. Podążając za gwałcicielem i mordercą, który wyprzedza ich zawsze
o nieskończoną ilość kroków, przemieszczają się między:
Siemianowicami Śl., Dąbrową Górniczą, Bytomiem, Katowicami, Chorzowem, Mysłowicami,
Tychami a nawet dalej: Ogrodzieńcem, Krakowem itd. Śląsk jest więc tutaj tylko
niewykorzystanym tłem, atrapą. Można za to doszukać się
inspiracji faktycznymi morderstwami dokonanymi na obszarze Śląska przez „Wampira
z Zagłębia”, który pozbawił życia czternaście kobiet.
Na Śląsku zaczyna grasować „Szósty”. Psychopata,
który więzi kobiety, po to by szóstego dnia od porwania zgwałcić je i zabić.
Jak się łatwo domyślić, stąd wziął się jego przydomek. Sprawą zajmuje się zdolny
i błyskotliwy inspektor z elitarnej Śląskiej Grupy Śledczej Marcin Langer i
psycholożka śledcza Alicja Szymczak – oboje po szkoleniach w Quantico. Wiedzeni
dziwnym przeczuciem odgadują trafnie, że spotykają się nie pierwszy raz.
Przeznaczenie bowiem po raz kolejny krzyżuje ich losy, tym razem na dobre. Psychopata
próbuje ich jednak rozdzielić: Alicja ma stać się bowiem ukoronowaniem jego
ofiar - zielonookich blondynek. Niewiele poszlak, zagmatwane uczucia - zapowiadało
się starcie charakterów: Langer kontra morderca. Na zapowiedzi jednak się skończyło.
A szkoda, historia miała potencjał, który rozmieniono na drobne.
Początek powieści jest drewniany. Tak jakby w obawie
o to, że zapomni lub by jak najszybciej odbębnić – autorka w początkowych
fragmentach przedstawia nam szczegółowe opisy postaci, ich trybu życia, relacji
rodzinnych itp. Zamiast podtrzymywać akcję i budować bohatera – człowieka z krwi
i kości, daje nam streszczenie i serwuje szkolną charakterystykę postaci. Nie
chodzi o to, by na początku książki przekazać wszystko, co mniej istotne i
później się nie przyda, lecz o to, by odkrywać przed czytelnikiem, kawałek po
kawałku pewne fakty, budować napięcie, dopasowywać kolejne elementy układanki,
zaskakiwać go. A tego tutaj właśnie zabrakło. Poza tym pisarka przedobrzyła z
opisami wyglądu zewnętrznego bohaterów: nie może nam umknąć, bo powtarzane jest
to do znudzenia, jaką klatę i jaki wzrost ma Marcin, a o urodzie Alicji już nie
wspomnę.
Pisarka również w kółko przypomina nam, że główna
bohaterka ma jasne blond włosy. Gdy wydaje nam się, że trochę z tym odpuszcza, atakuje nas jej zielonymi oczami. Jest jasne jak słońce, że stanowi potencjalną ofiarę.
Ciągłe sugerowanie tego jest zwątpieniem w inteligencję czytelnika. Autorka pozbawiła
się również innego elementu zaskoczenia: za wcześnie ujawnia, kto jest mordercą.
Szkoda, że nie pogrywa z nami do samego końca myląc nas i wpędzając w śledcze
maliny. Poza tym, zakończenia typu: nagła pomoc znikąd też już się przejadły. Pisarka powinna była sobie darować stosowanie Deus ex machina...
Ani Marcin ani Alicja nie są postaciami, do których
można zapałać sympatią. Zostali wycięci z szablonu: nieziemsko piękni,
inteligentni, zdolni, wrażliwi, błyskotliwi, praworządni, uczciwi i jeszcze
mają cudowne wnętrza! Bajka dla dorosłych? Inspektor jest tak idealny, że nawet
lubi chodzić z wybranką na zakupy do galerii handlowej – co za mężczyzna! Chodzące
ideały, nieudane, przekolorowane, sztuczne i banalne, takie papierowe postacie
(z papieru toaletowego, żeby nie było wątpliwości). Niby najlepsi specjaliści,
a w książce właściwie nic nie robią. Marcin Langer tylko wodzi wzrokiem za
psycholożką, lub piekląc się popisowo zaciska szczęki. Alicja rzucająca się w
wir pracy po stracie męża jest mdła i rozlazła, ciągle niby coś notuje w swoim
notesie, nie zdziwiłbym się jednak, gdyby po prostu rysowała w nim serduszka...
Największą wadą tej powieści jest bowiem to, że to nie jest kryminał z
elementami romansu, ale romansidło z elementami kryminału. Dlatego nie ma co
oczekiwać na wiarygodne fragmenty opisujące pracę śledczą, czy
jakiejkolwiek pracę. Bohaterowie skupieni są na patrzeniu sobie w oczy i
opanowywaniu swoich namiętności, nie na działaniu. Gdyby nie pomoc męża
nieboszczyka i telepatyczny impuls, Marcin w życiu nie uratowałby Alicji z rąk
mordercy – to chyba mówi wszystko na temat jego profesjonalizmu. A propos "eksa": w
tej powieści znalazło się też miejsce na zjawiska paranormalne – jak pośmiertne przyzwolenie męża Alicji
na jej nowy związek – żeby nie miała wyrzutów sumienia, biedna.
Wątek miłosny jest przydługi, właściwie gdyby wyciąć
z tekstu fragmenty, gdy główni bohaterowie o sobie myślą, patrzą na siebie czy się kochają, zostałoby
bardzo niewiele zapisanych kartek. Przeznaczenia i miłości od pierwszego
wrażenia jest za dużo. Poza tym wątek ten przedstawiony został banalnie, jest przewidywalny i
schematyczny: nawet spotkanie Alicji z Angelą nie dziwi, takie zdarzenie jest
pewną oczywistością - zawsze musi być w romansie chwila złamania i zawahania. Pisarka nie pokusiła się o wyjście poza utarty szlak.
Postacie poboczne też zbudowała na wytartych
schematach. Brat głównego bohatera jest cudownym dzieckiem resocjalizacji
polskiej…tutaj chwilka wymownej ciszy… Poza tym jest tak idealny, jak i jego
brat. Martwy mąż Alicji nie został czytelnikowi przedstawiony w taki sposób, by
ten za nim zatęsknił.Nie mamy mu współczuć przedwczesnej śmierci. Zostaje
w naszej pamięci, jako pustostan słów za życia i pobłażliwy opiekun z zza grobu.
Wątek eksmęża nie był w ogóle interesujący, ani w sumie potrzebny – no chyba po to,
by rozwiązać szybciej sprawę (bo żywi nie daliby rady). Kolejna z pobocznych postaci, czyli "wypełniaczy tła", to dziewczyna zwodzona przez lata przez Marcina –
Angela, bogata modelka. Autorka próbuje nam ją w jakiś sposób obrzydzić,
pokazać, jak bardzo nie pasuje do Marcina
i gdy zostaje porzucona wychodzą z niej wszelkie wady i zło. Ale kto tutaj
jest naprawdę zły? Czy Marcina ktoś zmuszał do bycia z nią, czy było mu
wygodnie? Która kobieta nie poczułaby się źle, gdyby partner po 8 latach
zostawił ją dla innej, bo właściwie to jej nie kochał? Zabrakło logiki i chyba empatii ze strony pisarki.
Nie muszę się chyba rozpisywać o tym, że o wiele
ciekawsze są postacie prawdziwe, uszkodzone, z wadą – prawdziwym charakterem.
Dlatego, gdy wyrzuci się zbyt obszerny wątek miłosny, powieść ratują ofiary
mordercy i ich kat.
W stosunku do ofiar w kilku słowach autorka potrafi
(a jednak!!) wzbudzić naszą empatię, współczucie, żal i bunt. To zwykłe kobiety, niezasługujące na to co je spotkało. Ciekawie poprowadzony jest wątek Ewy –
inteligentnej, wrażliwej kobiety, nie do końca wiemy czy w jej przypadku może
być mowa o syndromie sztokholmskim, czy jeszcze nie i to nas ciekawi. Zwłaszcza
ze względu na otwarte zakończenie epilogu. Gdyby było więcej takich fragmentów, książka byłaby o niebo lepsza.
Zachwyca nas i przeraża szaleniec, manipulator wobec
którego pewnie i wielu czytelników byłoby bezsilnym. Uświadamiamy to sobie w
ułamku sekundy. Monologi wewnętrzne tej postaci napisane są świetnie. Wiemy, że
przed takim czarnym charakterem nie byłoby ucieczki, podszedłby i nas. I jak
dyskutować z obłąkanym człowiekiem, nieprzeciętnie inteligentnym, który
uważa się za boga? Chore poczucie sprawiedliwości, za urazy z dzieciństwa powodują, że ma on swój cel i misję. Stworzył własną religię, w której jest bogiem i zarazem wyznawcą. Potwornie inteligentny wodzi za nos ścigających go policjantów. Pokręcone motywy, uszkodzona psychika mordecy i jego chore
spojrzenie na świat ratują fabułę. Gdyby bardziej zagłębić się w jego wątek, pociągnąć, wyostrzyć byłoby
genialnie.
Jak powszechnie wiadomo, trudno jest napisać dobrą
scenę erotyczną, tak by uniknąć przesłodzenia lub wulgarności. Pisarka wzięła się za to
odważnie. Schematów nie uniknęła: trochę standard z tą męską inicjatywą w łóżku,
dotykaniem, jęczeniem i nieklejącą się rozmową w stylu: "jak było?" itd. Przynajmniej nie doprowadziła nas do anatomicznego
przesytu. Sprawa zdecydowanie lepiej ma się w opisach gwałtów.
Niedopowiedzenia, ale wystarczająco wyraziste, kilka słów i wyobraźnia
czytelnika działa bez zarzutu. Odważne jest zestawienie scen gwałtów z typowymi
aktami partnerskimi - ukazanie, jak kontekst może zmienić charakter działania. Kontrast ten - widoczny w opisie - oddziałowuje na
czytelnika przyprawiając go o dreszcze.
Okładka Repliki (wznowione wydanie książki, pierwsze
2010) przyciąga wzrok, jest niepokojąca i wyrazista. Od razu wiemy, że treść
będzie utrzymana w kryminalnej tematyce.
Pisarka nie zachowała dystansu do treści,
chciała zbyt poważnie, a wyszła ckliwa karykatura kryminału. Dobijają szkolne
błędy typu: „dalej kontynuowała”, drobnostki: ”chodź” zamiast „choć” i
zmasakrowana interpunkcja. Na 21 rozdziałów książki, 9 zaczyna się od imienia
Alicja, a 5 od imienia Marcin. Styl więc nie jest wybitny, ale lekki język i
wartka akcja nam wiele wynagradza - mimo wszystko nie nudzimy się czytając. Psychopata
i jego ofiary paradoksalnie ratują książkę, gdyby nie oni byłby to tani
romans bez polotu. To debiutancka książka pisarki, jeśli ta skupi się na
kryminałach i odpuści z miłosnymi wątkami, jej książki mają szansę stać się
bestsellerami na naszych półkach.
Okładka 5/6
Wydanie 2/6
Czytliwość 3/6
Ogólnie 3/6
Autor: Agnieszka
Lingas – Łoniewska
Tytuł: Szósty
Wydawnictwo: Replika
Wydanie: I
Rok wydania: 2012
Oprawa: miękka
Ilość stron: 332
Cena: 29,90 zł
Wydawnictwo: Replika
Wydanie: I
Rok wydania: 2012
Oprawa: miękka
Ilość stron: 332
Cena: 29,90 zł
Fragment:
- Mogę.
Wszystko mogę. Kiedyś ktoś zniszczył
cały mój świat. Stworzyłem go na nowo. Własny. Jestem bogiem. Mogę wszystko.
Daję i odbieram. I zbawiam. I do tego właśnie jesteś mi potrzebna. Ale…jesteś
inna niż tamte…- Zacisnął szczęki i wpatrywał się w jej twarz. – I zrobię też
coś dla ciebie. – Poderwał się do góry i patrzył na nią z uśmiechem, a jego
oczy znów zamieniły się w dwa zimne kamienie.
A mi ta książka bardzo się podobała. Aż nie mogłam powstrzymać łez. Te uczucie bohaterów, takie silne. Są tak ważni dla siebie. Polecam!
OdpowiedzUsuń