18 stycznia 2014

Legenda o honorze…a raczej plama na… /Opowieść o 47 roninach – John Allyn/ DKK

W Japonii po dziś dzień można usłyszeć legendę o czterdziestu siedmiu roninach, którzy pomścili śmierć swego pana Asano, niesłusznie skazanego za atak na dworzanina Kirę. Za odzyskanie honoru nazwiska rodziny swojego pana, samurajowie również ponieśli najwyższą karę. Ich groby to narodowa świętość, można je odwiedzać po dziś dzień. Powieść Allyna jest literacką próbą odtworzenia tej historii.

John Allyn postanowił przenieść te XVIII wieczne, legendarne wydarzenia na karty swojej książki, wypełnić schemat, który pozostał w zbiorowej pamięci. To, z czym mamy tutaj do czynienia, to przede wszystkim jego wizja, podjęta przez niego próba zrozumienia historii i przybliżenia jej czytelnikowi. Wchodzimy, więc w wykreowany przez niego wewnętrzny świat głównego bohatera, przywódcy drużyny – Oishiego. Poprzez jego myśli i sposób postrzegania, wkraczamy w świat pełen pozorów, poznajemy bohaterów jako tło, jako pionki w społecznej grze statusów i konwenansów. Dzięki niemu i my możemy zanurzyć się we wspomnieniu o czasach samurajów, honoru, lojalności i odwagi.
W feudalnej Japonii, pozbawieni pana samurajowie, są zhańbieni, bezpańscy, stają się roninami. „Ronin” w dosłownym tłumaczeniu to człowiek-fala, który toczy się tam, gdzie wieje wiatr, bez celu, rzucany przez los.

Groby roninów w światyni Sengakuji 泉岳寺
Powieść zdaje się być historią jednego bohatera – ronina Oishi. To człowiek, dla którego honor, lojalność są najważniejsze. Surowe wychowanie oraz dyscyplina nie pozwalają mu zejść z raz wybranej drogi, mało tego, każą wszystko jej podporządkować. Oishi wykazuje się ogromnym zmysłem analitycznym, to niesamowity strateg, wodzący przeciwników (i nie tylko) za nos. Pokonuje on liczne przeszkody i bunty, by utrzymać swoich ludzi razem i nie dopuścić do przedwczesnego wymierzenia sprawiedliwości. Chce mieć pewność, że zemsta się uda, jeśli zaatakują zbyt szybko, znienawidzony Kira, może być na to gotowy i uciec, a oni zginą nie osiągając niczego. Polityka powściągliwości, którą stosuje doprowadza do rozłamu w grupie, gdy wybija godzina zemsty, gotowych do walki jest tylko 47 roninów. Oishi momentami wydaje się, mimo swej całej mądrości, zbyt sztywny, konserwatywny i nazbyt pochopny w ocenie. Tak bardzo boli go rozpad moralny kraju i upadek wartości, w które wierzył, że gniew zaślepia jego umysł. Przykładem tego jest burda, którą wywołał w teatrze. Udawana bijatyka była zaplanowana, ale oburzenie treścią sztuki jak najbardziej szczere. Nie jest w stanie uwierzyć, że mogła powstać sztuka, w której pani dworu ucieka od męża do wieśniaka. Dopiero później, od Okaru, dowiaduje się, że wieśniak był samurajem. To, co dostrzegał, to tylko pozory, a pozory to świat, którego sam jest częścią. Oisihi przecież też udaje i mimo, iż pogardza teatrem, sam jest świetnym aktorem: udaje pijaka, człowieka goszczącego w domach uciech, podsuwa szpiegom fałszywe tropy, rozsiewa plotki. Z upływem czasu szkody na reputacji, które są efektem jego planu, stają się coraz bardziej dotkliwe. Mimo wszystko jest nadal śledzony, tak jak i jego towarzysze. Ludzie pod jego dowództwem toczą ze szpiegami swoistą grę: obie strony wiedzą nawzajem o swoim istnieniu i czekają aż któraś popełni błąd.
http://orientalem.pl/artykuly/samurajska-opowiesc-czyli-47-roninow/
Niezwykle interesujący w powieści jest japoński praktyczny naturalizm reprezentowany przez Oisihiego, np. zwraca on uwagę młodej matce, by wysadzała dziecko do nocnika – nie zabrudzi wtedy ulicy i przy okazji nie zmarnuje materiału do użyźniania pół (przy drogach znajdują się szałasy z pojemnikami na ekskrementy do użyźniania). Jego umiłowanie porządku jest godne podziwu, tym bardziej bieda i upadek wartości są dla niego bolesne. Bardzo rzadko czytelnik ma okazje zerknąć pod maskę nieugiętego stratega i wojownika, by dostrzec głęboko ukryte emocje. Oishi boryka się z poczuciem winy: prowadzi kompanów na śmierć, z jednej strony jest dumny z syna, że pozostał z nim i zaginą razem, z drugiej strony wie, że przed chłopcem było jeszcze całe życie, że ten nie zdąży zaznać niczego. Po odprawieniu żony – rozwiódł się z nią dla jej bezpieczeństwa – ulega urokowi gejszy Okaru, którą przysposabia jako „zastępczą” żonę i darzy głębokim uczuciem. Okaru to gejsza, której ojciec został zdegradowany społecznie przez urzędników oraz pozbawiony majątku. Rozumie, więc co gnębi Oishiego, jest pełna wyrozumiałości, nie zatrzymuje go, wie, że on ma swoją misję i musi ją wykonać, żeby odzyskać honor. Wie, że to jest dla niego najważniejsze - ważniejsze od jej miłości.


Drzeworyt przedstawiajacy 47 roninów autorstwa Hiroshige
Allyn wprowadza nas w świat Japonii pod rządami krótkowzrocznego, odrealnionego szoguna Tsunayoshiego. Ukazuje nam zabiedzony i upadający kraj. Szogun, by odpokutować za swe winy i mieć dziecko, wprowadza niekonsekwentne Prawo Ochrony Życia, dzięki któremu zwierzęta mają większe prawa niż ludzie i życie psa (w roku psa urodził się szogun, dlatego najbardziej ceni te zwierzęta) znaczy więcej niż życie człowieka. Za odebrane zwierzęciu życie traci się swoje, (jeśli zabijesz psa w swojej obronie, musisz mieć świadków, że on pierwszy cię zaatakował). Nie wolno zabijać zwierząt, więc te bezkarnie niszczą plony, powodując upadek rolnictwa i innych gałęzi gospodarki. Panuje bezrobocie, ludzie głodują. Zakazane jest: myślistwo, rybołówstwo, garbarstwo. Dobrze prosperują jedynie domy uciech, gdzie biedniejące rodziny sprzedają córki. Samurajowie na szczęście nie cierpią finansowo, ale w nich też uderzają absurdalne prawa – nie wolno uprawiać łucznictwa (brak lotek z gęsich piór), łowów z sokołami, ujeżdżać koni (podkuwanie i przycinanie grzyw koniom również jest zabronione).

Kadr z filmu "47 Ronin" z roku 1941
W zderzeniu z tą odległą kulturą to, co nas nie zadziwia, to to, co znamy z autopsji: wszechobecne łapówkarstwo, bezlitosna biurokracja, absurdalne prawa, przejmowanie majątków przez posiadających większą władzę. Zaskakuje nas karność i podporządkowanie decyzjom tej władzy. Niepojęty jest brak buntów, nikt nie przedłoży swojego życia – jednostki – ponad zbiorowość. Asano bez mrugnięcia okiem idzie na śmierć, ci, którzy mieli chronić Kirę, ale zawiedli zostają pozbawieniu dóbr. Wnuk Kiry, który nie zginął w jego obronie, (mimo, iż odniósł rany) poniesie śmierć. Gdy podwładni szoguna mają przyjechać przejąć majątek Asano, roninowie z pokorą przygotowują wszystko do odbioru: sprzątają, naprawiają, by nie przynieść wstydu rodzinie, by wszystko było w jak najlepszym porządku. Prawdziwa żona samuraja nie płacze podczas rozstania, lecz odchodzi, gdy ten ją odprawia, bez dyskusji. Nie sprzeciwia się również synowi, który decyduje się umrzeć. Zwolniony szpieg Fuji, wie, że Osihi planuje zemstę, jednak, gdy widzi przemarsz roninów nikogo o tym nie informuje. W tej chwili bowiem obowiązuje go tylko lojalność wobec stanu samurajów, pracodawcy już nie ma. Szokująca jest również sytuacja, w której na zaatakowanej posiadłości Kiry wywieszona zostaje dla sąsiadów informacja, że nie ma tutaj miejsca bandycki napad, ale honorowe wyrównanie rachunków, i nikomu więcej nic nie grozi. Sąsiedzi po przeczytaniu notatki uspokajają się i wracają do domów. Nikt nie reaguje, nikt nie przychodzi z pomocą Kirze.

Nocny atak 47 roninów
Autor w opisach wydarzeń posługuje się prostym językiem. Bardzo wyraźne podkreśla uwikłanie w sieć pozorów bohaterów i niemożność zerwania przez nich masek. Przykładem tego są rozmowy, jakie toczy Oishi i Okaru. Mówią pustymi sentencjami, cytatami, złotymi myślami. Pod maskami tych słów kryją się dopiero prawdziwe emocje, które nigdy nie mają zostać odkryte. Niestety ma się jednak wrażenie, że ich romans jest niepotrzebną dygresją rozbijającą fabułę. Gejsza nie odegrała żadnej znaczącej roli, chociaż na to się zanosiło, gdy niesłusznie została oskarżona o szpiegostwo i próbowała się powiesić. Gdyby umarła wprowadziłoby to element napięcia w treść i nadało sens obecności Okaru w fabule. Niestety wyszło naiwnie, bardzo naiwnie.

http://krakoff.pl/dramat-47-roninow/
Podczas czytania wstępu do powieści zirytowała mnie nadgorliwość pisarza, który streszcza nam treść książki. Fabuła nie jest na tyle zagmatwana, by czytelnik nie miał szans jej samodzielnie zrozumieć, takie zachowanie, więc obraża jego inteligencję. Oś utworu na szczęście skonstruowana na prawdziwych wydarzeniach jakoś się broni, jednak odautorskie „wypełniacze” już nie. Powieść nie porywa, brakuje jej polotu. Poprawna, zachowawcza, tak jak zachowanie jej głównego bohatera. Ci, którzy interesują się kulturą Japonii nie dowiedzą się z tej książki niczego nowego. Laicy po tej lekturze raczej nie zapałają chęcią do studiowania orientalistyki. To, co przemawia na plus to plastyczny język opisów przyrody, ukazujący piękno Japonii o każdej porze roku. Autorowi udało się stworzyć specyficzny klimat odległego kraju, działając na wszystkie zmysły czytelnika. To, co Allynowi wyszło najlepiej, to opis samobójczej śmierci pana Asano. Bez zbędnych emocji, patosu, nadmiaru słów, pisarz ukazuje nam obraz pełen łagodności, delikatności, co kontrastuje z powagą i okrucieństwem tego wydarzenia. Autor ucina emocje, nie daje im zawładnąć treścią, one pozostają między wierszami. To zdecydowanie najlepszy fragment książki.

Wydawnictwo – Fabryka słów – nie popisało się, podczas lektury „potykamy się” o literówki i błędy interpunkcyjne. Okładka także pozostawia wiele do życzenia, nie oddaje klimatu Japonii czasów samurajów. Miejsce zdjęcia mogłaby zastąpić np. rycina lub obraz. Pod tym względem lepsza jest okładka wydawnictwa Red Horse, która, mimo iż utrzymana w podobnej kolorystyce, intryguje surową przestrzenią.



Czytliwość:3/6
Wydanie: 3/6
Okładka: 3/6
Ogólnie: 3/6


Autor: John Allyn
Tytuł: Opowieść o 47 roninach
Tytuł oryginalny: The 47 Ronin story
Tłumaczenie: Andrzej Sawicki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie: I
Rok wydania: 2011
Oprawa: miękka
Ilość stron: 222
Cena: -

Fragment:
Słońce, kończąc swoją drogę nad Pacyfikiem, zaczęło już opadać ku zachodowi, oblewając czerwienią wody otaczające Wyspy Japońskie. Wysoki mężczyzna o stanowczo zaciśniętych wargach, jadący na zaniedbanym ogierze ścieżką nieopodal Morza Wewnętrznego, osłonił dłonią oczy przed tym blaskiem.

Słowniczek:

hakama – fałdzista suknia samuraja
tatami – tradycyjna mata japońska
shoji – papierowa ścianka
szogun – początkowo był to stopień wojskowy dowodzących cesarską armią japońską, później dziedziczny tytuł wojskowych władców Japonii, sprawujących faktyczną władzę w kraju rządzonym tylko nominalnie przez cesarza.
kamishimo – kurtka na uroczyste okazje
kusungobu – sztylet o dziewięciocalowym ostrzu, służył do popełniania seppuku
seppuku – honorowa, samobójcza śmierć
hibachi – piecyk
sensei – nauczyciel, mistrz
komuso – wędrowny mnich
haori – kurtka lub płaszcz
eta – wyrzutek społeczny, zajmujące się garbowaniem skór lub rzemiosłem katowskim
miya – mniejsze kapliczki shinto
toriibrama o charakterystycznym kształcie, prowadząca do chramów i miejsc świętych shintō
samisenu – instrument muzyczny
maiko – młoda dziewczyna szkoląca się na gejszę
ronin - samuraj zostawał rōninem, gdy jego pan stracił majątek lub poparcie suwerena i tym samym przywileje, albo gdy pan zginął.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...