John
Allyn postanowił przenieść te XVIII wieczne, legendarne wydarzenia na karty
swojej książki, wypełnić schemat, który pozostał w zbiorowej pamięci. To, z
czym mamy tutaj do czynienia, to przede wszystkim jego wizja, podjęta przez
niego próba zrozumienia historii i przybliżenia jej czytelnikowi. Wchodzimy,
więc w wykreowany przez niego wewnętrzny świat głównego bohatera, przywódcy
drużyny – Oishiego. Poprzez jego myśli i sposób postrzegania, wkraczamy w świat
pełen pozorów, poznajemy bohaterów jako tło, jako pionki w społecznej grze
statusów i konwenansów. Dzięki niemu i my możemy zanurzyć się we wspomnieniu o
czasach samurajów, honoru, lojalności i odwagi.
W
feudalnej Japonii, pozbawieni pana samurajowie, są zhańbieni, bezpańscy, stają
się roninami. „Ronin” w dosłownym tłumaczeniu to człowiek-fala, który toczy się
tam, gdzie wieje wiatr, bez celu, rzucany przez los.
Powieść
zdaje się być historią jednego bohatera – ronina Oishi. To człowiek, dla
którego honor, lojalność są najważniejsze. Surowe wychowanie oraz
dyscyplina nie pozwalają mu zejść z raz wybranej drogi, mało tego, każą
wszystko jej podporządkować. Oishi wykazuje się ogromnym zmysłem analitycznym,
to niesamowity strateg, wodzący przeciwników (i nie tylko) za nos. Pokonuje on
liczne przeszkody i bunty, by utrzymać swoich ludzi razem i nie dopuścić do
przedwczesnego wymierzenia sprawiedliwości. Chce mieć pewność, że zemsta się
uda, jeśli zaatakują zbyt szybko, znienawidzony Kira, może być na to gotowy i
uciec, a oni zginą nie osiągając niczego. Polityka powściągliwości, którą
stosuje doprowadza do rozłamu w grupie, gdy wybija godzina zemsty, gotowych do
walki jest tylko 47 roninów. Oishi momentami wydaje się, mimo swej całej
mądrości, zbyt sztywny, konserwatywny i nazbyt pochopny w ocenie. Tak bardzo boli
go rozpad moralny kraju i upadek wartości, w które wierzył, że gniew zaślepia
jego umysł. Przykładem tego jest burda, którą wywołał w teatrze. Udawana
bijatyka była zaplanowana, ale oburzenie treścią sztuki jak najbardziej
szczere. Nie jest w stanie uwierzyć, że mogła powstać sztuka, w której pani
dworu ucieka od męża do wieśniaka. Dopiero później, od Okaru, dowiaduje się, że
wieśniak był samurajem. To, co dostrzegał, to tylko pozory, a pozory to
świat, którego sam jest częścią. Oisihi przecież też udaje i mimo, iż
pogardza teatrem, sam jest świetnym aktorem: udaje pijaka, człowieka
goszczącego w domach uciech, podsuwa szpiegom fałszywe tropy, rozsiewa plotki.
Z upływem czasu szkody na reputacji, które są efektem jego planu, stają się
coraz bardziej dotkliwe. Mimo wszystko jest nadal śledzony, tak jak i jego
towarzysze. Ludzie pod jego dowództwem toczą ze szpiegami swoistą grę: obie
strony wiedzą nawzajem o swoim istnieniu i czekają aż któraś popełni błąd.
Groby roninów w światyni Sengakuji 泉岳寺 |
Niezwykle
interesujący w powieści jest japoński praktyczny naturalizm reprezentowany
przez Oisihiego, np. zwraca on uwagę młodej matce, by wysadzała dziecko do
nocnika – nie zabrudzi wtedy ulicy i przy okazji nie zmarnuje materiału do
użyźniania pół (przy drogach znajdują się szałasy z pojemnikami na ekskrementy
do użyźniania). Jego umiłowanie porządku jest godne podziwu, tym bardziej
bieda i upadek wartości są dla niego bolesne. Bardzo rzadko czytelnik ma okazje
zerknąć pod maskę nieugiętego stratega i wojownika, by dostrzec głęboko ukryte
emocje. Oishi boryka się z poczuciem winy: prowadzi kompanów na śmierć, z
jednej strony jest dumny z syna, że pozostał z nim i zaginą razem, z drugiej
strony wie, że przed chłopcem było jeszcze całe życie, że ten nie zdąży zaznać
niczego. Po odprawieniu żony – rozwiódł się z nią dla jej bezpieczeństwa –
ulega urokowi gejszy Okaru, którą przysposabia jako „zastępczą” żonę i darzy
głębokim uczuciem. Okaru to gejsza, której ojciec został zdegradowany
społecznie przez urzędników oraz pozbawiony majątku. Rozumie, więc co gnębi
Oishiego, jest pełna wyrozumiałości, nie zatrzymuje go, wie, że on ma swoją
misję i musi ją wykonać, żeby odzyskać honor. Wie, że to jest dla niego
najważniejsze - ważniejsze od jej miłości.
Allyn
wprowadza nas w świat Japonii pod rządami krótkowzrocznego, odrealnionego
szoguna Tsunayoshiego. Ukazuje nam zabiedzony i upadający kraj. Szogun, by
odpokutować za swe winy i mieć dziecko, wprowadza niekonsekwentne Prawo Ochrony
Życia, dzięki któremu zwierzęta mają większe prawa niż ludzie i życie psa (w
roku psa urodził się szogun, dlatego najbardziej ceni te zwierzęta) znaczy
więcej niż życie człowieka. Za odebrane zwierzęciu życie traci się swoje,
(jeśli zabijesz psa w swojej obronie, musisz mieć świadków, że on pierwszy cię
zaatakował). Nie wolno zabijać zwierząt, więc te bezkarnie niszczą plony,
powodując upadek rolnictwa i innych gałęzi gospodarki. Panuje bezrobocie,
ludzie głodują. Zakazane jest: myślistwo, rybołówstwo, garbarstwo. Dobrze
prosperują jedynie domy uciech, gdzie biedniejące rodziny sprzedają córki.
Samurajowie na szczęście nie cierpią finansowo, ale w nich też uderzają
absurdalne prawa – nie wolno uprawiać łucznictwa (brak lotek z gęsich piór),
łowów z sokołami, ujeżdżać koni (podkuwanie i przycinanie grzyw koniom również
jest zabronione).
Drzeworyt przedstawiajacy 47 roninów autorstwa Hiroshige |
Kadr z filmu "47 Ronin" z roku 1941 |
Nocny atak 47 roninów |
Podczas
czytania wstępu do powieści zirytowała mnie nadgorliwość pisarza, który
streszcza nam treść książki. Fabuła nie jest na tyle zagmatwana, by
czytelnik nie miał szans jej samodzielnie zrozumieć, takie zachowanie, więc
obraża jego inteligencję. Oś utworu na szczęście skonstruowana na prawdziwych
wydarzeniach jakoś się broni, jednak odautorskie „wypełniacze” już nie. Powieść
nie porywa, brakuje jej polotu. Poprawna, zachowawcza, tak jak zachowanie jej
głównego bohatera. Ci, którzy interesują się kulturą Japonii nie dowiedzą się z
tej książki niczego nowego. Laicy po tej lekturze raczej nie zapałają chęcią do
studiowania orientalistyki. To, co przemawia na plus to plastyczny język opisów
przyrody, ukazujący piękno Japonii o każdej porze roku. Autorowi udało się
stworzyć specyficzny klimat odległego kraju, działając na wszystkie zmysły
czytelnika. To, co Allynowi wyszło najlepiej, to opis samobójczej śmierci pana
Asano. Bez zbędnych emocji, patosu, nadmiaru słów, pisarz ukazuje nam obraz
pełen łagodności, delikatności, co kontrastuje z powagą i okrucieństwem tego
wydarzenia. Autor ucina emocje, nie daje im zawładnąć treścią, one pozostają
między wierszami. To zdecydowanie najlepszy fragment książki.
Wydawnictwo
– Fabryka słów – nie popisało się, podczas lektury „potykamy się” o literówki i
błędy interpunkcyjne. Okładka także pozostawia wiele do życzenia, nie oddaje
klimatu Japonii czasów samurajów. Miejsce zdjęcia mogłaby zastąpić np. rycina
lub obraz. Pod tym względem lepsza jest okładka wydawnictwa Red Horse, która,
mimo iż utrzymana w podobnej kolorystyce, intryguje surową przestrzenią.
Czytliwość:3/6
Wydanie: 3/6
Okładka: 3/6
Ogólnie: 3/6
Wydanie: 3/6
Okładka: 3/6
Ogólnie: 3/6
Autor: John Allyn
Tytuł: Opowieść o 47
roninach
Tytuł oryginalny: The 47 Ronin story
Tłumaczenie: Andrzej Sawicki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie: I
Rok wydania: 2011
Oprawa: miękka
Ilość stron: 222
Cena: -
Tytuł oryginalny: The 47 Ronin story
Tłumaczenie: Andrzej Sawicki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie: I
Rok wydania: 2011
Oprawa: miękka
Ilość stron: 222
Cena: -
Fragment:
Słońce,
kończąc swoją drogę nad Pacyfikiem, zaczęło już opadać ku zachodowi, oblewając
czerwienią wody otaczające Wyspy Japońskie. Wysoki mężczyzna o stanowczo
zaciśniętych wargach, jadący na zaniedbanym ogierze ścieżką nieopodal Morza Wewnętrznego,
osłonił dłonią oczy przed tym blaskiem.
Słowniczek:
hakama
– fałdzista suknia samuraja
tatami
– tradycyjna mata japońska
shoji
– papierowa ścianka
szogun
– początkowo był to stopień wojskowy dowodzących cesarską armią japońską,
później dziedziczny tytuł wojskowych władców Japonii, sprawujących faktyczną
władzę w kraju rządzonym tylko nominalnie przez cesarza.
kamishimo
– kurtka na uroczyste okazje
kusungobu
– sztylet o dziewięciocalowym ostrzu, służył do popełniania seppuku
seppuku
– honorowa, samobójcza śmierć
hibachi
– piecyk
sensei
– nauczyciel, mistrz
komuso
– wędrowny mnich
haori
– kurtka lub płaszcz
eta
– wyrzutek społeczny, zajmujące się garbowaniem skór lub rzemiosłem katowskim
miya
– mniejsze kapliczki shinto
torii
– brama o charakterystycznym
kształcie, prowadząca do chramów i miejsc świętych shintō
samisenu
– instrument muzyczny
maiko
– młoda dziewczyna szkoląca się na gejszę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz