31 grudnia 2014

Jak żyć by nie zwariować i by inni nie zwariowali z nami /Jak wychować dziecko, psa, kota…i faceta - Irena Stanisławska, Dorota Krzywicka i Dorota Sumińska/

W sam raz na podsumowanie minionego i otwarcie nowego roku. Lektura budząca przemyślenia, wymagająca rozsądku, a zarazem jako poradnik podana w lekkiej, przystępnej formie.

Dziennikarka Irena Stanisławska rozmawia ze znanymi z mediów psycholożkami: Dorotą Krzywicką (taką od ludzi) i Dorotą Sumińską (taką od zwierząt). Mamy więc trzy diabelsko inteligentne, nietuzinkowe, bezpośrednie i silne kobiety. Dzielą się z nami swoją wiedzą, doświadczeniem i punktami widzenia, które momentami są zbieżne, a momentami diametralnie się różnią. Jeśli dołożyć do tego jeszcze opinie czwartej osoby, czyli czytelnika, który przecież też ma swoje trzy grosze do dodania, robi się naprawdę ciekawie. Jedno jest pewne - z tak skonstruowanej lektury każdy coś wyniesie i coś zyska.

28 grudnia 2014

Nie ma marzeń zbyt wielkich ani marzycieli zbyt małych /Niezwykłe przygody latającej myszy – Torben Kuhlmann/

A ja nadal w około świątecznym, bajkowym nastroju. Popełnię więc jeszcze jeden tekst o książce dla młodszego czytelnika. Bohaterami historii, które towarzyszą nam od dzieciństwa, najczęściej są zwierzęta, które poprzez alegorię przekazują nam wiele życiowych mądrości. Nie bez kozery więc w tytule recenzji umieściłam cytat z Turbo – bajki o najszybszym ślimaczku świata. Jego marzenie się ziściło, wystartował w wielkim wyścigu. Podobnie bohaterowi omawianej książki, nic nie mogło stanąć mu na drodze realizacji marzenia: mysz przeleciała nad Atlantykiem. Gdy tylko ujrzałam na okładce małego gryzonia, uruchomił się w mojej głowie ciąg skojarzeń. Pamiętacie odważną myszkę, czyli Dzielnego Despero Kate DiCamillo? (tak moi drodzy, to była książka – animacja była nią inspirowana), a dzielne myszy z ruchu oporu z Dolota i rozbrajający okrzyk: Sabooootaaaaaaaż!!! -? Przykłady można by mnożyć...Myszka jest symbolem odwagi. Bo nieważne jak mały i wątły jesteś, nieważne jaką rolę społeczną próbuje Ci się wtłoczyć. Możesz być tym kim chcesz i osiągać wszystkie wymarzone cele, zwojować świat albo i więcej. Musisz mieć tylko odwagę by to zrobić, wierzyć w siebie i nie poddawać w się w obliczu porażek, tylko traktować je jak kolejne lekcje. Trzeba przyznać, że morał płynący z bajki jest bardzo inspirujący i motywujący – również dla dorosłego.

26 grudnia 2014

Zombie na Marsie /Ostatnie dni na Marsie - Ruairi Robinson/2013

Nadszedł czas odpowiedzi, wielka zagadka rozwiązana!!! Oto film dla głodnych wiedzy, dla tych wszystkich, których nurtuje pytanie: „skąd się biorą zombie?”. Według tego, co podaje nam ten survival sci-fi/horror, odpowiedź brzmi: Z MARSA. Fabuła filmu, jak się łatwo domyśleć jest sztampowa. Motyw chaotycznej ucieczki przed niepokonywalnym wrogiem jest oklepany. Umiejętnie odgrzany kotlet może być jednak strawą godną grzechu. I trzeba przyznać, że klimat filmu Robinsona, pozbawiony patetycznego sosu,  który rozdmuchuje nieistotne wątki, jest właśnie takim posiłkiem. Nikt tutaj nie próbuje „rozkminiać”: „skąd”, „po co” i „co to” się wzięło ani analizować, badać. Zamiast tego – całkiem słusznie - próbują przed tym "czymś" uciec i przeżyć. Działa najprostsza zasada: zabij (to się niekoniecznie udaje) albo zgiń.

23 grudnia 2014

Ile może zdziałać świetna ilustracja? /Labirynt Lukrecji – Agnieszka Chylińska/

Biorąc do ręki Labirynt Lukrecji pierwsze na co zwracamy uwagę, to piękna okładka i niesamowite ilustracje. Ich autor Suren Vardanian wykonał świetną pracę, jego rysunki są pełne magii, niepokoju i tajemnicy. Dzięki nim książka Chylińskiej zyskała mroczniejszą atmosferę i – co tu ukrywać - przykuwa wzrok. Można z ich pomocą pokusić się o opowiedzenie zupełnie innej historii, niż ta opisana słowami. Taki autorski i interpretacyjny dwugłos. Z korzyścią dla ilustratora… Jeśli pogrzebiecie troszkę w Internecie przekonacie się, że pod ręką rysownika z Rzeszowa ożyła już niejedna książka dla dzieci. Suren Vardanian ma ponadto na  swoim koncie kilka wernisaży m.in. Zapach kobiety. Charakterystycznym dla siebie, rozpoznawalnym stylem, buntuje się wobec narzucanym formom, tworząc dość indywidualną fakturę obrazu. Widać to, bardzo wyraźnie, przy okazji Labiryntu Lukrecji.
  

19 grudnia 2014

Ile tak naprawdę mam czasu dla moich bliskich? /Życie na drzwiach lodówki - Alice Kuipers/

No właśnie ile MAM czasu dla moich bliskich? A ile CHCĘ go mieć? Wszyscy znamy powiedzenie: Chcieć znaczy móc. Wszelkie deklaracje: bardzo chcę, ale nic w tym kierunku nie robię, świadczą tylko o tym, że nie ma w nas rzeczywistej, prawdziwej, wewnętrznej motywacji do osiągnięcia celu. Oszukujemy tylko samych siebie, zrzucając odpowiedzialność na świat, na tempo życia, na wszechobecny pośpiech, który zabija i spłyca relacje międzyludzkie. Przeszkoda nie powinna być wymówką. Powinna stanowić impuls, który motywuje nas do poszukiwania innej drogi. Bo bariery trzeba po prostu pokonać, obejść. Dlatego nieco sceptycznie przyglądam się interpretacjom tej książki jako opisu wielkiej miłości, której na drodze stanął brak czasu. Wiem, że nie raz dzieje się tak, że rzeczywiście go nie mamy, ale najczęściej jest to kwestia priorytetów. A te zależą już tylko od nas samych. Chcę mieć pracę by zapewnić byt sobie i rodzinie: moją podstawową motywacją jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, a nie relacja z bliskimi. Chociaż może mi się wydawać, że tworzę ją właśnie dając bezpieczeństwo. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Zwłaszcza, gdy próbujemy  spełniać się na 100% w rożnych dziedzinach życia. Paradoks polega na tym, że nie można harmonijnie połączyć dwóch przeciwległych biegunów w jedną, perfekcyjną całość.

17 grudnia 2014

Ni w ząb, ni w huhu /Siedlisko cieni, czyli The Cradle of Shadows lub Le Berceau des ombres /2013

Czyta człowiek taki opis: „Siedlisko cieni" to francuski horror w reżyserii Jacoba Jerome. W rolach głównych zobaczymy Matthiasa Pohla i Marcosa Adamantiadis. Fabuła i obrazy z tej produkcji są naprawdę przerażające. W sercu opuszczonego bunkra, parapsychologowie odkrywają przedziwny fenomen. Nikt z nich nie spodziewał się, że w takim miejscu mogą natknąć się na mroczne moce. Podejrzewają, że ktoś je obudził, a to spowodowało serię zdarzeń, które mrożą krew w żyłach. To zdecydowanie film dla widzów o mocnych nerwach... i potem oglądając wpada w osłupienie. Twórca tego tekstu ma fantazję, to trzeba przyznać. Mistrzostwo ściemy.

15 grudnia 2014

Już nie wiem nawet jak mam kląć.../Dark space, czyli Niebezpieczna przestrzeń - Emmett Callinan/ 2013

A oto powód dla którego broniłam horroru sci-fi Hangar 10, czyli film o enigmatycznym tytule: Dark space. Polski tytuł tego „arcydzieła”, jak to zwykle bywa, jest ambitniejszy od samego filmu, a brzmi: Niebezpieczna przestrzeń. Zresztą nie tylko polski tytuł, nawet teksty na etykietach środków czyszczących są ambitniejsze. Dostarczają też więcej rozrywki i bez cienia wątpliwości zawierają o wiele większą dawkę zdrowego rozsądku.

Prowadzenie pod wpływem alkoholu – nieważne, samochodu czy pojazdu kosmicznego - zawsze skutkuje zgubnymi konsekwencjami. W rezultacie grzebania w oprogramowaniu dochodzi do uszkodzeń i grupka przyjaciół ląduje przymusowo na nieznanej planecie. Twórcy postanowili wprowadzić innowację (SIC!). Klasycznie bowiem w amerykańskich produkcjach „młodzieżowych”, grupa bohaterów prawie zawsze jest liczbą nieparzystą. Tym razem, nie dość, że mamy sześć sztuk (jeśli ktoś ma problemy z matmą, to to jest liczba parzysta), to jeszcze na trzech chłopaków przypadają trzy dziewczyny – istne szaleństwo. Reszta jest już bardziej standardowa. To samo co w setkach innych amerykańskich filmów, czyli: studenci wybierają się na ferie wiosenne (wstaw COKOLWIEK) i natrafiają na (wstaw  COKOLWIEK). Ekipa ta składa się z: blond-dred dziwaczki, cycatej puszczalskiej, geniusza-astmatyka-prawiczeka, macho-imprezowicza, Tego Spoko Gościa i laski ze zbyt wysokim poziomem testosteronu. Krótko, sztampowo i powierzchownie. Rozbudowanej psychologii postaci w tej kosmicznej przygodówce nie ma. Zresztą, gdyby była, byłabym tym faktem niezmiernie zdziwiona – nie ta konwencja, nie ten gatunek.

07 grudnia 2014

Nad grobem /Open Grave - Gonzalo López-Gallego/ 2013

Dlaczego warto zobaczyć ten horror? Chociażby dlatego, że napisanie jego recenzji, tak by nie zawierała spojlera, to nie lada wyzwanie. Ja się już nawet nie gryzę w język, tylko walę młotkiem po palcach. Musiałabym być potworną egoistką, by zepsuć innym przyjemność oglądania. Dlatego nie użyję słów na litery: „x” i „y”, które zdradziłyby, w którą stronę zmierza akcja...

03 grudnia 2014

The weak are meat the strong do eat /Animal (Monstrum) – Brett Simmons/2014

Tak, w tytule recenzji Nietzsche. Biorąc pod uwagę jakość filmu, to bez mała świętokradztwo, ale ten  konkretny cytat wbił mi się w głowę podczas oglądania i pozostał do końca seansu.. Akcja bowiem zmęczyła mnie do tego stopnia, że obolały umysł wciąż dryfował tu i ówdzie…

Grupa przyjaciół wybiera się na wycieczkę do lasu. Sielsko-anielsko: widoczki, natura, buz- buzi. Zabawiają w nim zbyt długo i  w efekcie podejmują karkołomną próbę powrotu w nocy. Motywacja ich działań od początku jest niejasna, ale chodzi przecież o to by spotkali drapieżnika, więc się nie czepiajmy. Zaatakowani przez tytułowe monstrum chowają się w opuszczonym domu, gdzie zdążyła się już ukryć się i zabarykadować  inna grupa wycieczkowiczów. I, jak to zazwyczaj bywa w takiego typu produkcjach, wszyscy nieudolnie próbują przeżyć. Nie mam nic przeciwko schematom, jeśli wypełnia się je jakąś ciekawą treścią. Nic takiego tym razem nie miało jednak miejsca.

01 grudnia 2014

Horror na który naprawdę szkoda czasu /The Appearing - Daric Gates/ 2014

Jeśli ktoś chce zadać sobie pokutę w ramach oczyszczenia adwentowego, może rzucić okiem na tego gniota. Najlepiej jednym, bo obu to szkoda. Na dogłębną kontemplację tego obrazu NAPRAWDĘ SZKODA czasu.

Po tragicznej śmierci córki, małżeństwo Brodych przeprowadza się do małego miasteczka. Tam Michael – policjant, podejmuje współpracę z miejscowym szeryfem i wspólnie z nim próbuje rozwikłać sprawę zaginięcia nastolatki, która przepadła w okolicach cieszącego się złą sławą „nawiedzonego domu”. W tym czasie jego żonę – Rachel – nękają na przemian: otwierające się drzwi, spadające talerze i duch dziewczynki biegającej po lesie. Ludzie po przejściach, okolica skrywająca tajemnice i demon. Mieszanka wydawałoby się znakomita: elementy w sam raz składające się na klasyczny horror. Jak się okazuje nie ma rzeczy, których przy całkowitym braku kompetencji nie dałoby się totalnie zepsuć.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...