21 stycznia 2015

Światło, które rozprasza mrok. O mocy baśni /Dzielny Despero – Kate DiCamillo/

Baśnie opowiada się językiem tajemnym. Dlatego najwięcej dowiadujemy się z tego, co ukryte pod powierzchnią tekstu. Słowa niczym Enigma zazdrośnie strzegą podskórnych znaczeń. Odszyfrować je można tylko wówczas, gdy jest się na to gotowym, gdy dojrzało się do odkrycia pewnych prawd. Pierwszy raz czytałam Dzielnego Despero około pięciu lat temu i nie dostrzegłam wtedy nawet połowy tego, co zobaczyłam dziś. Z baśni się widać nie wyrasta, tylko dorasta do nich – i to wciąż na nowo.

Imię Despero – upamiętnia beznadzieję i desperację, które odczuwali mysi rodzice, gdy z całego miotu przeżyła tylko jedna myszka. I to jeszcze jaka: patrząca od razu na świat OTWARTYMI oczami, ze zdecydowanie za dużymi uszami. Jednym słowem dziwoląg, który jakby tego jeszcze było mało, że jest dziwolągiem: nie urósł za bardzo i w ogóle nie interesuje się mysim sposobem życia. Zamiast tego: czyta, słucha muzyki, rozmawia z ludźmi i zakochuje się w księżniczce – ludzkiej. Stanowi więc zagrożenie dla zamkowego, mysiego społeczeństwa. Należy go usunąć, skazać na śmierć, wrzucić do lochu na pożarcie szczurom. Despero zdradzony przez najbliższych nie ginie jednak, ratuje go światło - światło opowieści, którą snuje w ciemnościach. To jednak dopiero początek jego przygody, w imię swojej miłości będzie musiał jeszcze odbyć jedną wyprawę w głąb labiryntu. Tym razem uda się tam jednak dobrowolnie, by ratować ukochaną Pi z rąk szczura o złamanym sercu – Rocura – i biednej, naiwnej służącej Miggery, która chce zostać księżniczką.

Bardzo wyraźnie zaznaczono w tekście motyw lochów, które w rzeczywistości są labiryntem, czyli miejscem „wtajemniczenia”, a nawet „mrocznym sercem świata”. To tutaj w każdej baśni (czy to jaskinia, las czy piekło) udają się bohaterowie, by pokonać swoje lęki i „urodzić” się na nowo. Za pierwszym razem myszka schodzi do lochów, nie z własnej woli i nie wychodzi z nich o własnych siłach. Mimo to dokonuje się w nim już przemiana, dzięki której buduje swoją tożsamość, staje się silniejszy wewnętrznie. Ceną, którą przyjdzie mu zapłacić za odwagę, jest utrata dosyć istotnego mysiego atrybutu – ogonka. Dopiero za drugim razem Despero schodzi do podziemi sam, wtedy też dociera do serca labiryntu. To oczywiście mało wnikliwa i tylko jedna z możliwych interpretacji tego tekstu. Jak zwykle u DiCamillo, możliwości jest bardzo wiele. Warto więc zwrócić jeszcze uwagę na to, że podkreśliła tutaj ważną rzecz: dualizm to podstawa istnienia. Tak jak ciemność w bajce skonfrontowana jest ze światłem, tak dzielny Despero (który stracił ogonek) z podłym Roscurem (który stracił serce), a piękna i mądra Księżniczka Pi z brzydką i głupią Miggery.

Pisarka mocno wyeksponowała jeszcze wątek znany nam z baśni Andersena pt. Czerwone trzewiczki. Obie baśnie przeciwstawiają jednostkę kulturze, która piętnuje inność (Despero nie jest zwyczajną myszką, Roscuro pragnąc światła nie jest zwyczajnym szczurem). Inność zagraża integracji danej społeczności, burzy przyjęte zasady. Budzi się więc instynkt przetrwania: albo ty zginiesz, albo my. Autorka zachęca do zrewidowania własnych poglądów, ukazuje ślepe okrucieństwo ksenofobii. Dodatkowo Ci, którzy wydają Despero na śmierć to jego rodzina. Taka zdrada ma bardzo gorzki smak. Wyraźnie widać tutaj inspirację motywem znanym z Jasia i Małgosi Grimmów. Co jeszcze warto podkreślić: odtrącona mysz nie stała się zła, a szczur tak - są więc dwa sposoby reagowania na to co nas dotyka. I każdy z nas, tak jak i bohaterowie bani, ma wybór. Nikt z nas bowiem nie jest jednoznacznie zły ani dobry. Każdy ma serce, a serca są skomplikowane i można je złamać.

Ta historia opowiada w sposób niezwykle piękny, zabawny i mądry o sprawach trudnych (tak jak w: Tygrys się budzi, Magiczny słoń, Cudowna podróż Edwarda Tulana) – romantycznej, niemożliwej do spełnienia miłości, determinacji, odwadze, strasznej zdradzie, ohydnym odtrąceniu i okrucieństwie, które odbiera człowieczeństwo. Opowiada nam o potędze słowa, literatury i opowieści. Ukazuje nam sens snucia historii, ich wręcz magiczną moc, dzięki której można rozproszyć mrok wkradający się do naszych serc i umysłów.

Krótkie rozdziały, duża czcionka, proste zdania uzupełnione dosyć wartką akcją, sprawiają, że trudno się oderwać od lektury. Dodatkowym atutem, przemawiającym za tym, by podsunąć tę książkę dziecku jest fakt, że wzbogaca ona słownictwo. Wszechwiedzący narrator zwraca się bowiem często bezpośrednio do czytelnika, by wytłumaczyć mu pewne kwestie. Robi to też w sytuacjach, które mogą wydać się dziecku straszne, dzięki temu czuje, że nie jest z lekturą samo (np. gdy rodzic nie ma czasu czytać razem z nim). Lekturę tę dopełniają śliczne ilustracje, dopasowane do pierwotnej okładki i tytułu książki, która niestety przeszła przez księgarnie bez większego echa: Opowieść o Despero. Historia myszki, księżniczki, zupy i szpulki nici. Dzielny Despero zyskał sławę dopiero po nakręconej na jego podstawie animacji, która w moim odczuciu do pięt nie dorasta książce.

Męczy mnie tylko jedno. Dlaczego książki DiCamillo nie są lekturami szkolnymi?

Czytliwość: 6/6
Okładka: 6/6
Wydanie: 6/6
Ogólnie: 6/6

Autor: Kate DiCamillo
Ilustracje: Timothy Basil Ering
Tytuł: Dzielny Despero
Tytuł oryginału: The Tales of Despero
Tłumaczenie: Agnieszka Cioch
Wydawnictwo: Philip Wilson
Rok wydania: 2005
Okładka: miękka
Ilość stron: 296
Cena: 24,90 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...