Baśnie opowiada się językiem tajemnym. Dlatego najwięcej
dowiadujemy się z tego, co ukryte pod powierzchnią tekstu. Słowa niczym Enigma
zazdrośnie strzegą podskórnych znaczeń. Odszyfrować je można tylko wówczas, gdy
jest się na to gotowym, gdy dojrzało się do odkrycia pewnych prawd. Pierwszy
raz czytałam Dzielnego Despero około pięciu lat temu i nie dostrzegłam
wtedy nawet połowy tego, co zobaczyłam dziś. Z baśni się widać nie wyrasta,
tylko dorasta do nich – i to wciąż na nowo.
Imię Despero – upamiętnia beznadzieję i desperację, które odczuwali mysi rodzice, gdy z całego miotu przeżyła tylko jedna myszka. I to jeszcze jaka:
patrząca od razu na świat OTWARTYMI oczami, ze zdecydowanie za dużymi uszami.
Jednym słowem dziwoląg, który jakby tego jeszcze było mało, że jest
dziwolągiem: nie urósł za bardzo i w ogóle nie interesuje się mysim sposobem
życia. Zamiast tego: czyta, słucha muzyki, rozmawia z ludźmi i zakochuje się w
księżniczce – ludzkiej. Stanowi więc zagrożenie dla zamkowego, mysiego
społeczeństwa. Należy go usunąć, skazać na śmierć, wrzucić do lochu na pożarcie
szczurom. Despero zdradzony przez najbliższych nie ginie jednak, ratuje go
światło - światło opowieści, którą snuje w ciemnościach. To jednak dopiero
początek jego przygody, w imię swojej miłości będzie musiał jeszcze odbyć jedną
wyprawę w głąb labiryntu. Tym razem uda się tam jednak dobrowolnie, by ratować
ukochaną Pi z rąk szczura o złamanym sercu – Rocura – i biednej, naiwnej
służącej Miggery, która chce zostać księżniczką.
Bardzo wyraźnie zaznaczono w tekście
motyw lochów, które w rzeczywistości są labiryntem, czyli miejscem
„wtajemniczenia”, a nawet „mrocznym sercem świata”. To tutaj w każdej
baśni (czy to jaskinia, las czy piekło) udają się bohaterowie, by pokonać swoje
lęki i „urodzić” się na nowo. Za pierwszym razem myszka schodzi do lochów, nie
z własnej woli i nie wychodzi z nich o własnych siłach. Mimo to dokonuje się w
nim już przemiana, dzięki której buduje swoją tożsamość, staje się silniejszy
wewnętrznie. Ceną, którą przyjdzie mu zapłacić za odwagę, jest utrata dosyć
istotnego mysiego atrybutu – ogonka. Dopiero za drugim razem Despero schodzi do
podziemi sam, wtedy też dociera do serca labiryntu. To oczywiście mało wnikliwa
i tylko jedna z możliwych interpretacji tego tekstu. Jak zwykle u DiCamillo,
możliwości jest bardzo wiele. Warto więc zwrócić jeszcze uwagę na to, że
podkreśliła tutaj ważną rzecz: dualizm to podstawa istnienia. Tak jak ciemność
w bajce skonfrontowana jest ze światłem, tak dzielny Despero (który stracił
ogonek) z podłym Roscurem (który stracił serce), a piękna i mądra Księżniczka
Pi z brzydką i głupią Miggery.
Pisarka mocno wyeksponowała jeszcze wątek znany nam z baśni
Andersena pt. Czerwone trzewiczki. Obie baśnie przeciwstawiają jednostkę
kulturze, która piętnuje inność (Despero nie jest zwyczajną myszką, Roscuro
pragnąc światła nie jest zwyczajnym szczurem). Inność zagraża integracji danej
społeczności, burzy przyjęte zasady. Budzi się więc instynkt przetrwania: albo
ty zginiesz, albo my. Autorka zachęca do zrewidowania własnych poglądów,
ukazuje ślepe okrucieństwo ksenofobii. Dodatkowo Ci, którzy wydają Despero na
śmierć to jego rodzina. Taka zdrada ma bardzo gorzki smak. Wyraźnie widać tutaj
inspirację motywem znanym z Jasia i Małgosi Grimmów. Co jeszcze warto
podkreślić: odtrącona mysz nie stała się zła, a szczur tak - są więc dwa
sposoby reagowania na to co nas dotyka. I każdy z nas, tak jak i bohaterowie
bani, ma wybór. Nikt z nas bowiem nie jest jednoznacznie zły ani dobry. Każdy
ma serce, a serca są skomplikowane i można je złamać.
Ta historia opowiada w sposób niezwykle piękny, zabawny i mądry o
sprawach trudnych (tak jak w: Tygrys się budzi, Magiczny słoń, Cudowna
podróż Edwarda Tulana) – romantycznej, niemożliwej do spełnienia miłości,
determinacji, odwadze, strasznej zdradzie, ohydnym odtrąceniu i okrucieństwie,
które odbiera człowieczeństwo. Opowiada nam o potędze słowa, literatury i
opowieści. Ukazuje nam sens snucia historii, ich wręcz magiczną moc, dzięki
której można rozproszyć mrok wkradający się do naszych serc i umysłów.
Krótkie rozdziały, duża czcionka, proste zdania uzupełnione dosyć
wartką akcją, sprawiają, że trudno się oderwać od lektury. Dodatkowym atutem,
przemawiającym za tym, by podsunąć tę książkę dziecku jest fakt, że wzbogaca
ona słownictwo. Wszechwiedzący narrator zwraca się bowiem często bezpośrednio
do czytelnika, by wytłumaczyć mu pewne kwestie. Robi to też w sytuacjach, które
mogą wydać się dziecku straszne, dzięki temu czuje, że nie jest z lekturą samo
(np. gdy rodzic nie ma czasu czytać razem z nim). Lekturę tę dopełniają śliczne
ilustracje, dopasowane do pierwotnej okładki i tytułu książki, która niestety
przeszła przez księgarnie bez większego echa: Opowieść o Despero. Historia
myszki, księżniczki, zupy i szpulki nici. Dzielny Despero zyskał
sławę dopiero po nakręconej na jego podstawie animacji, która w moim odczuciu
do pięt nie dorasta książce.
Męczy mnie tylko jedno. Dlaczego książki DiCamillo nie są
lekturami szkolnymi?
Czytliwość: 6/6
Okładka: 6/6
Wydanie: 6/6
Ogólnie: 6/6
Autor: Kate DiCamillo
Ilustracje: Timothy Basil Ering
Tytuł: Dzielny Despero
Tytuł
oryginału: The Tales of Despero
Tłumaczenie: Agnieszka Cioch
Wydawnictwo: Philip Wilson
Rok wydania: 2005
Okładka: miękka
Ilość stron: 296
Cena: 24,90 zł
Cena: 24,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz