19 stycznia 2015

Moje miejsce na świecie, mój dom. Nadzieja, tęsknota… Słoń/Magiczny słoń – Kate DiCamillo/

Może dlatego, że wszyscy czekają w tej historii na śnieg, kojarzy mi się ona ze świąteczną, familijną opowieścią, pełną tęsknoty, nadziei i obietnic. Kiedy w końcu długo wyczekiwany, biały puch, pojawia się na kartach książki, towarzyszy mu dodatkowy, niemały cud. To takie swoiste, podwójne ukoronowanie pełnego napięcia oczekiwania – jak to na Gwiazdkę.

Historia opowiedziana przez DiCamillo jest dosyć nieprzewidywalna. Pewnego zimowego, ponurego dnia, na targu, swój namiot rozbija wróżka. Staje ona na drodze dziesięcioletniego chłopca – Piotrusia - który podświadomie czuje, że coś w jego monotonnym życiu jest nie tak. Bo gdyby naprawdę wierzył, że jego mała siostrzyczka Adela nie żyje, czy pytałby o nią? Chłopiec wiedziony dziwnym przeczuciem, postanawia skorzystać z usług tajemniczej kobiety. Zawierza intuicji, a ona w odpowiedzi, ustami wróżki, każe mu podążać za słoniem. Piotruś oczywiście czuje się oszukany i zakłopotany zarazem. Bo jak słoń? Skąd? I gdzie? Jak się okazuje nie można w życiu polegać tylko na racjonalnych przesłankach. Cuda lubią sobie z nich kpić. I tak jest i tym razem: słoń pojawia się niespodziewanie, z hukiem i trzaskiem w operze. A swoim nagłym pojawieniem się przewraca życie mieszkańców Baltese do góry nogami – nie mają oni bowiem w ogóle pomysłu, co z TAKIM przybyszem zrobić.


Baśń ta ma słodko-smutny smak. Ukazuje nam w bardzo prosty sposób, jak bardzo dziecko boi się odrzucenia i obojętności. Na pewnym etapie rozwoju człowieka, to jeden z podstawowych lęków, które nim targają. To ów lęk sprawia, że Piotruś trwa przy swoim opiekunie - schorowanym, nieszczęśliwym żołnierzu. Dzięki niemu „posiada” bowiem namiastkę domu, a dom – wiadomo - to największa wartość, chociażby był „niedobry”. Trzyma się go więc kurczowo i nie zauważa, że to nie jest „jego” miejsce. Obserwujemy tutaj ten sam mechanizm, działający u dzieci, które wolą pozostać przy okrutnym rodzicu niż trafić do domu dziecka. Odzywa się w nich wtedy ogromna potrzeba przynależności, z której, bądźmy szczerzy, tak naprawdę borykamy się przez całe życie. Nie wyrastamy z niej nigdy. Zmienić może się tylko natężenie tej potrzeby i związanego z nią lęku. DiCamillo w rewelacyjny sposób łączy ten element historii z symboliczną bezdomnością słonia. Ten został wykorzeniony, uprowadzony ze swojego świata. Stracił dom, stracił więc też wolność. Bo prawdziwa wolność to dom, czyli miejsce w czyimś sercu.  Słoń z dala od „swojego kawałka rzeczywistości” traci ją, zostaje uwięziony, a jego serce złamane. Z czasem wyrwana z kontekstu istota, traci także swoje imię, tożsamość, a z nimi chęć do życia.

U DiCamillo pojawia się znów motyw zwierzęcia wyrwanego ze swojego świata, zamkniętego i samotnego w swym nieszczęściu. Podobnie jak Tygrys, Słoń symbolizuje uwięzione emocje, potrzeby, odbieranie sobie prawa do szczęścia. Bohaterowie mogą stać się szczęśliwi dopiero, gdy posłuchają swojego wewnętrznego głosu i uwolnią zwierzę, czyli w ujęciu metaforycznym, tak naprawdę samych siebie. Doświadczają tego po kolei: śpiewający żebrak i jego ślepy pies, okaleczona arystokratka, nieszczęśliwy magik, chory wojak, osierocone dzieci (Znów mamy chłopca i dziewczynkę, którzy muszą spotkać się, by jak w tradycyjnej baśni zbudować jedność, dokonać scalenia tożsamości.), słoń ze złamanym sercem, rzeźbiarz ze złamanym kręgosłupem, lokaj tęskniący za dzieciństwem i dwoje ludzi gotowych wreszcie podzielić się swoją miłością. Gdy spoglądam na tę galerią nietuzinkowych, naznaczonych przez los (albo po prostu życie) postaci, zastanawiam się, jak to się dzieje, że pisarka w tak krótkiej baśni umieściła tak wiele wątków i znaczeń. I podziwiam ją za siłę jej słów, których nie musi nadużywać, by powiedzieć wszystko. Jakby zawarła z nimi tajemniczy pakt.

Magiczny słoń to baśń pełna ulotnej, delikatnej magii. To dzięki jej obecności, łatwiej zaakceptować nam nieprzewidywalność kapryśnego losu i związane z nim perypetie bohaterów. Tekst jest nasączony oniryzmem, fabuła przypomina w swej płynności senne marzenie. Baśniowa atmosfera jest tutaj znacznie bardziej odczuwalna niż w omawianej przeze mnie wcześniej historii: Tygrys się budzi. To ona jest głównym źródłem sukcesu książki. I pewnie to z jej powodu większość osób uważa, ją za przyjemniejszą w odbiorze od poprzedniczki.

Klimat powieści, jej nostalgię, oddają czarno-białe ilustracje Yoko Tanaki. I mimo iż budzą one w czytelniku irracjonalny niepokój, zarazem niosą w sobie spokój i pewną łagodność. Zdają się ciepłym, miękkim głosem mówić: teraz jesteś smutny, ale jeśli posłuchasz swego serca odnajdziesz szczęście. Okładka również została dopieszczona, czerwone wypukłe litery przykuwają wzrok i zachęcają do lektury. Wydawnictwo zapewniło więc oprawa graficzną na bardzo wysokim poziomie.

Tak jak już pisałam przy okazji Tygrys się budzi, książki Kate DiCamillo mają wydźwięk uniwersalny. Treści w nich zawarte trafiają zarówno do dzieci, jak i do dorosłych. Niekoniecznie każdy odczyta tę baśń tak samo, pewne obrazowanie bowiem, z czasem przestaje przystawać do „dorosłego” sposobu myślenia. Jak widzimy, wielopłaszczyznowość snutych przez nią opowieści, niesie z sobą wiele możliwości interpretacyjnych. Zwłaszcza, że niemal każdy czytelnik, bez względu na osobiste doświadczenia, jest w stanie zidentyfikować się z postaciami z jej książek.

Czytliwość: 6/6
Okładka: 5/6
Wydanie: 6/6
Ogólnie: 5/6

Autor: Kate DiCamillo
Ilustracje: Yoko Tanaka
Tytuł: Magiczny słoń
Tytuł oryginału: The Magican’s Elephant
Tłumaczenie: Agnieszka Cioch
Wydawnictwo: Philip Wilson
Rok wydania: 2009
Okładka: miękka
Ilość stron: 190
Cena: 26,90 zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...