Historie, które zapadają w nas głęboko, takie do
których wracamy, najczęściej to te, które w symboliczny sposób ujmują problem, z
którym borykaliśmy się lub taki, z którym nadal się borykamy. One stanowią
klucz do naszych wnętrz. Cudowna podróż Edwarda Tulana, to dla mnie
właśnie takie „wysokie C”. To baśń, po przeczytaniu której myślę: O cholera...
Edward Tuan - niezdolny do uczuć porcelanowy
królik, niewdzięczny egoista - to nasz
główny (anty)bohater. W wyniku dosyć
nieszczęśliwego zbiegu okoliczności oddzielony od swojej właścicielki Abilene
Tulan, zostaje skazany na tułaczkę zdającą się nie mieć końca. Żyjący do tej
pory w iście królewskich warunkach królik, trafia na dno oceanu, śmietnik, do
slumsów i na ulicę. Przechodzi wciąż z rąk do rąk: raz czułych i delikatnych,
raz bezlitosnych i okrutnych. Każde miejsce i każdy człowiek (a nawet pies),
którego poznaje podczas tej wędrówki, zostawia w nim trwały ślad. Pamięć o nich
staje wyznacza ścieżką, a nawet mapą uczuć. Uczy się dzięki nim, co to w ogóle
znaczy czuć. Poznaje: strach, ból, tęsknotę, radość, a tracąc kolejnych
towarzyszy, zaczyna rozumieć czym jest
miłość. Podróży porcelanowego królika na pewno nie
nazwałabym „cudowną”, raczej skłoniłabym
się do tego by mówić o niej „niesamowita”. „Cudowna” to zachodzi w tym
bohaterze przemiana: z istoty wyrachowanej i zimnej w zdolną do kochania. Jak
widzimy, to historia stara jak świat, podobna do miliona innych, jednak
na swój magiczny sposób tak wyjątkowa, że chce się do niej wciąż wracać.
Czas i miejsce akcji nie są tutaj
istotne. Stylizowany na nieco archaiczny styl wypowiedzi i narracji, sugeruje,
że akcja rozgrywa się „kiedyś” może nawet klasycznie „dawno temu”. Dodatkowo, bohaterem jest
porcelanowy królik, który może „żyć” setki lat i wielokrotnie zmieniać
perspektywę postrzegania świata. Emocje, których w tym czasie doznaje są
ponadczasowe. To język, którym chociaż
ludzkość posługuje się od zawsze, wciąż ma problemy z interpretacją kolejnych „znaków”,
nazwaniem i wyrażaniem - pląta się w sensach i znaczeniach. Płynność tekstu
sprawia, że trudno odpowiedzieć na pytanie: czy ta baśń kończy się dobrze? Według mnie niekoniecznie, wszystko
zależy jednak od tego na jakim poziomie ją odczytujemy. Odczuwanie miłości
równa się świadomości straty. Ważne jest by pozostać otwartym na nowe uczucie,
nie zamykać się w nieszczęściu tego co odeszło. Pielęgnować pamięć o nim, lecz
budować dalej. Historia Tulana w pewnym momencie dobiega końca, ale tylko w
oczach czytelnika. Jego podróż trwa przecież nadal i może nigdy się nie
skończyć. W swoich niejednoznacznie „szczęśliwych” zakończeniach, twórczość
DiCamillo bardzo przypomina mi twórczość Andersena, którego dzieł Bettelheim
nie chciał uznać za baśnie - właśnie ze względu na częsty brak happy endów. Dla mnie prawdziwe baśnie to świat szorstkich
i nostalgicznych prawd. Dlatego i tak utwory DiCamillo traktują jak baśnie. Co również bardzo istotne uczynienie z
porcelanowego królika głównego bohatera baśni, to nie tyle złożenie hołdu
maskotkom i lalkom, a dziecięcej wyobraźni, która nie zna ograniczeń. Któż z
nas nie rozmawiał ze swoją ukochaną przytulanką?
Dla mnie to najpiękniejsza i najmądrzejsza
książka tej autorki (te moje wysokie C). Mimo iż, pozbawiona
gwałtowności i pędzącej „na łeb na szyję” akcji, utrzymuje czytelnika w
napięciu, tocząc się swoim rytmem oswaja go z kolejnymi aspektami
życia. Tekst nie jest wolny od elementów
groteski i makabry – zwłaszcza w wykonaniu babci snującej pouczającą opowieść
na dobranoc o pewnej niedobrej księżniczce. Jak jej pozostałe baśnie
DiCamillo i ta jest niełatwa. Po raz kolejny pisarka porusza tematy trudne: bo
to właśnie trudne emocje są podstawą życia w „realu”. Niektórych to od jej
książek odstrasza. Ja nie twierdzę, że należy od razu wylewać na dziecko syf
całego świata, ale okłamywanie go i wmawianie mu, że życie jest łatwe, jest
krótkowzroczne. Rzeczywistość w której żyjemy, to też brud wszelkiej maści,
samotność i niesprawiedliwość. Dziecko przystosowane i świadome ich istnienia,
mające przepracowane złe emocje, poradzi sobie z nimi w przyszłości. Poza tym,
mając jakiś problem nie uzna, że to z nim jest coś nie tak, bo przecież świat
to bez mała raj. I – co równie ważne - w porę rozpozna czyhające na nie
niebezpieczeństwo.
Autorka podjęła niejako próbę,
stworzenia czegoś na kształt definicji miłości, uchwycenia momentu, gdy ta się rodzi, tego jakie towarzyszą jej (lub
składają się na nią) emocje. Mądrze nie daje nam jednak gotowej recepty ani schematu, nie
racjonalizuje tego, co jest przecież tak nieuchwytne i indywidualne. Nie
pretenduje do roli wieszczki, głoszącej jedyną słuszną prawdę, bo jak pisała w Magicznym słoniu: prawda wciąż się zmienia. Dzięki temu bardziej czujemy niż wiemy,
co chce nam powiedzieć. Intuicyjnie odczytujemy przekaz. Możliwości interpretacji tego tekstu jest wiele.
Ilustracje dołączone do książki na kredowym
papierze, uzupełniają treść. Nie ma na nich wyolbrzymień, przypominają raczej fotografie odzwierciedlające rzeczywistość. Mimo barw i emocjonalnych treści, które obrazują, pozostają dosyć
surowe - zastanawiające i niepokojące. Duża czcionka, krótkie rozdziały i
proste zdania, pozwalają również na lekturę dziecku, które stawia pierwsze,
samodzielne kroki czytelnicze. Uważam jednak, że treść książki wymaga tego, by
chociaż za pierwszym razem, odbyła się w towarzystwie osoby dorosłej. Tekst ten
bowiem to zaproszenie do dyskusji i wspólnego odczuwania. Dzięki rozmowie można
określić, które płaszczyzny historii są najważniejsze dla małego czytelnika,
które lepiej będzie poruszyć po jakimś czasie. Zresztą baśń ta przekazuje
prostą prawdę, że nie każdy dojrzewa w tym samym czasie i nie każdy w tym samym
czasie dotyka istoty człowieczeństwa. Poza tym, jak już pisałam w przypadku Tygrys się budzi i Magicznego słonia, twórczość DiCamillo jest na tyle
uniwersalna, że czytelnik w każdym wieku odnajdzie w niej coś dla siebie.
Czytliwość: 6/6
Okładka: 5/6
Wydanie: 6/6
Ogólnie: 6/6
Autor: Kate DiCamillo
Ilustracje: Bagram Ibatoulline
Tytuł:
Cudowna podroż Edwarda Tulana
Tytuł
oryginału: The Miraculous Journey of Edward Tulane
Tłumaczenie: Małgorzata Dobrogojska
Wydawnictwo: Philip Wilson
Rok wydania: 2008
Okładka: miękka
Ilość stron: 207
Cena: 29,90 zł
Cena: 29,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz