03 lipca 2014

Można zrobić wielkie oczy.../Strach - Łukasz Orzechowski/

Pamiętacie antologię Ludzie cienia Łukasza Orzechowskiego? Dziś chciałabym podzielić się z Wami przemyśleniami o jego opowiadaniu Strach, wydanym przez Książkożerców. Dla mnie bezlitosny chłód zimy, to piękno absolutne. Dlatego z pełnym zaangażowaniem wczytywałam się w kolejne zdania, poszukując zapierającej dech atmosfery. Co z tego wyszło? Już piszę.

Można pokusić się o interpretacje tekstu, jako metafory ludzkiego życia – samotnego, pełnego niebezpieczeństw i kompletnie odrealnionego w kontekście unikatowych map rzeczywistości. Czy to peron, czy to bohater staje się samotną wyspą, pośrodku niczego, czyli nieświadomości? W każdym razie na krańcach zrozumienia powstaje piekło, w którym dopadają go jego własne paranoje. Umysł zaszczuwa się dziwnymi konstruktami. A pociąg świadomości, jak na złość nie nadjeżdża. Można ten tekst zinterpretować jako skrót, streszczenie ludzkiego życia, zderzonego z absolutem. Ukazuje wtedy naszą gonitwę za życiowymi celami, która w rzeczywistości jest biernym oczekiwaniem na to "cokolwiek". Nasuwa mi się także porównanie do Matrixa, złudnego bytu/jestestwa z którego zostajemy wyrzuceni na taką małą stację, by stać się świadkiem prawdziwego widowiska życia i śmierci.

Orzechowski postanowił zastosować pewien sprytny literacki zabieg, którym jest wejście w interakcję z czytelnikiem. Ma on wprowadzić czytającego w głęboki stan emocjonalny, porwać z bezpiecznego miejsca i rzucić w wir niepewności, lęku i niespełnień. Wyrazisty tekst, gra oniryczną konwencją znad krawędzi szaleństwa i ułudy, stał się mimo tych starań tylko literackim popisem. Popisem ciekawym i intrygującym do pewnego momentu – bowiem zaoferowana nam forma wyczerpuje się po około 10 stronach i potem pozostaje się nam z tekstem męczyć. Dlaczego, skoro idea i koncept nie są złe? Głównym winowajcą pozostaje brak napięcia. Fabuła aż prosi się grozę, która przecież tak wyraźnie obłapia bohatera, poprzez sprawdzone elementy: zapomniany peron, gdzieś na końcu świata, z którego nie można się wydostać; mróz; samotność i świadomość obecności „czegoś”; natłok niszczących myśli. Nie udało się jednak mimo całej interaktywności przenieść tych emocji na czytelnika. Brak napięcia wywołany został przez rytm opowiadania – który przypomina cienką, prostą linię, sygnalizującą kres życia pacjenta. Prawdopodobnie autor zamierzał tylko osłabić naszą czujność, by potem ze zdwojoną siłą móc nas przerazić i zabrać na ekscytującą przejażdżkę roller-costerem. Niestety monotonia tylko usypia. Zakończenie tej historii jest także dosyć przewidywalne, co również nie wywołuje wypieków na twarzy. Mimo to go nie zdradzę – przeczytajcie sami.

Strach jest sprawniej napisany, niż czytany przeze mnie wcześniej zbiór opowiadań Orzechowskiego, i co za tym idzie - lepiej się go czyta. Nie jest jeszcze jednak idealnie. Oprócz braku napięcia i upartego mieszania strachu z lękiem (jestem zwolenniczką oddzielania tych pojęć), stylistyka znów zaciemnia i niszczy głębię przekazu. Często pojawia się błędne użycie zaimka: Krew mrozi się Tobie w żyłach…; Szarpiesz się, niczym opętany, smażony w ogniu piekielnego kotła, nie pomaga to Tobie, jest jeszcze gorzej. I nie wiem też czy to nielogiczność, czy takie małe – nieintuicyjne dla czytelnika stopniowanie: Wzdrygasz się na samą myśl, nie boisz się jednak. Jesteś tak przerażony, że nie możesz ruszyć się z miejsca. Aż się ciśnie na usta pewne pytanie… W kwestiach technicznych też mam wątpliwość - tekst nie został wyjustowany, czy mój tablet dziwnie reaguje? 

Opowiadanie to nadal pozostaje w kręgu tekstów, których nie można polecić szerszemu gronu czytelniczemu. Podobnie jak poprzednio to wprawka i ćwiczenie, ale może także zalążek pisarskiej kariery? Jeśli chcecie zobaczyć, jak to jest odważnie wystawić się na krytykę i przy okazji zachęcić innych, by też nie bali się pokazywać tego, co tworzą (bo tylko dzięki temu się uczą i rozwijają) - zapraszam do lektury.

Stonowana i budząca niepokój - poprzez świetnie dobrany i rozplanowany element pustki - okładka, wprowadziła moją wyobraźnię w błąd – myślałam, że tekst będzie jakąś space operą, albo kosmicznym sci-fi. W każdym razie widziałam tam „coś” o podróżach międzygwiezdnych. Dopiero w trakcie lektury, niedowierzając przyjrzałam się dokładniej i odkryłam, że nie mam do czynienia z elementem stacji kosmicznej na tle wszechświata, tylko czymś zupełnie innym. A czym? Przyjrzyjcie się uważnie.

Autor: Łukasz Orzechowski
Tytuł: Strach
Wydawnictwo: Książkożerca
Wydanie: I
Rok wydania: 2014
Okładka: e-book
Ilość stron: 42
Cena z okładki: 0,00 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...