Pamiętacie antologię Ludzie cienia Łukasza Orzechowskiego?
Dziś chciałabym podzielić się z Wami przemyśleniami o jego opowiadaniu Strach, wydanym przez Książkożerców. Dla mnie bezlitosny chłód zimy,
to piękno absolutne. Dlatego z pełnym zaangażowaniem wczytywałam się w kolejne
zdania, poszukując zapierającej dech atmosfery. Co z tego wyszło? Już piszę.
Można pokusić się o
interpretacje tekstu, jako metafory ludzkiego życia – samotnego, pełnego niebezpieczeństw
i kompletnie odrealnionego w kontekście unikatowych map rzeczywistości. Czy
to peron, czy to bohater staje się samotną wyspą, pośrodku niczego, czyli
nieświadomości? W każdym razie na krańcach zrozumienia powstaje piekło, w
którym dopadają go jego własne paranoje. Umysł zaszczuwa się dziwnymi konstruktami. A pociąg świadomości, jak na
złość nie nadjeżdża. Można ten tekst zinterpretować jako skrót, streszczenie ludzkiego życia,
zderzonego z absolutem. Ukazuje wtedy naszą gonitwę za życiowymi celami, która
w rzeczywistości jest biernym oczekiwaniem na to "cokolwiek". Nasuwa mi się także
porównanie do Matrixa, złudnego bytu/jestestwa z którego zostajemy wyrzuceni na taką małą stację, by
stać się świadkiem prawdziwego widowiska życia i śmierci.
Orzechowski
postanowił zastosować pewien sprytny literacki zabieg, którym jest wejście w
interakcję z czytelnikiem. Ma on wprowadzić czytającego w głęboki stan
emocjonalny, porwać z bezpiecznego miejsca i rzucić w wir niepewności, lęku i
niespełnień. Wyrazisty tekst, gra oniryczną konwencją znad krawędzi
szaleństwa i ułudy, stał się mimo tych starań tylko literackim popisem. Popisem
ciekawym i intrygującym do pewnego momentu – bowiem zaoferowana nam forma
wyczerpuje się po około 10 stronach i potem pozostaje się nam z tekstem męczyć.
Dlaczego, skoro idea i koncept nie są złe? Głównym winowajcą pozostaje brak
napięcia. Fabuła aż prosi się grozę, która przecież tak wyraźnie obłapia
bohatera, poprzez sprawdzone elementy: zapomniany peron, gdzieś na końcu
świata, z którego nie można się wydostać; mróz; samotność i świadomość
obecności „czegoś”; natłok niszczących myśli. Nie udało się jednak mimo całej
interaktywności przenieść tych emocji na czytelnika. Brak napięcia wywołany
został przez rytm opowiadania – który przypomina cienką, prostą linię,
sygnalizującą kres życia pacjenta. Prawdopodobnie autor zamierzał tylko osłabić
naszą czujność, by potem ze zdwojoną siłą móc nas przerazić i zabrać na
ekscytującą przejażdżkę roller-costerem. Niestety monotonia tylko usypia. Zakończenie
tej historii jest także dosyć przewidywalne, co również nie wywołuje wypieków
na twarzy. Mimo to go nie zdradzę – przeczytajcie sami.
Strach jest sprawniej napisany, niż czytany przeze mnie wcześniej
zbiór opowiadań Orzechowskiego, i co za tym idzie - lepiej się go czyta. Nie jest jeszcze jednak idealnie. Oprócz braku napięcia i upartego mieszania strachu z lękiem (jestem
zwolenniczką oddzielania tych pojęć), stylistyka znów zaciemnia i niszczy
głębię przekazu. Często pojawia się błędne użycie zaimka: Krew mrozi się Tobie w żyłach…; Szarpiesz się, niczym opętany, smażony
w ogniu piekielnego kotła, nie pomaga to Tobie, jest jeszcze gorzej. I nie
wiem też czy to nielogiczność, czy takie małe – nieintuicyjne dla czytelnika
stopniowanie: Wzdrygasz się na samą myśl,
nie boisz się jednak. Jesteś tak przerażony, że nie możesz ruszyć się z miejsca.
Aż się ciśnie na usta pewne pytanie… W kwestiach technicznych też mam
wątpliwość - tekst nie został wyjustowany, czy mój tablet dziwnie reaguje?
Opowiadanie to nadal pozostaje w kręgu tekstów, których nie można polecić szerszemu gronu czytelniczemu. Podobnie jak poprzednio to wprawka i ćwiczenie, ale może także zalążek pisarskiej kariery? Jeśli chcecie zobaczyć, jak to jest odważnie wystawić się na krytykę i przy okazji zachęcić innych, by też nie bali się pokazywać tego, co tworzą (bo tylko dzięki temu się uczą i rozwijają) - zapraszam do lektury.
Opowiadanie to nadal pozostaje w kręgu tekstów, których nie można polecić szerszemu gronu czytelniczemu. Podobnie jak poprzednio to wprawka i ćwiczenie, ale może także zalążek pisarskiej kariery? Jeśli chcecie zobaczyć, jak to jest odważnie wystawić się na krytykę i przy okazji zachęcić innych, by też nie bali się pokazywać tego, co tworzą (bo tylko dzięki temu się uczą i rozwijają) - zapraszam do lektury.
Stonowana i budząca
niepokój - poprzez świetnie dobrany i rozplanowany element pustki - okładka,
wprowadziła moją wyobraźnię w błąd – myślałam, że tekst będzie jakąś space operą, albo kosmicznym sci-fi. W
każdym razie widziałam tam „coś” o podróżach międzygwiezdnych. Dopiero w
trakcie lektury, niedowierzając przyjrzałam się dokładniej i odkryłam, że nie
mam do czynienia z elementem stacji kosmicznej na tle wszechświata, tylko czymś
zupełnie innym. A czym? Przyjrzyjcie się uważnie.
Autor:
Łukasz Orzechowski
Tytuł: Strach
Wydawnictwo: Książkożerca
Wydanie:
I
Rok
wydania: 2014
Okładka:
e-book
Ilość
stron: 42
Cena z
okładki: 0,00 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz