Wiele mówi się o przemocy wobec kobiet.
Zwłaszcza tej uzbrojonej w różnorodne formy kneblowania ust ofiarom, które każą w
ciszy znosić im niewdzięczny los. Gdy wspominamy o
dyskryminacji i braku równouprawnienia, nasze myśli najczęściej wędrują ku realiom
krajów islamskich. Ten skrót myślowy jest jak najbardziej w porządku, niestety problem
jest znacznie większy – bo często mniej “widzialny” lub ukryty pod pozorną
“normalnością”. Jednym z winnych tego stanu rzeczy jest tradycja, czyli szereg ściśle powiązanych ze
sobą struktur, które w połączeniu z naciskiem społecznym, stają się więzieniem.
Gdy spojrzymy pod tym kątem na spuściznę po tradycji konfucjańskiej, która
ukształtowała moralno-etyczne oblicze Azji i jej stosunek wobec kobiet –
dreszcz wzdłuż kręgosłupa mamy murowany. Na przestrzeni wieków sytuacja kobiet ulegała
na szczęście powolnej zmianie - częściowo ściągając z płci pięknej jarzmo
krępujących je norm. Echa tych tradycji: odbierających swobodę i wolność,
nakazujących posłuszeństwo wobec mężów i sprowadzających życiową rolę do
urodzenia – najlepiej – syna i zajmowania się domem, słychać jeszcze po dziś
dzień. Mimo możliwości zdobycia wykształcenia, większość z kobiet i tak nadal
spychana jest do roli kury domowej. Taka jest m.in. rzeczywistość Korei
Południowej.
Liczyłam na to, że zbiór opowiadań Oh Jeonghui
przybliży mi sytuację kobiet w Korei Południowej, poruszy jakąś konkretną
tematykę, zaznaczy, jakie konkretnie zmiany są potrzebne, niestety nie
uzyskałam interesujących mnie informacji. W zamian za to pisarka bezceremonialnie wrzuciła
mnie w świat problemów uniwersalnych. Troski jej bohaterek, to troski kobiet z
całego świata i wielu różnych kultur, niezależnych od siebie. Ta forma
dyskryminacji, którą podnosi Oh, jest wszechobecna - „zamieszkuje szarą strefę”
- jest najbardziej bolesna, niebezpośrednia, zatruwająca potajemnie życie i
kradnąca duszę swoich ofiar - kawałek po kawałku. Żadna z bohaterek nie ma
imienia, każda z nich to everywoman, symboliczna i uniwersalna. Znajdziemy
wśród nich: żonę pijaka, wdowę i samotną matkę, dziewczynkę żyjącą na skraju
nędzy, samotną kobietę zajmującą się ojcem – kobiety na pozór różne, a jednak
takie same. Co je łączy? W każdym opowiadaniu obecna jest prześladująca
bohaterkę śmierć kogoś bliskiego, dotykająca ją pośrednio forma upośledzenia,
dojmująca pustka, rutyna, znieczulenie, brak zrozumienia i komunikacji,
zagubienie, przeraźliwa samotność, tęsknota za uczuciem, zamknięcie się w
sobie. Bohaterki nie mają gdzie szukać pomocy, bo ich otoczenie funkcjonuje tak
samo jak one. Osobiście odnoszę wrażenie, że pisarka osiągnęła mistrzostwo w
kolekcjonowaniu ich uszkodzonych emocji. Mężczyźni w jej historiach są tłem, tylko tłem:
nieobecny ojciec, bracia, którzy odeszli, mężowie, którzy nawet, jeśli są to,
jakby ich nie było…
***
Żona
pijaka. O ironio, kobieta kształci się, by wyjść za
mąż i wegetować u boku pijaka. Tkwi w świecie, którego nienawidzi. Przełyka
gorzką pigułkę codzienności, do momentu, aż nie zdobywa się na akt buntu. Buntu, który prawdopodobnie niczego nie
zmieni, da tylko chwilową ulgę. Pogardliwe pytanie męża: co kobieta wie o mężczyznach? - pisarka przekuwa w analogiczne: co mężczyzna wie o kobietach? Mąż
żądając zrozumienia dla swoich słabości ignoruje żonę oraz jej tłamszony żal,
zawiedzione nadzieje, subtelne pragnienie poczucia bezpieczeństwa i ogarniającą
ją pustkę. Norma, prawda?
Miłość
zeszłej jesieni to
urzekająca i wzruszająca miniatura. Dokładnie obrazek-wspomnienie wycięte z
krajobrazu szarej przeszłości. Owdowiała trzydziestoparoletnia kobieta, wraz z
dziećmi mierzy się z pozbawioną emocjonalnej życzliwości rzeczywistością.
Kolejne dni smutku zepchnęły ją w przepaść i mrok wewnętrznego świata. Machinalnie, bez uśmiechu i nadziei wychowuje
dzieci i żmudnie pracuje. Pewnego dnia poznaje (a raczej jej synowie)
tajemniczego młodego mężczyznę, który zawsze nosi przy sobie nożyczki, symbol
swojej wolności. Mężczyzna tak jak pojawia się w jej życiu, tak znika. Po
dłuższym czasie kobieta odkrywa prawdę, że ów człowiek to jeden z pacjentów
pobliskiego szpitala psychiatrycznego. Świadomość, kim był nie jest w stanie
wymazać ulotnej chwili radości, którą ten człowiek w niej obudził. To, co
otwarł, pozostało otwarte i gotowe na przyszłość.
Wieczorna
gra to opowiadanie, które ma dwa wymiary:
dosłowny i przenośny. W sensie dosłownym tytułowa gra, to karciane rozgrywki. Metaforycznie,
obnaża przed nami mechanizm tworzenia pozorów: społecznych i rodzinnych, które
powodują, że bohaterowie zamykają się w swoich rolach, kurczowo się ich
trzymając. Odgrywanie co dzień tej samej roli, daje im
poczucie bezpieczeństwa i złudzenie stabilizacji. Za tak rozumianą grą (maską,
pozorem) mogą się ukryć, zataić swoje prawdziwe „ja”. Zarazem pozory podsycają
w nich ciągłą tęsknotę za marzeniami, pragnieniami, wyrwaniem się. Zdarzają się
jednak pojedyncze przebłyski w rutynie dnia, schemacie zdarzeń, które głęboko
zapadają w pamięć i których wspomnienie staje się największym skarbem:
hołubionym, pieszczonym. Bohaterka opowiadania mieszkając samotnie ze starszym
ojcem, codziennie poddaje się grom na obu płaszczyznach. Te nie dają jej
radości, tylko coraz bardziej wewnętrznie ją wyniszczają.
W
Chińskiej Dzielnicy (nazywanej
tak ze względu na licznych chińskich mieszkańców) - pisarka zabiera nas w
podróż po brutalnym, nieprzyjaznym powojennym świecie pełnym slumsów. To
historia dorastania w pobliżu portu, pośród domów publicznych, palaczy opium, w
brudzie i głodzie. Młoda dziewczyna – główna bohaterka - jest
świadkiem kolejnych ciąż matki i coraz bardziej świadoma obojętności
zewnętrznego świata, który naznacza ją i jej przyszłą rolę. Jej babcia zajmuje
się najmłodszymi członkiem rodziny, aż zniedołężniała - czyli już niepotrzebna
- nie zostaje odprawiona do swego męża. Póki miała siłę decydować sama o sobie,
była wolna. Stając się zależną, przestaje mieć prawo do własnych uczuć. Dziewczynka jest reprezentantką jednego z
trzech pokoleń kobiet, pokoleń nędzy, z której cyklu się nie wyrwie. Ma nikłe
szanse na wydostanie się ze świata, w którym marzeniem dziewcząt jest zostanie
dziwkami amerykańskich żołnierzy. To w ich świadomości jedyna szansa na
wydostanie się ze smrodu gotowanych ziół, okalającego całą okolicę i
bezpodstawnego okrucieństwa. Bolesna świadomość prawdy o rzeczywistości, budzi
się w niej nagle, symbolicznie przychodzi wraz z pierwszą miesiączką: pozorną
dojrzałością do świata, który nie pozwoli jej się tak naprawdę nigdy rozwinąć…
Jedno z opowiadań Oh Jeonghui, zdecydowanie
wyróżnia się na tle pozostałych, można w nim znaleźć więcej symbolicznych
znaczeń. Prowokuje i porywa w sam środek emocjonalnego kotła, w którym powoli
gotuje nas pisarka. Na jego podstawie powinno się nakręcić film
- z cyklu „trudne” – w którym zagłębilibyśmy się w świecie bohaterek, nie
poprzez słowa, lecz symboliczny obraz i gest. Utwór, o którym mowa, to: Właścicielka sklepu z zabawkami. Tekst
poniekąd „przemawia” nastrojem, nie słowem. To porażająca opowieść o młodej
dziewczynie - właściwie jeszcze dziewczynce - kleptomance, która po stracie
kochanego, chorego brata i pod opieką okrutnej macochy, rozpaczliwie szuka
kogoś, kto ukoi jej samotność. W efekcie wplątuje się w dwuznaczny romans z
właścicielką sklepu z zabawkami (nota bene inwalidką – jak zmarły brat
dziewczyny). Okaleczona emocjonalnie, pozostawiona sama sobie kolekcjonuje
czerwone lalki. Lalka w rytuałach reprezentuje zazwyczaj osoby martwe lub po
prostu bóstwa. Jest naczyniem, w którym gromadzą się tajemnicze moce, dzięki
niej świat duchowy łączy się z materialnym. Symbolizuje również niespełnione
marzenia i pragnienia, wbrew staraniom pozostaje tylko martwym przedmiotem, nie
posiada duszy, nie ożywa. Ze względu na bierność nieożywionego przedmiotu,
zbieranie lalek oznacza chęć dominowania, przejęcia władzy nad innymi, próbę
przywłaszczenia ich sobie lub odzyskanie tych, którzy nas opuścili. Jako
zabawka symbolizuje wewnętrzny świat dziecka, wszystko, za czym się tęskni, a
także pragnienie powrotu do dzieciństwa, w którym jest czas na beztroską zabawę
i bycie pod opieką innych. Lalka należy również do tej samej kategorii symboli,
co lustro: łączy to, co świadome z nieświadomym, będąc zarazem odbiciem żywego
człowieka. Na symbol lalki w opowiadaniu nakłada się znaczenie koloru
czerwonego. Barwa ta, w tym opowiadaniu ma znaczenie podobne do tego z
Czerwonego kapturka. To kolor zmysłowości, kolor krwi kojarzący się z płciową
dojrzałością (menstruacja) i utratą dziewictwa. Tutaj czerwień jest związana z
przedwczesną inicjacją seksualną. Dziecięca niewinność została utracona zbyt
szybko. Bohaterka wstydzi się swoich czynów, ponieważ nie dojrzała do seksu.
Wyparcie swojej przedwczesnej fizycznej dojrzałości, nie idącej w parze z
dojrzałością emocjonalną, dokonuje się poprzez przeniesienie jej na lalki
(przerzucenie odpowiedzialności za seksualność w sferę nieświadomą). Chce
zapanować nad swoim życiem, projektując doznania na martwe przedmioty - dlatego
lalki są czerwone. Rozwój dziewczyny został zakłócony poprzez odrzucenie,
którego w życiu doznała.
To tylko jedna z możliwych interpretacji tego
opowiadania. Poczucie winy za śmierć niepełnosprawnego brata, szukanie ukojenia
w ramionach niepełnosprawnej kobiety, kleptomania, to punkty wyjścia do
kolejnych ciekawych rozważań.
***
Poczucie beznadziei i wszechobecny smutek,
apatia to główne elementy kształtujące ponurą atmosferę opowiadań. Przełamuje
ją ucieczka bohaterek w oniryczny świat. Tutaj nie powinny jednak szukać
bezpiecznego schronienia, bowiem i tutaj coś powoli wyłania się z pogranicza
jawy i snu, jakiś cień, który porywa je do swego świata. W nim również stają się więźniarkami.
Pozorna ucieczka zakuwa je w jeszcze zimniejsze okowy. W jednej klatce zamyka
je społeczeństwo, w drugiej zatrzaskują się same. Ucieczka staje się, więc
podwójnie trudna. Mimo to, przepełnione niespełnionymi marzeniami, złamane
codzienną rutyną, jak w więzieniu powtórzeń, bohaterki powoli dojrzewają do
zmiany. Część z nich walczy o siebie, dąży do kariery zawodowej, przełamuje
tabu różnorodnych związków seksualnych. Reprezentantki płci pięknej nie chcą
już grać swych ról, chowając się głęboko we wnętrzach własnego „ja”. Oh Jeonghui
pomaga im w przełamywaniu krępującego tabu, otwarcie pisząc o buncie.
Podkreślając absurd poglądu, według którego kobieta nie znaczy nic bez
mężczyzny i realizuje się tylko przez jego obecność u swego boku.
Tak jak zauważyliśmy wcześniej, przedzieramy
się przez realno – oniryczne stany bohaterek, dzięki, którym pisarka ukazuje
nam głębię psychologiczną postaci. Sprowokowany do refleksji czytelnik dotknie
nie tylko psychologicznych aspektów opowiadań, ale też zetknie się z ich
społecznym wymiarem. Wykreowane
literacko kobiety mogłyby mieszkać w różnych zakątkach świata i nadal
prawdopodobnie miałby te same problemy, np. w Polsce żona pijaka zapewne czuje
się podobnie, może się zbuntować w taki sam sposób, skorzystałaby jednak z
alkoholu o zdecydowaniu większej zawartości procentów niż jej koreańska
odpowiedniczka, i to byłaby jedyna różnica!!! Różnicą pomiędzy taką formą
dyskryminacji, jaką ukazuje w swojej twórczości Oh, a jaka jest obecna np. w
kulturze polskiej, to obecność realnych form pomocy, na które mogą liczyć w
związku z nią kobiety. I rodzi się pytanie, czy gdyby Koreanki miały większą
możliwość wyboru, czy problem by zniknął? Zapewne nie. Są kobiety, które odejdą
i będą walczyć o siebie i są też takie, które utyskując na swój los nie zmienią
w życiu nic. Niektóre tylko marzą o buncie i wolności, ale gdyby te marzenia
były na wyciągnięcie ręki i tak by po nie sięgały. Najważniejsze jest jednak
danie szansy tym, które prawdziwie pragną odmiany swego życia i lepszej
przyszłości dla następnych pokoleń: w postaci prawa wyboru swojej drogi i
decydowania o samej sobie, wbrew regule „bo tak wypada”. W imieniu tych właśnie kobiet wypowiada się
Oh - tych, które mają w sobie siłę, by łamać reguły poprawności, poprawności
tak oczekiwanej i wymaganej.
Tłumaczenie opowiadań zajęło kilka lat i
trzeba przyznać, że jest dopieszczone. Czytelnik odnosi wrażenie, że tłumaczka
nie pozwoliła na to, by umknął jej żaden szczegół, symbol, gest. Po prostu poetycko–szorstki
majstersztyk. Napisanie wstępu pani Stefańska mogła jednak
zostawić komuś innemu, niepotrzebne streszczenia i wciąż powtarzające się
zdania, mogą zniechęcić kogoś do pójścia dalej i przeczytania tego, co
najważniejsze. Język używany przez pisarkę, o czym zapewnia nas tłumaczka: jest
prosty, momentami dosadny. To, co sami zauważamy to brak koloryzowania,
wyolbrzymiania, przegadywania treści. Narracja opowiadań jest zawsze
pierwszoosobowa, głos każdej kobiety z osobna odbija się echem w otaczającej je
pustce.
Okładka skromna, niewyróżniająca się,
sugeruje potrzebę skupienia się podczas czytania, a nie rozrywkę. Zapewne nieprzypadkowo jest w odcieniu czerwieni. Czy to aby nie kolor kobiecej duszy?
Dostrzegamy w nim siebie, my kobiety z każdego krańca świata?
Do przeczytania książki potrzebny jest
wysiłek, lektura nie jest łatwa, ani „porywająca”. Nie ma nagłych zwrotów
akcji, historie nie posiadają jednoznacznych zakończeń. Jeżeli ktoś nastawi się na zdobycie wiedzy o
tradycjach Korei Południowej nie znajdzie ich w tej pozycji. Zbiór opowiadań Oh
zainteresuje kogoś, kto ma ochotę na chwilę refleksji, kto nie boi się spojrzeć
w twarz ludzkim dylematom i usłyszeć krzyku rozpaczy wydobywającego się z
tysięcy ściśniętych gardeł.
Czytliwość: 4/6
Wydanie: 5/6
Okładka: 5/6
Ogólnie: 5/6
Autor: Oh Jeonghui
Tłumaczenie: Marzena Stefańska
Tytuł: Miłość zeszłej jesieni i inne opowiadania
Tytuł oryginalny:
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Rok wydania: 2009
Wydanie: I
Okładka: miękka
Ilość stron: 125
Cena z okładki: 24 zł
Fragment:
Zwilgotniała chusteczka, schowana długo w ziemi, przykleiła się do
mojej dłoni, niczym źdźbło zgniłej słomy. Wyczyściłam brud z pierścionka,
miedzianego paska oraz monet i ścisnęłam te skarby w ręku. Czułam je tak samo
jak poprzednim razem. Były teraz ogrzane od ciepła mojego ciała, ale niebawem
zrobią się zimne.
Autorka:
Jeonghui Oh urodziła się w 1947 r. Należy do grona
najwybitniejszych współczesnych powieściopisarek południowokoreańskich. Jej
utwory zostały przetłumaczone m.in. na język angielski, francuski, rosyjski i
japoński. Obdarzona niezwykłym talentem, zdaje się wiedzieć więcej o
zagmatwanym labiryncie kobiecej psychiki, niż
większość innych pisarzy.. Problemy, jakie podejmuje Oh, nie są łatwe,
prowokują, zmuszając do refleksji, i nie zawsze odpowiadają mentalności Koreańczyków.
Tak obszerny tekst w połączeniu z niewielką ilością stron książki świadczy o tym, że autorka wiele w niej zawarła. Sama istota tych opowiadań raczej mnie nie przyciąga, choć Twój tekst jest świetny i przeczytałem go z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńKsiążka warta uwagi, ale bardzo specyficzna jeśli chodzi o nastrój. Momentami zbyt ciężka.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie w moim stylu, ale te grafiki, które dodałaś są genialne!
OdpowiedzUsuń