10 lipca 2014

KOT – słowo klucz / Szkoła Kotów – Kim Jin-kyung/

Człowiek udomowił psa, ale to kot udomowił człowieka /Marcel Mauss/

Gdy tylko zobaczyłam tytuł książki, to wiedziałam, że będzie moja. No przecież (!) jest o kotach – czy to nie wystarczający argument?!! Dodatkowo zachęciły mnie opinie według których to taki wschodni Harry Potter. Z tej krzyżówki wychodzi koci Potter więc czego chcieć więcej? Moja kotka – pacyfistka nie była zbytnio zachwycona, gdy zmuszałam ją do towarzyszenia mi podczas lektury. Zniosła to jednak po swojemu - godnie – cierpliwie pobłażając mojemu wybrykowi. Ciekawe czy i ona wybierze się kiedyś do kociej szkoły? Mieszkając ze mną - czytać i pisać umie już na pewno. Tylko dla wygody udaje, że jest inaczej!

KIM jest dla nas kot, zależy od naszych doświadczeń i od tego jak postrzegamy jego rolę i miejsce w społeczeństwie (tak w społeczeństwie!). Od wieków, ten mały drapieżnik, pozostaje tuż obok człowieka i pobudza jego wyobraźnię – obrastając wprost proporcjonalnie do zainteresowania w symboliczne znaczenia. Niektórzy twierdzą, że za samo bycie kotem, kotu należy się medal. I muszę przyznać, że im dłużej obserwuję, tym bardziej wierzę, że coś w tym jest…

Każdy, kto mieszka z kotem zdaje sobie sprawę z wyjątkowości towarzystwa, w którym się obraca. Każdy kto mieszka z kotem, zastanowi się zanim powie: „mam kota”, ponieważ powszechnie wiadomo, że jeśli ktoś, tu kogoś ma – to raczej to kot jest właścicielem… Przysłowiowy Mruczek, to magiczna mozaika, która pozwala - wedle uznania - ze sobą obcować. Doznanie takiego zaszczytu jest podwójne ważne, zważywszy na to, że jest zdolny do odczuwania typowo ludzkich emocji – czyli jak widać nie tylko ludzkich. Świadomość tego pozwala spojrzeć na świat człowieka z innego punktu widzenia, zmienić pryzmaty i określić na nowo jego miejsce w świecie, jako fragmentu całości, a nie całości samej w sobie.

Bo jak wyglądałby świat, gdyby słońce zgasło? Gdzie były nędzny człowiek, gdyby waleczny kot nie pokonał ciemności? Takie pytania przychodzą nam do głowy podczas lektury Szkoły Kotów. Zamiast pisać recenzję, jak na razie zamęczam Was przemyśleniami, więc najwyraźniej książka pobudza do refleksji – napływającej w rytmie kolejnych uderzeń ogona. I to oczywiście świadczy o jej wartości i o tym, że koty na całym świecie mówią takim samym językiem. Ufff  - przechodzę do rzeczy.

***

Kim  Jin- kyung napisał tę książkę na podstawie opowieści, którą pocieszał swoje córki, gdy odszedł ich ukochany Saliks. Szkoła Kotów to dowód na to, że najpiękniejsze historie rodzą się z miłości.

W pierwszym tomie przygód Saliksa, Miłki i Mesana (futrzaści: Ron, Harry i Hermiona) zderzamy się ze światem nie do końca nam znanym. Wydawać by się mogło, że będzie to typowa historia o więzi między chłopcem i jego pupilem, na którego "przyszedł czas" i z którym trudno się pożegnać. Fabuła skręca niespodziewanie z utartych torów i nagle znajdujemy się z dala od ludzi, w kocim świecie, którym rządzą kocie prawa – uściślając: kocie prawa i magia. Jedno z praw mówi: kot, który siedzi zbyt długo w ciszy i bez ruchu, nie ma nic wspólnego z prawdziwym kotem – serio?!!! To ja nie mieszkam z prawdziwym kotem?! Tak wiem, jak pójdzie do szkoły, to się dopiero nauczy… Nasz bohater, aby się tam dostać musi przejść bolesną inicjację, zerwać wszelkie kontakty ze światem ludzi. Od tej pory będzie już należał do innej rzeczywistości (piękna metafora, prawda?). W tym fantastycznym świecie, zderzamy się z tajemnicą, przygodą i nietypową magią. Na razie dane nam jest poznać tylko zarys historii, podziwiać szczątkowe informacje o kolejnych bohaterach. Na więcej soczystych kawałków musimy jeszcze poczekać. Póki co, jedno wiemy na pewno – mimo wieku (kot trafia do szkoły, gdy kończy piętnaście lat) – psotnicza natura sprowadzi na trójkę bohaterów niemałe kłopoty. Przez skórę czujemy, że nawarzą niezłego piwa, zwłaszcza, że Kotcienie depczą im po ogonach…

Jak widzimy, dziecko w trakcie lektury zostaje zderzone ze światem ciemności, wyważoną porcją grozy (podawaną w drobnych kęsach i rozbrajanej humorem) i pytaniami o sprawy „ostateczne”. Czy Saliks umarł, stał się dobrym duchem i od tej pory przyjdzie mu walczyć z zagubionymi złymi kocimi duchami-cieniami (Nie wszystkie koty są dobre?? Matko, mój świat runął, życie już nigdy nie będzie takie samo!)? Czy śmierć to brama – inicjacja, którą trzeba przejść by trafić do tajemniczej pieczary? A może koty nie umierają i żyją setki/tysiące lat tuż obok nas (to by pasowało do ich kocich żyć i wcieleń)? Nienarzucające się treści dają swobodę interpretacji. Dzięki temu każdy odnajdzie odpowiedź pasującą do jego potrzeb.

***

Oprócz głównej osi fabularnej, której szczegółów bezpośrednio nie chcę zdradzać (chociaż na pewno, co nieco mi się wymsknie), w tej bajce odnajdujemy wiele informacji z dziejów kotów, znanych nam poniekąd z podręczników historii. I tutaj pojawiają się już pewne problemy, ponieważ losy tego futrzaka, tak często zazębiające się z losami ludzi, pełne są tajemnic i nieścisłości.

Koty jako obrońcy spichlerzów ze zbożem zyskały sobie miłość Egipcjan. Ci uczynili z nich istoty boskie, za których skrzywdzenie, czekała dotkliwa kara – nawet śmierć. Egipski bóg słońca, co noc przepływający przez Krainę Ciemności, w egipskiej mitologii narażony był na atak ze strony zła. Ochraniały go więc lwy - w ich oczach odbijał się blask rozpraszający mrok. W tekście Kima, dachowiec nie jest gorszy od lwa, bóg słońca przybiera bowiem postać kota i w tej formie pokonuje zło. Ta wersja mitu podoba mi się nawet bardziej. Poza tym Solaris ma świetlny miecz, niczym wojownik JEDI, (no dobra przeginam – kryształowy miecz, który rozprasza ciemność), którym co noc zabija Węża. Bliskość Egiptu i kotów podkreśla jeszcze postać Bastet – bogini muzyki, radości, tańca, płodności, macierzyństwa, która łączona była właśnie z bóstwem słońca. Jako pasjonat mitologii autor książki na pewno tego nie przeoczył i w kolejnych tomach nas jeszcze czymś, w związku z kocią boginią, zaskoczy.

Jak zaznacza Kim, złoty wiek kotów miał zakończyć się wraz z rozwojem chrześcijaństwa, które wszędzie doszukiwało się kontaktów z szatanem. Opisuje on wyrywkowo czasy, w których koty palono na stosach. Według innego badacza historii kotów Laurence Bobisa – nie ma dowodów na to, by takie wydarzenia, jak eksterminacja kotów, miały mieć kiedykolwiek miejsce. I powszechne przekonanie o tym należałoby włożyć między mity, wierzenia, przesądy. Jak było naprawdę - nie wie nikt. Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z książką wspomnianego badacza: Kot. Historia i legendy wydanej przez Avalon.

***

Wracając do powieści Kima, im bardziej zagłębiamy się w fantastyczny świat spod znaku pazura, tym bardziej dociera do nas, że koty nie podlegają ludzkiemu poczuciu czasu i przestrzeni. Płynność tych elementów świetnie oddają zagadkowe motywy powieścio-bajki, np.  grota, która znajduje się w wielu miejscach na raz i opowieść profesora, o tym, że  uczestniczył w bitwie, która odbyła się na długo przed tym, zanim się urodził. Nasi bohaterowie, podobnie jak czytelnik, muszą się nowego postrzegania istnienia nauczyć – wychowane z ludźmi nabyły bowiem ich nawyków (i ograniczeń).

Nie dziwi mnie fakt, że książka jest polecana przez koreańskie instytucje edukacyjne. Nasączona jest wartościami takimi jak: przyjaźń, tolerancja, akceptacja, otwartość. Przekazuje młodemu pokoleniu ważną prawdę, że trzeba być w życiu po prostu sobą:

…najbardziej magiczną sztuką dla kota jest bycie kotem. Nie dotyczy to tylko kotów, ale wszystkich stworzeń tego świata. Bycie sobą to najbardziej niezwykła ze sztuk.

Nawet każdy z opisanych kotów – mimo szczątkowych, jak do tej pory informacji – ma inny charakter!! I w tej różnorodności tkwi piękno i siła.  W tekście przemycono także między wersami mądrość związaną z nauką i lękiem przed błędami. Nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi i nie uczy się niczego ten, kto nie popełnia błędów! Zwróćcie uwagę, ile razy i z jakim entuzjazmem, mimo porażek, nasi bohaterowie niezmordowanie ćwiczą zaklęcia? I ile z tych „porażek” mają satysfakcji i przyjemności? Kolejna prawda dotyczy tego, jak zarządzamy złymi emocjami i jaką krzywdą mogą nam one wyrządzić:

Wśród kotów porzuconych przez ludzi są takie, które żywią wobec nich złe uczucia, Jeśli długo je skrywają, nie mogą się usamodzielnić. Żyją uczepione wyłącznie złych emocji. Stają się ciemnymi stronami ludzkości, czyli właśnie Kotcieniami.

Poza tym bardzo podobał mi się tańczący żeń – szeń (chcę takiego!), od razu skojarzył mi się z mandragorą. Korzeń, ludzik - wiadomo. Spodobało mi się też „pisanie pazurem”, które nabrało nowego, kociego znaczenia. Może się doszukuję, ale w kwestii zwalczających się wzajemnie bliźniąt i ich wojny, która kiedyś na pewno się skończy – nie macie wrażenia, że chodzi o obie Koree?

***

Zadaję sobie sprawę z tego, co można by tej pozycji zarzucić. Akcja skacze i jest za mało opisów. Kolejne elementy można by nieco rozwinąć, potraktować głębiej, zatrzymać się nad nimi na chwilę. Pobawić się znaczeniami i słowem. Skakanie od obrazu do obrazu powoduje, że lektura zdecydowanie przeznaczona jest dla młodszych czytelników. Tak, do tego może przyczepić się Człowiek Zachodu. Nie zapominajmy jednak, że to inna kultura napisała tę książkę, inny sposób – bardziej fragmentaryczny – postrzegania świata: przez sceny, symbole - niekoniecznie płynność przejść i rozmach. Możliwe, że forma bajki całkiem niezamierzenie odzwierciedla sprężystość i elastyczność natury jej głównych bohaterów. Poza tym dostaliśmy do rąk dopiero początek fantastycznej przygody, która jest świetnym wstępem do świata literatury dla naszych – przede wszystkim – najmłodszych i tak przy okazji przyjemną rozrywką, dla nieco starszych czytelników. Podczas czytania warto wyłączyć typowo „dorosłą” perspektywę - ja po kolejne tomy sięgnę na pewno!

Wydanie Kwiatów Orientu dopieszczone i na bardzo wysokim poziomie. Ilustracje urzekają fenomenalnym połączeniem kociej miękkości ze stonowanymi barwami. Żadnej ostrości, mocnego konturu… Ilustracje nie krzyczą – dopełniają łagodnie treść o kolejne warstwy. 

Czasami nie warto używać wielkich słów, by likwidować odwieczne lęki. Najlepiej w prosty sposób przekazywać skomplikowane prawdy. Bajki takie jak ta są tego najlepszym przykładem.

Tekst dostępny również na portalu KOCIE TAJEMNICE



Czytliwość: 6/6
Wydanie: 6/6
Okładka: 6/6
Ogólnie: 6/6

Autor: Kim Jin- kyung
Ilustracje: Kim Jae-hong
Tłumaczenie: Edyta Matejko-Paszkowska i Choi Sung Eun (Estera Czoj)
Tytuł: Szkoła kotów
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Rok wydania: 2013
Wydanie: I
Okładka: miękka
Ilość stron: 166
Cena z okładki: 35,00 zł




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...