Im
dalej w las literatury fantastycznej, tym trudniej wymyślić coś oryginalnego.
Hinesowi się udało. Wyłuskał z drugiego planu reprezentanta mało szanowanego
gatunku i skupił się na jego punkcie widzenia. Wyszła z tego eksperymentu „perspektywa
Golluma”. Długo nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w treści przebrzmiewają
dalekie echa Hobbita i Władcy Pierścieni (szczególnie Drużyny Pierścienia). Moje przeczucia
nabrały realnego kształtu w momencie, gdy krasnolud pocieszając elfkę, napomknął
o jednym takim, który skończył swoją przygodę z dziewięcioma palcami.
Inspiracja Tolkienem była odczuwalna tylko do pewnego momentu. Potem autor wybrał
inną ścieżkę w labiryncie pod górą, mimo, że ta również prowadziła do smoka.
Z
kim byśmy się utożsamili w tej historii? Jest tak sprytnie poprowadzona, że
właśnie z głównym bohaterem, czyli GOBLINEM. Reprezentant jednego z
najparszywszych gatunków (są jeszcze przecież równie okropne: hobgobliny,
orkowie, ogry, trolle i ścierwojady), okazuje się być ciekawszy, rozsądniejszy,
niż mający się za lepszych od niego ludzie, magowie, krasnoludy i elfy. Więc
kto tutaj dynda na dole hierarchii i jak łatwo ocenić książkę po okładce?
Za
określeniem "goblin" podąża szereg cech: tchórzliwość, plugawość, kłótliwość,
bezsensowne okrucieństwo, fałszywość. Poza tym gobliny są prymitywne, śmierdzące, brutalne
w swej głupocie (rozumem nie grzeszą) i brzydkie. Żyją i walczą bez
jakiejkolwiek strategii, planu, taktyki – mają trochę taką ułańską fantazję: z
szablami rzucają się na czołgi, czyli nieuzbrojoną kupą na uzbrojonego wroga.
Cud, że w ogóle jeszcze istnieją. Jednym słowem nic nieznacząca rasa, której reprezentantów
lepiej nie spotkać na swej drodze. Na szczęście, jeśli nie zawędrujemy do
jaskiń, to są na to małe szanse. Gobliny żyją pod ziemią w ciemnych i
zatęchłych tunelach, żywiąc się czym popadnie w najohydniejszej wersji. Ci,
którym udaje się przeżyć maja wiele szczęścia, a Ci którzy przeżyją dotarcie na
powierzchnię i jeszcze powrót, urastają do rangi bohaterów. Odmiana stworzona
przez Hinesa jest niebieska i ma to niejaki związek z pewnymi grzybkami…
Życie
pod ziemią w niezmiennych od wieków warunkach i brak kontaktu z innymi istotami,
nie daje zbyt wielu szans na zmianę czy rozwój. Dlatego istoty tam żyjące są
zacofane, od lat reagują instynktownie według wpojonych schematów. Ciemność,
stęchlizna, surowe otoczenie pełne skał i niebezpiecznych stworów, to nie są
dekoracje dla istot wrażliwych. Łatwo jest więc zakreślić ogólny obraz
goblinów, przykleić im etykietkę, wrzucić do jednego wora i gotowe. A jednak
Jig jest inny. I to nie tylko ze względu na brak tężyzny fizycznej - to chudy,
słabowity cherlak. Co za tym idzie jest poniewierany przez pobratymców i
uważany przez nich za najsłabsze ogniwo. O inności Jiga świadczy również to, że
jest emocjonalnie związany z jakąś
istotą – pająk piroman to jego pupil, oraz inteligencja,
dzięki której żyje. Szybko się uczy, obserwuje, analizuje, jest kreatywny i
jego celem nadrzędnym jest: przetrwać. Często nasz goblin dochodzi również do smutnych wniosków, dotyczących kondycji jego gatunku i myśli nad tym, co mógłby zmienić w życiu swojej społeczności. Spryt, ciekawość i umiejętność czerpania
wiedzy z sytuacji ekstremalnych, pomagają mu przeżyć przygodę, w której mimowolnie
bierze udział i wyciągnąć z niej wnioski na przyszłość. Jig nie jest wojownikiem ani mocarzem, a jednak to on - no dobra, pośrednio - staje się Smokobójcą. Jego historia to
jedna z tych opowieści, w której postać z ofiary - pokraki i popychadła - staje
się Bohaterem.
Miejsce
akcji powieści, od początku do końca, to ciemne podziemia – ciasne, zdradliwe i
niezbadane. Pisarz nie tworzy jednak klaustrofobicznej atmosfery - nie czujemy „presji”
tuneli labiryntu. Zadanie goblina to
powieść pełna zwrotów akcji, krwawych starć, pułapek i potworów. Przygody
następują jedna po drugiej, tekst ma więc bardzo prostą w odbiorze budowę
linearną. Krótkie rozdziały porcjują nam dynamiczną treść, przeplataną refleksjami. Pod koniec ta forma zaczyna nużyć, zwłaszcza, że zakończenie nie jest
do końca trafione – autor za bardzo je rozwlekł, podomykał na siłę wątki i pozbył się niewygodnych postaci.
Hines
nie tworzył jednak epopei o herosach, nie bawił się więc w niepotrzebną komplikację
przygód, pogłębianie psychologiczne postaci, ani zamotanie akcji emocjonalnymi
wstawkami (chociaż stosunek Jiga do Ciapka jest rozczulający). W fabule momentami
jednak gubią się niektórzy bohaterowie, by po chwili się zjawić, gdzie trzeba,
no ale to w końcu humorystyczne fantasy - traktujmy je więc z przymrużeniem oka. Poza
tym, każda postać książki to degenerat, antybohater, i na ich tle, co by nie
było, Jig wypada najszlachetniej.
To
wyprawa po tajemniczy skarb (a właściwie wszechpotężny artefakt), którego nie
ma tam, gdzie go wszyscy szukają, poza tym nikt nie wie jak wygląda. A cały
mrok tej historii sprowadzony zostaje do gobliniej chochli. Tak naprawdę więc mamy do
czynienia z parodią heroicznych przygód. O tym czym jest parodia, od Hinesa mógłby
się uczyć Gerber. Ta parodia tworzy własny, autonomiczny świat kłótliwych śmiałków
(którzy na swoje nieszczęście i mimo jawnej niechęci, zmuszeni są ze sobą
współpracować) i przypadkowego wiru wydarzeń, który prowadzi ich w dół, ku
coraz trudniejszym przeszkodom do pokonania. Autor nie zalewa nas tanimi i nachalnymi „żartami”,
nie epatuje absurdem. Nie pławi się w rynsztoku słów i scen, które bardziej
brzydzą niż śmieszą. Tutaj uśmiech czai się między wersami, w barwnych opisach
myśli – jest w nich ironia, intryga, kąśliwe uwagi i sarkastyczne, szczere przemyślenia.
Jig po goblińsku próbuje interpretować sposoby na życie, poglądy istot z
powierzchni. A wynikające z tego konfrontacje tworzą komiczny efekt, jak bowiem wytłumaczyć ludziom, że chowanie zmarłych jest marnotrawstwem?
Nie
jest to wielkie dzieło, jednak stanowi miłą rozrywkę. Prosty język nie zamąci
nam w głowach i nie każe się za bardzo wytężać. Nie będzie nas też strasznie
zaskakiwać – podobnych opowieści znamy już wiele - i dzięki temu zrelaksuje. Okładka mnie nie porwała, nie ukazuje potencjału powieści - ale jak widać, nie tylko u nas były z nią problemy, ponieważ zagraniczne również nie powalają. Co
mnie dziwi, to fakt, że przygody Jiga mają trzy tomy. Pierwszy tom to zamknięta
całość i trudno mi sobie wyobrazić ciąg dalszy – zobaczymy.
Czytliwość:5/6
Wydanie: 4/6
Okładka: 3/6
Ogólnie: 5/6
Wydanie: 4/6
Okładka: 3/6
Ogólnie: 5/6
Autor: Jim C. Hines
Tytuł: Zadanie goblina
Tytuł oryginalny: Goblin Quest
Tłumaczenie: Dominka Schimscheiner
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie: I
Rok wydania: 2008
Oprawa: miękka
Ilość stron: 427
Cena: 33,90 zł
Fragment:
Jig
nienawidził syfnych dyżurów.
Nie
samej pracy, jaka się z tym wiązała. Lubił metaliczny zapach groty destylacyjnej,
gdzie na tacach suszyły się okrawki z muchomorów i odstana przez tydzień krew.
Nie,
nigdy nie narzekał na szorowanie kotłów czy łączenie tych farfocli z wrzącym
tłuszczem, pajęczynami oraz ciemnozielonym wywarem o zapachu gnijących roślin.
Lubił, jak grudkowata breja, którą z wysiłkiem mieszał w wielkim kotle,
zamienia się w gładką, galaretowatą maź.
Recenzja części drugiej: Droga goblina
http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/01/bohater-znajdzie-drogealbo-ona-jego-jig.html
Recenzja części trzeciej: Wojna goblina
http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2013/12/jig-kontratakuje-wojna-goblina-jim-c.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz