29 grudnia 2013

Od zera do bohatera po goblińsku /Zadanie goblina - Jim C. Hines/


Im dalej w las literatury fantastycznej, tym trudniej wymyślić coś oryginalnego. Hinesowi się udało. Wyłuskał z drugiego planu reprezentanta mało szanowanego gatunku i skupił się na jego punkcie widzenia. Wyszła z tego eksperymentu „perspektywa Golluma”. Długo nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w treści przebrzmiewają dalekie echa Hobbita i Władcy Pierścieni (szczególnie Drużyny Pierścienia). Moje przeczucia nabrały realnego kształtu w momencie, gdy krasnolud pocieszając elfkę, napomknął o jednym takim, który skończył swoją przygodę z dziewięcioma palcami. Inspiracja Tolkienem była odczuwalna tylko do pewnego momentu. Potem autor wybrał inną ścieżkę w labiryncie pod górą, mimo, że ta również prowadziła do smoka.

Z kim byśmy się utożsamili w tej historii? Jest tak sprytnie poprowadzona, że właśnie z głównym bohaterem, czyli GOBLINEM. Reprezentant jednego z najparszywszych gatunków (są jeszcze przecież równie okropne: hobgobliny, orkowie, ogry, trolle i ścierwojady), okazuje się być ciekawszy, rozsądniejszy, niż mający się za lepszych od niego ludzie, magowie, krasnoludy i elfy. Więc kto tutaj dynda na dole hierarchii i jak łatwo ocenić książkę po okładce?

Za określeniem "goblin" podąża szereg cech: tchórzliwość, plugawość, kłótliwość, bezsensowne okrucieństwo, fałszywość. Poza tym gobliny są prymitywne, śmierdzące, brutalne w swej głupocie (rozumem nie grzeszą) i brzydkie. Żyją i walczą bez jakiejkolwiek strategii, planu, taktyki – mają trochę taką ułańską fantazję: z szablami rzucają się na czołgi, czyli nieuzbrojoną kupą na uzbrojonego wroga. Cud, że w ogóle jeszcze istnieją. Jednym słowem nic nieznacząca rasa, której reprezentantów lepiej nie spotkać na swej drodze. Na szczęście, jeśli nie zawędrujemy do jaskiń, to są na to małe szanse. Gobliny żyją pod ziemią w ciemnych i zatęchłych tunelach, żywiąc się czym popadnie w najohydniejszej wersji. Ci, którym udaje się przeżyć maja wiele szczęścia, a Ci którzy przeżyją dotarcie na powierzchnię i jeszcze powrót, urastają do rangi bohaterów. Odmiana stworzona przez Hinesa jest niebieska i ma to niejaki związek z pewnymi grzybkami…

Życie pod ziemią w niezmiennych od wieków warunkach i brak kontaktu z innymi istotami, nie daje zbyt wielu szans na zmianę czy rozwój. Dlatego istoty tam żyjące są zacofane, od lat reagują instynktownie według wpojonych schematów. Ciemność, stęchlizna, surowe otoczenie pełne skał i niebezpiecznych stworów, to nie są dekoracje dla istot wrażliwych. Łatwo jest więc zakreślić ogólny obraz goblinów, przykleić im etykietkę, wrzucić do jednego wora i gotowe. A jednak Jig jest inny. I to nie tylko ze względu na brak tężyzny fizycznej - to chudy, słabowity cherlak. Co za tym idzie jest poniewierany przez pobratymców i uważany przez nich za najsłabsze ogniwo. O inności Jiga świadczy również to, że jest emocjonalnie związany z jakąś istotą – pająk piroman to jego pupil, oraz inteligencja, dzięki której żyje. Szybko się uczy, obserwuje, analizuje, jest kreatywny i jego celem nadrzędnym jest: przetrwać. Często nasz goblin dochodzi również do smutnych wniosków, dotyczących kondycji jego gatunku i myśli nad tym, co mógłby zmienić w życiu swojej społeczności. Spryt, ciekawość i umiejętność czerpania wiedzy z sytuacji ekstremalnych, pomagają mu przeżyć przygodę, w której mimowolnie bierze udział i wyciągnąć z niej wnioski na przyszłość. Jig nie jest wojownikiem ani mocarzem, a jednak to on - no dobra, pośrednio - staje się Smokobójcą. Jego historia to jedna z tych opowieści, w której postać z ofiary - pokraki i popychadła - staje się Bohaterem.

Miejsce akcji powieści, od początku do końca, to ciemne podziemia – ciasne, zdradliwe i niezbadane. Pisarz nie tworzy jednak klaustrofobicznej atmosfery - nie czujemy „presji” tuneli labiryntu. Zadanie goblina to powieść pełna zwrotów akcji, krwawych starć, pułapek i potworów. Przygody następują jedna po drugiej, tekst ma więc bardzo prostą w odbiorze budowę linearną. Krótkie rozdziały porcjują nam dynamiczną treść, przeplataną refleksjami. Pod koniec ta forma zaczyna nużyć, zwłaszcza, że zakończenie nie jest do końca trafione – autor za bardzo je rozwlekł, podomykał na siłę wątki i pozbył się niewygodnych postaci.  

Hines nie tworzył jednak epopei o herosach, nie bawił się więc w niepotrzebną komplikację przygód, pogłębianie psychologiczne postaci, ani zamotanie akcji emocjonalnymi wstawkami (chociaż stosunek Jiga do Ciapka jest rozczulający). W fabule momentami jednak gubią się niektórzy bohaterowie, by po chwili się zjawić, gdzie trzeba, no ale to w końcu humorystyczne fantasy  - traktujmy je więc z przymrużeniem oka. Poza tym, każda postać książki to degenerat, antybohater, i na ich tle, co by nie było, Jig wypada najszlachetniej.

To wyprawa po tajemniczy skarb (a właściwie wszechpotężny artefakt), którego nie ma tam, gdzie go wszyscy szukają, poza tym nikt nie wie jak wygląda. A cały mrok tej historii sprowadzony zostaje do gobliniej chochli. Tak naprawdę więc mamy do czynienia z parodią heroicznych przygód. O tym czym jest parodia, od Hinesa mógłby się uczyć Gerber. Ta parodia tworzy własny, autonomiczny świat kłótliwych śmiałków (którzy na swoje nieszczęście i mimo jawnej niechęci, zmuszeni są ze sobą współpracować) i przypadkowego wiru wydarzeń, który prowadzi ich w dół, ku coraz trudniejszym przeszkodom do pokonania. Autor nie zalewa nas tanimi i nachalnymi „żartami”, nie epatuje absurdem. Nie pławi się w rynsztoku słów i scen, które bardziej brzydzą niż śmieszą. Tutaj uśmiech czai się między wersami, w barwnych opisach myśli – jest w nich ironia, intryga, kąśliwe uwagi i sarkastyczne, szczere przemyślenia. Jig po goblińsku próbuje interpretować sposoby na życie, poglądy istot z powierzchni. A wynikające z tego konfrontacje tworzą komiczny efekt, jak bowiem wytłumaczyć ludziom, że chowanie zmarłych jest marnotrawstwem?

Nie jest to wielkie dzieło, jednak stanowi miłą rozrywkę. Prosty język nie zamąci nam w głowach i nie każe się za bardzo wytężać. Nie będzie nas też strasznie zaskakiwać – podobnych opowieści znamy już wiele - i dzięki temu zrelaksuje. Okładka mnie nie porwała, nie ukazuje potencjału powieści - ale jak widać, nie tylko u nas były z nią problemy, ponieważ zagraniczne również nie powalają. Co mnie dziwi, to fakt, że przygody Jiga mają trzy tomy. Pierwszy tom to zamknięta całość i trudno mi sobie wyobrazić ciąg dalszy – zobaczymy.


Czytliwość:5/6
Wydanie: 4/6
Okładka: 3/6
Ogólnie: 5/6

Autor: Jim C. Hines
Tytuł: Zadanie goblina
Tytuł oryginalny: Goblin Quest
Tłumaczenie: Dominka Schimscheiner
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie: I
Rok wydania: 2008
Oprawa: miękka
Ilość stron: 427
Cena: 33,90 zł

Fragment:
Jig nienawidził syfnych dyżurów.
Nie samej pracy, jaka się z tym wiązała. Lubił metaliczny zapach groty destylacyjnej, gdzie na tacach suszyły się okrawki z muchomorów i odstana przez tydzień krew.
Nie, nigdy nie narzekał na szorowanie kotłów czy łączenie tych farfocli z wrzącym tłuszczem, pajęczynami oraz ciemnozielonym wywarem o zapachu gnijących roślin. Lubił, jak grudkowata breja, którą z wysiłkiem mieszał w wielkim kotle, zamienia się w gładką, galaretowatą maź.

Recenzja części drugiej: Droga goblina
 http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/01/bohater-znajdzie-drogealbo-ona-jego-jig.html

http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/01/bohater-znajdzie-drogealbo-ona-jego-jig.html

Recenzja części trzeciej: Wojna goblina
http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2013/12/jig-kontratakuje-wojna-goblina-jim-c.html

http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2013/12/jig-kontratakuje-wojna-goblina-jim-c.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...