13 lutego 2015

Jeśli Boga nie ma, to dlaczego tyle o nim rozmawiamy? Żebyśmy się nie czuły samotnie /O ósmej na arce – Ulrich Hub/

Lodowa pustynia, dojmująca nuda i na dokładkę śmierdzi rybami. Pośrodku tej pustki, stoją trzy pingwiny, które w ramach rozrywki przekomarzają się i obdzielają kopniakami. Żarty jednak się skończyły, nadciąga POTOP. A wszystko za sprawą jednego narwanego – właśnie - pingwina i motyla, który zginął w wyniku tragicznego wypadku. Przynajmniej tak się wydaje. Gdy gołąb – neurotyczny organizator rejsu - wręcza WYBRAŃCOM tylko dwa bilety na arkę, zabija im ćwieka. Bo pingwiny, o których mowa, jak już wspomniałam, to trójka przyjaciół i nawet jeśli się pokłócą, to przecież pozostają przyjaciółmi! Na szczęście nieświadomy całej sytuacji najmniejszy z nich, ogłuszony przez kumpli, łatwo daje się upchnąć w walizce. A co na to Bóg, który wszystko widzi i słyszy, a który nakazał, by na statku znalazło się tylko po parze z każdego gatunku (nie sprecyzował chyba jednak polecenia, że chodzi o pary mieszane)? Jeśli jesteście ciekawi, co się działo na wielkiej łodzi przez 40 długich i deszczowych dni oraz jak się to wszystko kończy – gorąco polecam!

Przypominacie sobie może, jak reagowało otoczenie, gdy jako dzieci z otwartymi umysłami, chęcią zdobycia wiedzy, zadawaliście pytanie: Czy Bóg istnieje? Jeśli nie daj – nomem omen – boże, pytanie owo padło przy świadkach, mama, babcia (wstaw dowolne) purpurowiała. Do naszych uszu docierał krótki syk, że mamy już być cicho i porozmawiamy potem. W cztery oczy niewiele lepiej. Wymijające odpowiedzi, właściwie żadnych argumentów, po prostu powielanie tego co słyszymy w kościele lub na lekcjach religii. Czemu się jednak dziwić?
W jaki sposób wytłumaczyć dziecku kwestie wiary? Jak odpowiadać na coraz bardziej dociekliwe pytania? Jak wyjaśnić problem wolnej woli? Zwłaszcza, gdy samemu tak do końca się nie wie lub nie chce się wiedzieć? Pamiętacie może też, te ciągłe poczucie winy: bo się zapomniało pomodlić - i Bóg o tym wie -, wyszliśmy do kościoła, ale niekoniecznie do niego dotarliśmy - i Bóg o tym wie –, zjadło się w piątek smaczny kotlet lub soczysty stek  – i Bóg tego też nie przeoczy i będzie pamiętał. I wiążące się z tym, nieznośne
oczekiwanie na zasłużoną karę, najlepiej spektakularną, np. ziemia rozstępująca się nam pod nogami i my z grymasem przerażenia, spadający w same trzewia piekła. Nie wiem, jak Wy, ale ja gdy się zastanowię, to jako dziecko głównie z takimi obrazkami kojarzyłam pojęcie religii. No i jeszcze z prezentami na Boże Narodzenie – i byłam przerażona, gdy mój przyjaciel odnajdywał i otwierał pochowane przez rodziców paczki. Ja nie szukałam i czekałam, wbrew pokusom, bo...No właśnie – bo co? Na szczęście minęły już czasy bezrefleksyjnej katechezy, trzymającej się sztywno przekazywanych treści. Może na lekcjach jeszcze nie, lecz w tych domach, w których nie traktuje się już dziecka, jak przysłowiowego głuptaska, ale ceni się jego dociekliwość, samodzielne myślenie, dopuszcza się już możliwość dyskusji. Religia i bóg przestają kojarzyć się już z „ryciem” na pamięć kolejnych modlitw i reguł, zasad i przykazań – bo to nie dobra pamięć jest wyznacznikiem prawdziwego katolika…

Warto by rozmowy, o których wspomniałam, wspierano obrazowaniem wpisanym w dziecięcą logikę, dziecięcy sposób rozumienia świata. By toczyły się one z pełną otwartością. I taki właśnie, nieco zadziorny, sposób zaproponował nam Ulrich Hub. Jego książka, O ósmej na arce ma humorystyczny rys, fabuła podana jest bez przesadnego filozofowania – to najwyraźniej był jego przepis na sukces. O ósmej na arce, to zaproszenie do dialogu i  to takiego, który nie oznacza rozmowy „w jedną stronę”. Ta prosta aczkolwiek oryginalna lektura, zmusza do myślenia, rodzi pytania i nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Bo czy ktokolwiek tak naprawdę je zna? Bóg jest dobry a zsyła potop, Bóg jest wszechwiedzący a nie widzi pingwina w walizce, ani tym bardziej pingwina w prześcieradle. Dlaczego Gołąb nie interweniuje, gdy na pokład wchodzą dwa samce jednego gatunku? Najważniejsze to zrozumieć, że ludzkie życie ma wiele wymiarów, a świat to nierozwikłana piękna zagadka, której zgłębianie ubarwia naszą egzystencję. Temat religii podany został z dystansem, bez wielkich słów i patetycznego nadęcia. Z książki, co by nie mówić, wyłania się obraz dobrego boga, któremu tylko jakoś tak przez chwilę puściły nerwy…

Uzupełnieniem treści są ilustracje autorstwa Jörg Mühle. Czarno-białe niby nic, a jednak uwypukla i obrazuje to co konieczne, by książka ta stała się zamkniętą całością. Cudowne w tej książce jest to, że nie stawia ona spraw religii na ostrzu noża, nie kpi bezczelnie z dogmatów wiary, ani nie umoralnia i nie potępia niewierzących. Tekst ten można również odczytywać na różnych poziomach. Myślę, że na pewno pomoże lepiej zrozumieć dziecku, ideę winy i kary, wyjść z ich cienia. Bez obaw, za to z uśmiechem spoglądać w górę, ku niebu. Nie bez powodów na podstawie ten jakże świeżej i lekkiej w wymowie książki powstał, także w Polsce, spektakl teatralny dla dzieci, wyreżyserowany przez Agatę Biziuk.

Czytliwość: 6/6
Okładka: 5/6
Wydanie: 6/6
Ogólnie: 6/6

Autor: Ulrich Hub
Ilustracje: Jörg Mühle
Tytuł: O ósmej na arce
Tytuł oryginalny: An Der Arche Um Acht
Tłumaczenie: Anna Gamroth
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2010
Okładka: twarda
Ilość stron: 63
Cena z okładki: 24,90 zł




3 komentarze:

  1. To musi być niesamowita pozycja. Faktycznie, dzieci często takie pytania zadają i nie widzą w nich nic złego. Taka książeczka będzie idealna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądra książka dla dzieci i pomocna dla rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle się trzeba nagimnastykować, by się odpowiedzią nie zaplątać jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...