26 lutego 2015

Pod Paryżem jest Piekło /Jako w piekle, tak i na ziemi – John Erick Dowdle/ 2014

Zazwyczaj archeolodzy poszukują Świętego Graala. Tym razem za cel wzięto Kamień Filozoficzny. I ani w Piekle ani na Ziemi film o poszukiwaniach tego artefaktu, nie zrobi dobrego wrażenia. To kolejna produkcja, która zrodziła się ze świetnego pomysłu, a poległa na marnym wykonaniu. Nie pomogło jej gorzej niż przeciętne aktorstwo, fabularna miałkość i brak klimatu grozy (SIC!). Z tego horroru wyszła bardziej przygodówka. O tym, że film należy jednak do dreszczowców, przypominają nam jedynie ostatnie minuty, kiedy to widz jest już po prostu zmęczony oglądaniem, i i tak nic go nie reanimuje.

Witamy w stolicy kraju słynącego z bagietek, sera i perfum. Nie dane nam będzie jednak pogodne zwiedzanie Pól Elizejskich i leniwe  popołudnie w kawiarence, przy piosenkach Edith Piaf. Owszem poznamy Paryż, ale niejako od spodu. Zanurzymy się w labiryncie katakumb ciągnących się pod miastem, gdzie nikt nie serwuje kasztanów. Brnąc w mroku podziemi  dotrzemy do samego Piekła - także tego w naszych głowach. I mimo tak ciekawie zapowiadającej się scenerii, nie udało się ekipie filmowej wydobyć kontrastu: między sielankowym, artystycznym obliczem miasta miłości, a epatujących brudem i śmiercią podziemi. Nie pomogło nawet to, że część scen naprawdę była kręcona w katakumbach. Nie czujemy zderzenia, rozdarcia, nie zatapiamy się w coraz większym lęku, podążając z bohaterami do wnętrza ziemi. Właściwie, to nie odczuwamy za wiele czegokolwiek. Głównie podążamy za Scarlett, młodą panią archeolog (kryptolożka i chemiczka przy okazji), która uwielbia pchać się wszędzie tam, gdzie czekają na nią kłopoty i łamać przy okazji wszelkie zasady. Owa pani to połączenie Indiany Jonesa i Lary Croft – nie cofnie się przed niczym, by tylko znaleźć „skarb”. Posiada ogromną wiedzę, włada biegle kilkoma językami. Oprócz tego posiada także umiejętność rozdawania zabójczych - dla wszelkiej maści demonów - ciosów karate oraz bezrefleksyjnego pakowania siebie i swoich towarzyszy w niebezpieczeństwa. Dlatego też, gdy wpada na trop Kamienia Filozoficznego prze przed siebie jak taran, nie bacząc na konsekwencje. W początkowych partiach filmu, wszystko przypomina klasyczne rozwiązywanie zagadek z przeszłości (odczytywanie tajemniczych inskrypcji, szukanie drogi w labiryncie, pułapki a la „wyjmij właściwy kamień, bo się zawalę”), z czasem jednak robi się coraz mniej zrozumiale. Jedyne pocieszenie dla wymęczonego widza to fakt, że to się kiedyś skończy.

„Niskobudżetowy” w tym wykonaniu oznacza „tandetny”. W tym konkretnym przypadku zastosowanie, modnego, wyeksploatowanego w ostatnim czasie found footage, nie było trafną decyzją. Nie dość, że na zastosowanie tej konwencji w horrorach widzowie reagują już alergicznie, to naprawdę, samo „kręcenie z ręki” nie zrobi klimatu, jeśli położy się lagę na wszystkie inne elementy filmu. Poza tym kamera jest tym razem zdecydowanie za bardzo „rozbiegana”, aż nadto „roztrzęsiona”. Nie udało się również zbudować klimatu ani atmosfery grozy. Bo, gdy akurat coś się działo, kamera odskakiwała dziwnie w bok. Dodatkowo nurtuje pytanie: po co bohaterom latarki skoro tam jest tak jasno? Nie czujemy też stęchlizny, mroku, które mogłoby być charakterystyczne dla miejsca akcji. Nic się tak naprawdę nie dzieje, wiemy kiedy będzie scena jump, więc nic nas nie zaskakuje. Nawet przeżywają Ci, którzy w naszym odczuciu mieli przeżyć.  Scenariusz – powstawał najwyraźniej na bieżąco podczas kręcenia kolejnych scen. Akcja, a raczej myśli twórców, gna jak Króliczek zasilany baterią Duracela. A to dzwoni gdzieś telefon, a to jakiś chór śpiewa, a to z cienia wyłania się postać dziecka, a to płonie samochód, pęka sufit, leży za-hibernowany rycerz... Sam temat dawał możliwość stworzenia miażdżącego, dwuznacznego zakończenia, po  którym można byłoby stwierdzić, że warto było zmęczyć całość dla idei końca. Niestety, próżne nadzieje. Zakończenie jest jeszcze gorsze, głównie za sprawą naspeedowanej nie wiedzieć czym Scarlett. 

Aktorstwo - mniej niż przeciętne. Nikt się za specjalnie nie wyróżnia. Scenarzyści każdemu bohaterowi wetknęli w usta drewniane wypowiedzi. Dialogi są gorzej niż sztuczne. Tomb Raider bez Angeliny Jolie, to nie byłby Tomb Rader, dzięki niej Lara Croft zyskała osobowość. Naszemu "Indiana Jonesowi w Spódnicy" zabrakło umiejętności nadania postaci charakteru. Aktorka jest wyprana z ekspresji i ciągle mam wrażenie, że kpiąco się uśmiecha, niezależnie od sytuacji. Pomijam fakt jej stroju na eskapadę – ramionko przez cały film obowiązkowe. Robi to, co wymyślili dla niej scenarzyści, czyli wygląda ładnie i wdzięczy się do kamery, nawet, gdy cała jest upaćkana w sztucznej (co widać na odległość) krwi. Reszta bohaterów, jak na horror i przygodówkę przystało rzuca się przed siebie i podejmuje impulsywne działania, bez jakiejkolwiek analizy sytuacji, i bez uzewnętrzniania emocji. W ich wykonaniu przekroczenie bramy piekła, to wręcz wypad na piknik.

Chciałabym za coś ten film pochwalić, więc na plus potraktowałabym mało okazałe wejście do piekła. Koncepcja zwyczajnej dziury jest całkiem ciekawa. Minimalizm króluje też w samym piekle pozbawionym atrybutów - kotłów, smoły, ognia, diabłów. Za to są ziejące pustką korytarze, przemykające po nich stworki... i własne, prywatne demony, które człowiek bierze ze sobą wszędzie. W moim odczuciu, reżyser w budowaniu klimatu chciał się wzorować na Zejściu (Neil Marshall 2005). Pokpił jednak sprawę, zamiast czerpać pełnymi garściami z udanego wzorca, w którym widz dostawał podczas oglądania prawdziwe i niemal namacalne „ciosy między oczy”, dusił się w klaustrofobicznej, gęstej jak zupa atmosferze. W Zejściu poszukiwanie wyjść pośród ciasnych i wąskich korytarzy, naprawdę ścinało w żyłach krew. Brutalności potworów z obu filmów nie ma w ogóle co porównywać. Aż nie chce mi się wierzyć, że ten sam człowiek - reżyser Jako w piekle, tak i na ziemi - stworzył genialnego Diabła w 2010 roku. Bowiem na tle jego najnowszego horrorku wypada lepiej nawet(!) przygodowy serial: Łowcy skarbów z Tią Carrare w roli Sydney Fox.

Rok:2014
Kraj: USA
Reżyser: John Erick Dowdle
Scenariusz: John Erick Dowdle, Drew Dowdle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...