24 kwietnia 2014

A co o Was myślą Wasze przytulanki z dzieciństwa? /Śmieciowisko - Karol Mitka/

Skoro żadne wydawnictwo nie chciało wydać nowelki Mitki, to miało ku temu powody. Albo niszowość gatunku i wynikający z tego brak ewentualnych zysków, lub tekst jest tak słaby, że nie ma co go światu pokazywać. Self - publishing daje pisarzowi możliwość wyjścia z tej patowej sytuacji. W pierwszym przypadku można utrzeć nosa wydawnictwom i udowodnić, że się nie znają (przykład antologia „Zombiefilia”, „Za garść zbawienia i inne opowiadania” Bartosza Orlewskiego). W drugim, niestety prowadzi do zaśmiecenia Internetu (i ulic) tekstami autorów bezkrytycznych wobec tego co tworzą, przeświadczonych o swojej doskonałości – błędne koło. Do której grupy zalicza się „Śmieciowisko”? Trochę Wam podpowiem.

Do tej noweli podchodziłam, jak do jeża. Karola Mitkę lubię, niestety ostatnio w „Histerii” srodze zawiodłam się jego opowiadaniem. Obawiałam się, że jeśli znów przeczytam coś słabego, zmienię zdanie o jego twórczości. Ale się w końcu przemogłam.

Jak przystało na bizarro na początku tekstu  w ogólne nie wiemy „o co kaman”. Jest jakiś Ziutek Cipała, mający wszystko gdzieś i ostentacyjnie drapiący się „po rowie” w obliczu nadnaturalnych i przedwiecznych zjawisk. Nie straszna mu nawet Babka Meduza, której zamiast żmij z głowy wyrastają męskie przyrodzenia. Babka ta nota bene planuje zemstę na wnuku, ponieważ ten dopuścił się profanacji jej zwłok. Ziutek pewnego dnia odkrywa, że odebrano mu skarb, dzięki któremu osiągał niebotyczne orgazmy. I tutaj akcja nabiera rumieńców: wyrusza na wyprawę – sam tytuł wskazuje gdzie. A tam, też się dzieje. (Anty)Bohater przenosi się do innego wymiaru, świata w którym króluje smród gówna, rozkładających się zwłok i wszystkiego, co mogłoby być jeszcze gorsze, a nie jesteśmy sobie teraz tego w stanie wyobrazić. Jako rasowa postać spotyka po drodze pomagierów: Maurycego (kim jest nie zdradzę - padniecie) oraz mojego faworyta Barnabę – miś, taki trochę Rambo nie przebierający w słowach. Akcja noweli rozgrywa się w realiach nie przypominających tego, co znamy, to bełt ze wszystkiego, co stworzył świat, doprawiony paskudnym smrodem niedorzeczności.

Nie można twierdzić, że polskie bizarro jest takie samo jak amerykańskie: inne warunki socjologiczne, specyfika literatury, potrzeby czytelników, mentalność narodowa i inna „granica” głupoty - to nie pozostaje bez wpływu na literaturę. W noweli Mitki oczywiście groteski i bezsensowności mamy sporo, fabuła jest zakręcona, elementów obscenicznie-obrzydliwych też nie brakuje. Bo bizzaro to przecież trochę fantastyka, trochę horror, trochę pornografia. Profanacja wszelkich świętości – takich jak ukochana zazwyczaj „babcia” – jest w tym gatunku całkowicie na miejscu. Karol Mitka tworzy bizarro mocno bazujące na wulgarności i dosadności, takie polskie wulgizarro lub bardziej swojsko kurwizarro i w związku z silnym nasyceniem obrzydliwością  - gorezarro (lubię tę końcówkę!). Co raczej w grzecznych księgarniach się nie sprzeda – bo będzie wiodło młode dusze na pokuszenie. Nazwać tekst kiczowatym i tandetnym, to żadna obraza dla tego gatunku, jej twórcy stronią od mainstreamowych i gustownych łatek. Jednak i bizarro można napisać tak, by miało ono drugie dno. Nie polega ono tylko na pluciu kontrowersją dla własnej reklamy i zaistnienia poprzez skandal. Skrajna wizja może prowadzić „dokądś” mimo, iż nie jest to wymóg. Można na upartego stwierdzić, że Mitka trącił problem ekologii, nadprodukcji śmieci, tego do czego można się posunąć, by się ich pozbyć i co możne stać się dla kogoś „śmieciem”. I co ważniejsze przez ułamek sekundy, pojawia się sentyment za przedmiotami, które kiedyś były dla nas ważne, co się z nimi stało? Gdzie się podziały? (Uf! Zielony Zając nadal jest w kanapie, bo prawie dostałam palpitacji. A Wy, gdzie macie swoje przytulanki z dzieciństwa?)

Osobna kwestia to język – barwny, bogaty, a jednak warsztatowo zgrzyta: nadmiar porównań, trochę wplecionych na siłę, gramatyczne dziadostwa. Im dalej w treść tym jednak bardziej gładko wchodzi - można przeżyć.

Grafika na okładce, pozwala nam ocenić po niej książkę. Więc nie bądźcie zbyt zdziwieni tym, co wyczytacie w blurbie. A jeśli po tym, co widzieliście i przeczytaliście zniesmaczy Was treść – to jeszcze raz spójrzcie na okładkę, jeszcze raz przeczytajcie blurba i odpowiedzcie sobie na pytanie, czy nie zostaliście wystarczająco ostrzeżeni. Dla fanów gatunku i ciekawych literackich eksperymentów lektura będzie stanowiła przednią rozrywkę. Dzieło, to jednak wybitne nie jest, w sam raz na kilka przystanków w autobusie, ku zniesmaczeniu zaglądających przez ramię – a dobrze Wam tak! :-)

Czytliwość: 4/6
Wydanie:3/6
Okładka: 5/6
Ogólnie: 4/6

Tytuł: Śmieciowisko
Autor: Karol Mitka
Wydawnictwo: Horror Masakra
Rok wydania: 2014
Wydanie: I
Okładka: miękka
Ilość stron: 26


3 komentarze:

  1. Może kiedyś uda mi się rzucić na to okiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. „Śmieciowisko” to kawał twardego kloca - nie każdy będzie miał siłę przeCiapałać go na pół :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...