12 listopada 2014

Dzieciak z widłami /Rogi - Alexander Aja/ 2013

Ksiądz Natanek miał rację!!!! Harry Potter to samo Zło!!! Wcielenie Szatana!!! No nie mogłam się powstrzymać. Przypuszczam, że nad aktorem Danielem Radcliffem zawsze będzie już wisiała klątwa Chłopca, który przeżył spotkanie z Sami Wiecie Kim. Podobnie jak nad aktorem, który grał McGyvera, jak mu tak było? No właśnie…hm…McGyver…? Jedna rola potrafi wrosnąć tak głęboko, że zaczyna zastępować prawdziwą skórę. Gdy zobaczyłam, że - zgodnie z pierwowzorem książkowym - Merrin jest ruda, pomyślałam, że „Harry” ma coś z tymi rudymi pannami, czym znów wpięłam go w rolę czarodzieja… Chłopak walczy i najwyraźniej zależy mu na tym, by – ledwo gdy wydostał się z jednej roli - nie  zaszufladkowano go w rolach amanta. Ciągnie go do horroru, nie do komedii romantycznych (chociaż jego typ urody, to by właśnie sugerował). Jeżeli już jesteśmy przy horrorach, to Kobieta w czerni – co by jednak nie mówić – od Rogów jest filmem miliard razy ciekawszym. Książka znów okazała się więc lepsza od filmu. I po co to komu było?


Obsadzenie Radcliffa w roli Igga nie było pomyłką. Zgodnie z tym, co pisałam o bohaterze książkowym – to były ciepłe kluchy. Podobnie w filmie – totalna ciastolina. Niestety rogi kompletnie do Daniela nie pasują, zamiast diabła mamy więc nędznego satyrka z różkami. Niby nawala się, jak autobus w godzinach szczytu, miota się wściekle i łypie groźnie okiem, sikając na dewocjonalia ale… ta delikatna twarz plus rogi to zbyt duży kontrast, że w efekcie powstaje komedia. Podczas seansu miałam ochotę krzyczeć: zabierzcie mu te widły, bo się dzieciak pokaleczy!! Jego gra aktorska nie jest na szczęście skrajnie tragiczna, chociaż dwojący się i trojący na ekranie Igg, wypada nienaturalnie. Nie potrafi oddać rozpaczy wynikającej z powodu wykluczenia, odtrącenia, straty. Nie czułam gniewu bohatera, wiedziałam tylko, że chcę go czuć. Odniosłam wrażenie, że przyjaciele w sumie też, go ani ziębią ani grzeją, więc o co ten szum? W książce wiadomo o co. W filmie już nie bardzo.

Satyrek w pełnej krasie
Jeszcze gorzej wypadły inne postacie: elegancki i w wersji filmowej „estetycznie” okaleczony Lee - jest bo jest (Max Minghella). Drepcze z nogi na nogę, wypełnia tło, chociaż powinien być jedną z wyrazistszych a nie marginalnych postaci. Nikt nam nie wyjaśnia tego, co się dzieje w jego głowie. Nikt nam nie tłumaczy, jakimi ścieżkami kluczą jego myśli. Lee to właściwie nie Lee. Nie wiem tylko czy to z winy scenariusza, czy tego, że aktor przypadkiem dostał się w ostatniej chwili na plan i improwizował. Wątek Lee – Igg – Merrin traci z tego powodu cały impet i tragizm, stając się kiczowatym romansem. Element, który mnie dobił, to atrakcyjna Glenna (Kelli Garner) – WTF? No tak zapomniałam, to amerykańska produkcja – wszyscy są piękni i gładcy. Merrin (Juno Temple), jak i w książce, w filmie wiele do powiedzenia nie ma – w końcu nie żyje. Jest ładna i wszyscy się w niej kochają – to wystarczy. Najlepiej i najbardziej wiarygodnie wypadł Terry (Joe Anderson), no i węże – nie sposób odmówić im naturalnego talentu aktorskiego i niewymuszonego uroku.

Mam się wzruszyć?
Potworność ukryta pod maską zwyczajności  została starta na proch i w ten sposób zniszczono jeden z istotniejszych aspektów książki. Okoliczne trupy w szafach okazały się niegodnymi uwagi paprochami. W przypadku filmu nie miałam skojarzeń z Małym Księciem, kolejność spotkań Igga przestaje mieć sens, poza tym została potraktowana na skróty.  Groteskowość książki zachowana została na szczęście w absurdalnej atmosferze. Mroczne fragmenty przeplatają się z kiczowatymi. By był to horror za mało nas jednak nastraszono - grozy jak na lekarstwo. Najostrzejszy moment to ten, w którym -  jakby to ująć, żeby nie spojlerować – śmierć ponosi antagonista. Gdyby patrzeć na film, jak na kryminał –  intryga jest zbyt prosta, tak jak w książce łatwo się domyślić, kto zgwałcił i zabił Merrin. Miszmasz gatunkowy i zabawa formą się nie udała. Co jednak trzeba przyznać: zakończenie filmu broni się lepiej, niż zakończenie książki, mimo, iż żadne z nich do dobrych nie należy.

Fabuła oddana jest w miarę wiernie.... Wiadomo: coś wycięto, coś wklejono, coś zmodyfikowano. Właściwie, w efekcie powstała dosyć luźna adaptacja Rogów Hilla. To co powoduje, że  film jest nielogiczny dla tych, którzy nie czytali książki, to brak wyjaśnień i emocjonalnej głębi. Filmowcy zapomnieli, że nie każdy, kto będzie oglądał film – czytał książkę i dośpiewa sobie brakujące wątki.

Zachęcam do zapoznania się z analizą i interpretacją treści książki TUTAJ.

Rok: 2013 (świat), 2014 (Polska)
Reżyseria: Alexander Aja
Scenariusz: Keith Bunin
Produkcja: Kanada, USA



1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...