W
supermarketowym koszu rozmaitości wygrzebałam „coś”. Postanowiłam zrobić sobie
prezent i nie żałuję. Naprawdę było warto. Weszłam bowiem
w posiadanie pięknie wydanego tomiku...hm...przemyśleń. Nie są to oczywiście
utwory na miarę Szymborskiej czy Miłosza, zresztą sam autor do roli poety się
nie poczuwa. Trudno te próbki poetyckie czasami nazwać wierszami. Chociaż, kto
odważyłby się określać ramy i granicę współczesnej poezji. Wszak wiadomo, że to
inny wymiar, inne czucie, inna rzeczywistość. Ni jak nie należy wpasowywać jej
w sztywne ramy. Dotykają nas więc: wolne, białe, żarty, piosenki...Jest
barwnie, emocjonalnie i poruszająco – na różnych poziomach. I nie wszystkie
uniesienia są na szczęście tak serio na serio.
Teksty
traktują o sprawach ogólnoludzkich: słabostkach, troskach i radościach. Zarazem
nabierają bardzo indywidualnego charakteru. Daukszewicz
przyjmuje w nich rolę: obserwatora, szydercy – inteligentnego wrażliwca. To
zbierane przez 30 lat okruszki życia, skrupulatnie przechowywane myśli. Ukrywane
głęboko przed jaskrawym światłem dnia. Pod osłoną nocy oczko puszcza nam więc
bardzo dojrzały podmiot liryczny. Autentyczny podmiot liryczny – pragnę
podkreślić - taki, który niejeden chleb i z niejednego pieca przeżuł. Pełen
przekory i niezgody na rzeczywistość, ale zarazem jej głębokiej akceptacji –
umiejętności, czy podejścia, którego szczerze zazdroszczę. Wspaniała jest w
tych tekstach ich uniwersalność, każdy z nas może przeczytać słowa Daukszewicza
przez pryzmat własnych doświadczeń. Dokonać własnych projekcji. Wypełnić
przestrzeń między wersami własnymi uczuciami.
Kocica - Joanna Milewicz |
Nibywiersze,
ubrane są w subtelne słowa, dalekie jednak od śmiertelnej powagi. Podszyte
satyrą, nadają lekkości ludzkim tragediom, smutkom i lękom.
Stąd ich gorzko-słodki smak. Smak życia. Nie trzeba bawić się w głębokie
interpretacje i w „co autor miał na myśli”. Czytelność, przejrzystość, łatwość
w odbiorze pobudza nas do refleksji. Energia czytelnika zostaje skierowana do
jego wnętrza. Dokonuje on rozliczeń z przeszłością i swoim odbiciem w
zwierciadle ze słów. Słów zgrabnych i prostych.
Nie
obyło się bez kpin z naszego polskiego grajdołka. O
szarości dnia i braku miłości do ojczystego języka, o godności kontra
dresiarz, z telefonem w tle. Wyobrażałam sobie, jak ów człowiek estrady
przedstawia Byłonibyło na stand-upie. Sceniczna charyzma, głos, mimika,
gesty. Treść nabiera nowego wymiaru.
Ilustracje
Joanny Milewicz, to prawdziwe dzieła. Malowane przez nią obrazy są wysmakowane
i piękne. Żywe barwy, tętnią silną energią. Nie zawsze pozytywna, ale jest w
nich moc. Kipi – parzy wręcz. Malunki nie współgrają ze słowem pisanym. Nie
ilustrują go, ani nie uzupełniają. Jak dla mnie artystka opowiada zupełnie inną
historię. W ten sposób ujawnia się dychotomia tomiku – dwa języki, dwa różne
wyrazy artystyczne. Osobowości przez wielkie "O", dwa zderzające się
światy, przenikające się w procesie twórczym. Moje ulubione obrazy to Kocica
i Czyściec.
Prawdziwa
uczta dla zmysłów. Tomik bardzo sensualny i ekspresyjny. Zarazem ulotny. Skłaniający do
refleksji i zapewniający rozrywkę. Naprawdę warto. To coś do czego będę
wracała.
Czytliwość: 6/6
Wydanie: 6/6
Okładka: 6/6
Ogólnie: 5,5/6
Autor: Krzysztof Daukszewicz
Tytuł: Nibywiersze Byłoniebyło
Wydawnictwo: Bellona
Wydanie: I
Rok wydania: 2010
Okładka: twarda
Ilość stron: 119
Cena z okładki: 25,00 zł
Fragment: Ślub Anioła z Ryśkiem - Joanna Milewicz |
Fragment:
Nie
musisz mi udowadniać
że gotujesz
najlepszy barszcz w mieście
że
wszystko wiesz o prasowaniu
i
jak się dobiera firanki do mebli
(pewnie
tak żeby pasowały jedne do drugich)
Pokaż
lepiej, że potrafisz być przy mnie
w
każdej chwili
na
każdy dobry dzień
i
nieudany wieczór
na
któryś z rzędu obiad u tych samych Chińczyków
na
bóle w krzyżu
na
bez pomysłu wesele u znajomych
i na
pochlaj z kumplami
których
nie potrafię wymienić z nazwiska
(...)
Fragment: Świat Małgosi - Joanna Milewicz |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz