03 listopada 2013

O diable, który siedział w pudełku /Świątynia – Jakub Żulczyk/


Jeśli liczyłabym, że pisarz wydając w ciągu jednego roku dwie knigi, z jednej na drugą wypracuje warsztat, to dałabym się zaskoczyć, jak drogowcy zimie. Jednak w Świątyni, kontynuacji Zmorojewa, jest lepiej: czyta się płynniej, a fabuła jest spójna i przemyślana. Brakuje za to Zła, dynamizmu i świeżości pierwszej części – ale taka już przypadłość ciągów dalszych. Technicznie jest więc lepiej, ale poza tym, książka jest kopią poprzedniej: te same chwyty, narzędzia, a fabuła ma straszne dłużyzny. Zdecydowanie zbyt pochopnie napisana kontynuacja.

Po wakacjach w Głuszycach i tamtejszym „tornadzie”, drogi Anki i Tytusa rozchodzą się – nie jest im po drodze w realnym życiu. Akcja początkowo skupia się właśnie na dziewczynie, która zaślepiona uczuciem ładuje się w niemałe kłopoty, związane z przeprzystojnym Damianem i jego paczką. Te jednak, tak naprawdę, wymierzone są w Tytusa. Chłopak oczywiście bohatersko rusza jej z odsieczą i ładuje się w sam środek zasadzki. Powiernik tym razem nawet ginie, ale nie martwice się, pisarz nie oparł się pragnieniu napisania trzeciego tomu jego przygód, więc w sumie jest happy end. A jak to możliwe? Musicie przekonać się sami.

Schematyczność stanowi atut literatury młodzieżowej. I tym razem uniwersalna walka dobra ze złem jest na tapecie. Siły nieczyste znane nam z poprzedniej części powracają. No cóż, telewizja jest potężnym medium, a w rękach przebiegłego Leszego, to śmiertelne narzędzie. Zło tym razem nie panoszy się tu i tam, lecz koncentruje się na jednym celu. Przez całą powieść wszystkie elementy i działania kumulują się, aby wybuchnąć w ostatnich scenach. Świątynia została pozbawiona dobrych, baśniowych postaci, przez co jest bardziej mroczna. Ich miejsce zajęli jaskrawi przyjaciele głównych bohaterów. Autor nie utrzymał jednak tego stanu rzeczy, potrzebny był mu pozytywny akcent nadprzyrodzony. Strąk więc wskakuje w akcję dokładnie wtedy gdy trzeba, by ratować sytuację (Chwyt nagłej pomocy znikąd w Zmorojewie też był nadużywany).  Żulczyk niestety zaniedbał kluczowy atut poprzedniej części – brakuje odwołań do mitologii słowiańskiej.

Autor żongluje bohaterami spychając ich na drugi plan, wyciągając na pierwszy itd. Również i tym razem, położył bardziej nacisk na relacje miłosne między poszczególnymi nastolatkami. I znów wyszło to śmiesznie i ckliwie, zwłaszcza w obliczu nadchodzącej katastrofy (tym razem nie ma ratującej fabułę mitologii). Poza tym, Żulczyk miłosiernie likwiduje konkurenta Tytusa do serca Anki, która nawiasem mówiąc, w tej części wypada wyjątkowo niekorzystnie. Nie jest bynajmniej wyjątkiem – większość postaci jest sztuczna, przerysowana. Bohaterowie przez swoją nieautentyczność, nie przywiązują do siebie czytelników.

Czasami mniej znaczy więcej. Świątynia rozwleczona została do granic możliwości. Zwięźle napisana historia byłaby o niebo lepsza - tkwi w niej potencjał. A tak, wszystko zmierza niemiłosiernie powoli, w jednym przewidywalnym kierunku, by zrobić wielkie bum. Po „końcu świata” porzucone zostaje jednak wszystko, co budowało się przez 500, naprawdę długich, stron. I zostajemy z  grymasem „hę?” na twarzy.

Na plus książki przemawia plastyczny, obrazowy język. Pisarz zapunktował również socjologiczno-psychologicznymi spostrzeżeniami, związanymi z działalnością ludzi i metodami wywierania na nich wpływu. Zakpił z magii mediów, ich powabnego czaru i naszej łatwowierności. Pokazał jak łatwo manipulować ludźmi poprzez ich słabości. Ukazał również destrukcję wrażliwiej dziecięcej psychiki.

Klimat nadchodzącej apokalipsy przełamują komentarze i cięte riposty bohaterów. Niby fajnie, że zabawne, ale całkowicie kładą atmosferę. Jeżeli chodzi o oba tomy: nawet przeniesienie akcji z sielsko-mrocznej wsi do stechnologizowanego, ciasnego miasta niewiele pomogło. Jeżeli, ktoś już musi, niech sobie przeczyta…

Czytliwość:3/6
Wydanie: 3/6

Okładka 4/6
Ogólnie: 3/6
Autor: Jakub Żulczyk
Tytuł: Świątynia
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Wydanie: I
Rok wydania: 2011
Oprawa: miękka
Ilość stron: 517
Cena: 39,90 zł

Fragment:
Zrozumiał, że już nic nigdy w życiu go równie mocno nie zaboli.
Nawet kły, nawet szpony.
Jak zahipnotyzowany przez tresera zwierzę patrzył na szpony zbliżające się do jego ciała.
Przypomniał sobie, że nie zostawił rodzicom kartki z instrukcją karmienia kota i że nie zdążył pożegnać się ze wszystkimi ze swojego klanu Word of Warcrft, chociaż powinien był to zrobić, i przypomniał sobie o babci, która oddala życie za coś bez znaczenia, tak jak on teraz.


Pierwsza część przygód - Jakub Żulczyk Zmorojewo:

http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2013/10/nigdziebadz-po-polsku-zmorojewo-jakub.html
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...