Przedstawię wam bajkę, bajkę o stolcu, czyli kupie, gównie,
odchodach, fekaliach, ekskrementach, łajnie, gnoju, bobku, kale, klocku,
mierzwie. Nie, to żaden makabryczny żart – to książka dla dzieci. O dziwo,
całkiem mądra książka. Można by powiedzieć, że Kwiaty Orientu zafundowały
czytelnikom naprawdę ciekawego kwiatuszka do kolekcji, który zmusi ich do
wyjścia z pewnych sztywnych ram myślenia. Dzieci w przeciwieństwie do dorosłych
nie boją się granic. Nie mają też oporów w ich przekraczaniu.
Gabarytowo, zdobyta książka, ni jak nie mieściła mi się w
torebce, więc taszczyłam ją pod pachą, narażając się na zdziwione spojrzenia.
Inni towarzysze współniedoli autobusowej, której nie trzeba wyjaśniać tym,
którzy latem podróżują tym środkiem transportu, spoglądali na moją zdobycz z
pogardą. Nie dość, że KUPA wyraźnie widoczna w tytule, to na okładce rysunek
bezwstydnie WYPRÓŻNIAJĄCEGO się psa? Polska, cokolwiek by nie mówić, nazbyt
tolerancyjnym krajem nie jest. Mam nadzieję, że fascynacja wyrażająca się
nerwowym chichotem, kogokolwiek sprowokowała do szukania informacji o tej
pozycji i pozwoliła zrozumieć, dlaczego ktoś wydał coś o takim tytule i z takim
obrazkiem na okładce.
Mały piesek zrobił małą kupkę. Ta trafia na świat, który
początkowo jest jej piekłem. Samotna, zdruzgotana, opuszczona i pogardzana
przez wszystkich wydzielina wiedzie samotną egzystencję. Do czasu aż nie
kiełkuje obok niej mlecz, który obiecuje zakwitnąć tak pięknie jak gwiazdy,
jeśli stanie się jego nawozem. Kupa przenika do samego pączka i zakwita. Wspólnie
z rośliną, deszczem, glebą staje się pięknym kwiatkiem, cieszącym oczy i nos.
Oprócz kupy i mlecza mamy w bajce jeszcze innych bohaterów,
a właściwie antybohaterów. Jest okrutny ptak, pierwsza istota z którą kupa ma
styczność: istota pełna uprzedzeń i wrogości. Jej podejście kreuje sposób
myślenia o sobie naszej kupy, niestety nie jest on pozytywny. Jest kura i jej
pisklęta. Kwoka jest przykładem tego, jak wychowuje się nowe pokolenie,
zarażając je swoimi własnymi uprzedzeniami. Nie przekaże swoim dzieciom otwartości
na inność i nie nauczy ich doceniania każdego elementu otaczającej
rzeczywistości, chociażby ze względu na to, że został po coś stworzony. Jest też grudka ziemi, która wcale nie czuje
się lepiej niż psi bobek, ale z poczucia winy, która ją zżera, wyżywa się na
nim. Z czasem jest jej przykro, że tak się zachowała, próbuje poznać naszego
bohatera, rozmawia z nim i opowiada swoją historię. Zmieniając się i swoje
podejście rehabilituje się. Dlatego cieszymy się, że zostaje jej przywrócone
należne miejsce w świecie.
Bajka o psim ekskremencie, jak szybko zauważamy, nie jest
pozbawiona elementu okrucieństwa (ale czyż nie takie właśnie jest życie?).
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy czującą, wrażliwą istotą i pierwsza osoba jaką w życiu widzimy, na nasz widok krzyczy: To kupa! Kupa! A fuj, brudne…nieprzyzwoite…
Przykre, prawda? Nie wiem, jak Wam, ale mnie roślinka i jej żądania wydały się
przerażające. Zdaje się ona być pozbawiona uczuć i emocji! Beznamiętnie
ogłasza, czego potrzebuje i to dostaje: -
Potrzebuję nawozu. Musisz stać się moim nawozem. (…)Musisz się całkowicie
rozpuścić i przeniknąć w głąb mnie.
Piękna alegoria, wyszukany symbol ale…włącza się mój
czepialski zmysł. Czy jesteśmy odtrącani przez wszystkich, to czy gdy ktoś z
nami rozmawia, nie dajemy mu się łatwo wykorzystać? Więc mlecz to: przyjaciel,
mentor, czy sprawny manipulator? W tej konkretnej bajce nie o to jednak chodzi,
tutaj to przede wszystkim PRZYSZŁOŚĆ.
Treść bajki nie jest istotna. Bo byłaby to po prostu
gówniana historyjka o kupie. Ważne jest to, co zawarło się pomiędzy kolejnymi
literami, słowami, wersami. Kolejne sensy nachodzą na siebie i się uzupełniają,
odkrywając mnogość interpretacji. O sile tej bajki świadczą przede wszystkim
pytania, które dzięki niej sobie zadajemy.
Psia kupa, to
gorzka prawda o nas: jesteśmy szybcy i powierzchowni w osądach, zapalaniu się w
swoich uprzedzeniach. Oceniamy kierując się dziwnie przyjętą estetyką, która i
tak zmienia się z pokolenia na pokolenie. Nie zważamy jak to, co myślimy i
mówimy jest krzywdzące dla innych. Dobitnie przypomina nam więc, że każda żywa istota chodzi z kupą w sobie
i że sami nie jesteśmy takimi, jakimi chcemy się widzieć, chowamy się za
fałszywymi wyobrażeniami. A jesteśmy taką samą częścią świata, jak mała, smutna
kupa.
To także historia o pozorach, które tak kochamy. O tym, jak
coś co było „brzydkie”, po tym, gdy odnajduje w życiu cel, przechodzi
metamorfozę i staje się piękne. Zachwycając się, nie dostrzegamy, że nadal
pozostaje po części tą samą psią kupą, tą, której nie chcieliśmy znać ani
lubić.
Ważkim problemem jest zrozumienie złożoności świata: jeden
jego element nie istnieje bez drugiego. Tak samo ogół nie istnieje bez ja, ani ja bez ogółu, dzięki któremu docieramy do samych siebie itd.
Historia kupy, to przede wszystkim historia każdego z nas,
prawda o szukaniu sensu życia. Wszystko na świecie ma swoje miejsce i swój cel.
Z tego rodzi się pytanie: czy mogę być w życiu tym kim chcę, znaleźć swój
unikatowy cel, czy mogę być tylko tym, do czego zostałam stworzona? A może
zostałam stworzona do tego, by być kim chcę? I szczęściem jest odkrycie tego
właśnie celu?
Głębokie, ekologiczne przesłanie bajki nakłania do zwrotu ku
temu, co naturalne. Naturalny nawóz jest najzdrowszy i obecny od zawsze (A może
skup kup?). Musimy przypomnieć sobie, lub na nowo uświadomić, że kupa jest
obecna w pięknym kwiatku, który wąchamy, w smacznych owocach/warzywach, które z
przyjemnością spożywamy. A ogarnia nas przecież sztuczność, sami zabijamy, to co naturalne, niedoskonałe,
goniąc za wydumanym ideałem. Zapominamy, że świat jest różnorodny i dzięki tej różnorodności
żyjemy, a sztampowy ideał jest miałki, jałowy i bez życia. W naszym świecie,
ogórków i pomidorów równej miary (ale za to bez smaku), nawet mleczowi grozi
niebezpieczeństwo. Nie pasuje on przecież do równo przystrzyżonych trawników…
to zwykły chwast. Kto jednak dał nam prawo i wyznaczył kryteria do tej oceny?
Czy ekologiczne PSIEsłanie do mnie trafia? Rozumiem
konieczność istnienia i ekologiczną korzyść, jednak psich kup na trawnikach i
chodnikach jest moim zdaniem zbyt wiele, aby nagle przestały być palącym
problemem (np. zagrożenie epidemiologiczne). Za duża ilość czworonogów przypada
na zbyt małe skwerki, a to już efekt złego zarządzania zielenią w miastach, i większych i mniejszych. Ze względu na to, że jest jej coraz mniej, o prawa do
niej toczą się zacięte batalie: spacerowicze, piknikowicze kontra psie
kupy. Naturalnych łąk pełnych mleczy,
koniczyn i podobnych roślin jest również coraz mniej. Warto zastanowić się nad
wszechobecnością i nadużywaniem kosiarek, które stanowią niebezpieczeństwo nie
tylko dla roślin, ale także dla zwierząt. Czy równo przystrzyżone trawniki na
których rośnie TYLKO trawa są naprawdę aż tak atrakcyjne? Nie dla mnie. Dzikie i nieokiełznane ogrody
natury, w których i psom nikt nie będzie zabraniał naturalnych czynności, są
tym za czym mam nadzieję niedługo już zaczniemy tęsknić. A za ta tęsknotą pójdą
i czyny.
Nawet kupa, gdy jest dobrze narysowana może wzbudzać
sympatię. Z kart książki patrzy więc na nas pulchna, rumiana, z oczkami jak
węgielki – miła dla oka – wydalona papka niestrawionych resztek pokarmu.
Ilustracje w książce, mimo tego, co przedstawiają, są bardzo refleksyjne i
sugestywne: bohaterka pozostawiona samotnie w deszczu, opuszczona i smutna,
przytulająca się... – no, sama słodycz. Rysunki personifikujące psią kupkę i
ukazujące ją jako małego słodkiego ludzika, to najwyraźniej przemyślany zabieg,
bez pudła trafiający w wyobraźnię czytelnika: małego i dużego.
Czasami najgrubszy podręcznik czy encyklopedia nie nauczy
nas tego, co ilustrowana książeczka, w której jedno obok drugiego, zestawione
zostały pozornie nie pasujące do siebie słowa: kupa i bajka. Prawda o życiu nie
musi być bowiem koniecznie zamieszczona w jakimś opasłym tomisku, przemądrym w
słowa, sprytnie splątanych i zawiłych. Ona lubi ukrywać się rzeczach
niepozornych, np. w kilku zakreślonych jakby od niechcenia słowach.
Czytliwość: 6/6
Wydanie:6/6
Okładka: 6/6
Ogólnie: 6/6
Wydanie:6/6
Okładka: 6/6
Ogólnie: 6/6
Autor: Kwon Jeong-saeng
Ilustracje: Jeong
Seung –gak
Tytuł: Psia kupa
Tytuł oryginalny: -
Tłumaczenie: Edyta Matejko – Paszowska
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Rok wydania: 2012
Okładka: twarda
Ilość stron: 30
Cena z okładki: 25 zł
Autor:
Kwon Jeong – saeng
Urodził się w 1937 roku w Tokio, zmarł 17 maja 2007 roku w
Daegu w Republice Korei. W 1969 roku za bajkę Psia kupa otrzymał nagrodę
w dziedzinie literatury dziecięcej miesięcznika Edukacja chrześcijańska.
Był to początek jego drogi pisarskiej(napisał ponad 100 bajek). W swoich
utworach zawsze z troską pochylał się nad bohaterami i w ciepły, szczery sposób
opisywał ich pełne krętych ścieżek życie, czym zyskał sympatię nie tylko
dzieci, ale i rodziców. Szczególnym uczuciem darzył istoty małe i powszechnie
uznane za bezużyteczne. Autor książek obrazkowych, powieści dla młodzieży,
wierszy i esejów.
Ilustrator:
Jeong Seung – gak
Urodził się w 1961 roku w Dektong w Republice Korei. Autor pięknych
i relaksacyjnych obrazów dla najmłodszych. Dzieci uwielbiają organizowane przez
niego warsztaty, podczas których malują na ścianach sceny z własnego życia.
Do dziś nie sądziłam, że o kupie mozna napisać tak mądrze i pięknie. Dziekuję Ci za te mądre teksty i wyszukiwanie niebanalnych treści. Myślę, że dzięki Tobie ta książka trafi na moją półkę, a potem w łapki mojej córki - niech zrozumie istotę prawdziwego świata i nauczy się tolerancji. Pozdrawiam i udostępniam. Muszę...
OdpowiedzUsuń