27 września 2014

/NLP w negocjacjach handlowych - Anna Magdalena Łabuz/

Z uporem maniaka czytam poradniki, których treść znam już z wcześniejszych publikacji. Liczę na jakieś olśnienie, powalającą ciekawostkę. Niestety jeżeli chodzi o negocjacje, to nie ma już najwyraźniej nic do dodania. Autorzy ewentualnie nadadzą jakieś błyskotliwe i dowcipne (w swoim odczuciu) nazwy kolejnym technikom, stylom itp. Poza tym idea i wydźwięk pozostają te same, podawane na szczęście w przystępnej formie:  i tym razem tekst napisany lekkim, prostym językiem – jak to w poradnikach - sugestywne też zobrazowany. O tej konkretnej książce mogę z czystym sumieniem napisać: nihil novi i jest multum lepszych pozycji na rynku.

26 września 2014

It’s simple but no easy /Negocjacje. Przez rozmowę do celu – Angelique Pinet/

Zacznijmy od tego, że to nie jest podręcznik akademicki. To poradnik. Książka pozbawiona jest więc skomplikowanych teorii, wielkich nazw i przeintelektualizowanego języka. Podręczniki stają się coraz przystępniejsze, nie będę narzekała. Jednak to poradnikową cechą jest wybitna prostota, której granicy podręczniki raczej nie przekroczą. Chyba, że edukacja będzie nadal podążała w tym samym kierunku, bo poziom przekazywania informacji w formie obrazków mamy już w zasięgu ręki…

10 września 2014

Sen ośmiornicy w służbie reżimu /Imperium świateł – Kim Young-ha/

Na dnie dzbana
pod letnim księżycem
ośmiornica drzemie /Bashō/

Jak szpieg, to: przystojny, wysportowany, z dystansem do rzeczywistości, ponadludzko wytrzymały, znający setki sztuk walki i stosujący gadżety o różnorodnych właściwościach.  Taki niby półbóg z atrybutami. Koniecznie posiadający krystaliczną osobowość bez ryski na sumieniu (oczywiście w granicach tego, co się przystojnym szpiegom wybacza bez mrugnięcia okiem) lub skrajnie czarny charakter. Czyli to bohater lub antybohater o niezłomnej woli, ślepo wierny przyświecającej mu idei. Skoro mamy już agenta, to musiałoby się z nim coś ciekawego dziać: może paść ofiarą spisku, wykonywać niebezpieczne misje, odbijać zakładników, ratować świat, lub odwrotnie: porywać, torturować, dążyć do zagłady ludzkości. Przedstawione wyobrażenie jest dobrze znane i zgrabnie wpisuje się w schemat powieści szpiegowskiej. Żadne sztywne ramy i schematy nie obowiązują jednak w książce Kim Young-ha Imperium świateł. Poza tym, że główny bohater jest agentem - który ze swoją agenturą niewiele chce mieć już wspólnego - z typową powieścią szpiegowską niewiele tę lekturę łączy. W sumie nie wiadomo, kto jest dobry a kto zły. Agenci wrogich wywiadów w oczach czytelnika nie są ani biali ani czarni, lecz oscylują w szarościach.

06 września 2014

Kowerkot, czyli ustawiczne „szukanie kota” /Mały słownik wyrazów kocich i kociojęzycznych – Przemysław Wechterowicz/


Dla kociarza, który lubi książki (a zdarza się to nader często) - zamiast przysłowiowego „kwiatka” lub bombonierki – ciekawy pomysł na prezent. Obdarowany uśmieje się, poszerzy horyzonty, kotu poczyta, a i w boczki mu nie pójdzie. Poza tym, co ważniejsze, książka nie stanowi zagrożenia dla pupila. Wiadomo przecież, że koty czasami lubią upatrzyć sobie jakąś roślinę i po prostu ją pochłonąć. Moja kotka ostatnio przeszła samą siebie, bo „wtryniała” sztuczne badylstwo z Ikei. Mogłaby to być dla nich niezła reklama, że produkt wygląda i smakuje jak żywy. Albo antyreklama, że w oczy kotkę bodła ta tandeta, więc postawiła uwolnić od niej mieszkanie.

Niektórzy mogą nawet kupić tę książeczkę w prezencie swojemu kotu. Bywa i tak, nie neguję i nie oceniam. W każdym razie wątpię, by kicia była zachwycona. Pewnie spojrzy na właściciela wzrokiem rodem z ilustracji do koturny. Cóż, koty miały kiedyś status bogów i o tym nie zapomniały…
Koturna

04 września 2014

Jak ktoś nie lubi zwierząt, to ja mu nie ufam /Nie tylko o łajdakach – Magdalena Kulus/

Powieść Nie tylko o łajdakach mogłam przeczytać dzięki uprzejmości autorki, więc: dziękuję Pani Magdo za przysłanie mi swojego „skarba”.

Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe. Prawdziwe są pejzaże i Fuks. Dobrze, że to Pani napisała, Pani Magdo, bo zaczęłam szukać „przecieków” i „podsłuchów” w domu i okolicy. Świadczy to tylko o tym, jak wbrew różnorodności i inności, my ludzie jesteśmy do siebie podobni: w przeżywaniu rozczarowań, w poszukiwaniu własnej drogi, w walce z codziennością, w emocjach i jak potrafimy być tak samo, zwyczajnie DURNI. Specjalnie piszę „ludzie”, nie „kobiety”. Chcę wierzyć, że mężczyznom wcale nie jest łatwiej – tylko czasami lepiej się kamuflują. „Łajdaczki” też przecież istnieją, a może i my nimi jesteśmy w pewnym sensie?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...