16 marca 2014

Everywoman uśpiona w baśni /Śmierciowisko – Anna Głomb/


„Koło drogi leżało ciało kobiety, właściwie już tylko szkielet okryty strzępami tkaniny, która kiedyś była sukienką. Leżała na plecach z szeroko rozłożonymi ramionami, a ze środka, z miejsca, gdzie kiedyś był jej brzuch, wyrastało drzewo. Mały dąbek.

- One rosną na nas (…) One się nami żywią – kocimi naszych umarłych, naszymi rozsypującymi się domami, ubraniami, książkami. Naszymi opowieściami. Wszystkim tym, czym była nasza cywilizacja. I dlatego tak szybko rosną (…) boję się myśleć, co może zamieszkać w lesie wyrosłym na kościach człowieka.”

Bukowisko, wrzosowisko, kartoflisko, śmierciowisko…Rośliny w pełni swojego majestatu wyrastają z tego, w co zapuszczą swoje korzenie. I to one, natura i jej siła – życiodajna a zarazem niszcząca - są bohaterami tej baśnio-powieści. Las stanowi pełnokrwistego bohatera, oddychającego, reagującego - symbolizującego podświadomość, która także wyrasta z ruin i kości. Nie ważne, jak daleko spróbujesz uciec, jeśli twoje korzenie są zatrute i jeśli nosisz ze sobą skrzynkę na śmierć, ciągle będziesz kręcić się w kółko. Tekst odczytujemy, więc tak na poziomie realistycznego, jak i metaforycznego poznania. Sztuką jest go oswoić, zwłaszcza na granicy tych światów. Pełni napięcia i oczekiwania więc, pokonujemy wraz z bohaterką kolejne etapy jej podróży ku pełni człowieczeństwa. Dorota musi przejść kilka prób, w tym najważniejszą: symbolicznie zejść do podziemi i stamtąd powrócić, niczym mitologiczne kobiety, oswajając lęk i śmierć.

Pisanie, że książka jest historią o postapokaliptycznym świecie, w którym resztki pozostałych na naszej planecie ludzi walczą o przetrwanie, byłoby krzywdzącym uproszczeniem. Ta książka nie podlega utartym schematom, znanym nam skądinąd drogom. Odsyła nas w przykurzony, ale niezapomniany świat baśni – prawdziwej, pełnej grozy i symbolicznych znaczeń. Kataklizm, epidemia nie są istotnymi elementami powieści i nie skupiałabym się na nich. To nietuzinkowy pomysł na to by nie zaczynać baśni od słów: „Dawno, dawno temu”. Mamy za to odległe kiedyś, które staje się przyczyną do wędrówki w głąb siebie. Czas nie ma tutaj znaczenia, a materializacja strachu, to coś, co dzieje się od czasów, gdy człowiek oddzielił jasność od ciemności. Magiczna przestrzeń, którą misternie skonstruowała autorka, to już inna sprawa. Postapokaliptyczny świat na wyjałowionej ziemi, czy ruinach miast utrudniłby oddanie sensu treści przez symbole. Dlatego mamy malowniczy las i jego zwodnicze ścieżki, zamieszkałe przez stwory wdrukowane nam w podświadomość. W motywie katastrofy jest jednak pewna nostalgia, której nie mogę przemilczeć: to tęsknota za tym, co było, zderzona z nowymi sposobami na życie (lub po prostu przetrwanie). To wstęp pozwalający nam zgłębić i zrozumieć panujące w Bukowisku zasady i zwyczaje, dostarcza nam wielu elementów, z których wydobywamy kolejne przesłania. Dlatego powieść tę można podzielić na dwie części: obyczajowo-fantastyczną i baśniowo-mitologiczną.

http://notatnikbibliofilki.blogspot.com/2011/05/baba-jaga-wedug-dubravki-ugresic.html
Klimat baśni tworzą opisy przyrody i pór roku, które niby zmieniają się rytmem, do którego przywykliśmy. Reguła czasu zostaje jednak przełamana. Trudno nie powiązać tego z mitem o Demeter i Korze (lub jeszcze wcześniejszym sumeryjskim mitem o Inannie). Odnosząc się do „cywilizacyjnej zimy” teksty te, oswajają lęk przed śmiercią (zwłaszcza w kontekście zejścia do mroku i wyjścia z niego), autorka prowadzi nas do podobnych sensów. Morderstwa, które popełniane są na Bukowisku nie straszą. Nie poznajemy ich szczegółów. Jesteśmy tuż przed nimi i po fakcie. Śmierć jest łagodna, wymaga mimo wszystko oswojenia. Muzycznym motywem przewodnim "Śmierciowiska" staje się poemat symfoniczny „Danse Macabre” Camile Saint-Saënsa, z którym związana jest refleksja Doroty: „Nie mogła uwierzyć, że coś takiego wymyślono jeszcze w czasach, kiedy świat należał bardziej do żywych niż do zmarłych” – a mnie zaraz po głowie kołacze się pytanie: czy kiedykolwiek świat należał bardziej do żywych?

Tak samo uderzające jest naiwne ludzkie przekonanie, że zapanowaliśmy nad przyrodą (i tęsknota za tym stanem rzeczy)…Czy epidemia i zbyt szybko rosnące drzewa nie są dowodem na to, jak mało pojmujemy, jak się myliliśmy? Jak niewiele da się usystematyzować wbrew naszym pragnieniom? My wytresowani w patologiczną normalność społeczeństwa, małego czy dużego, dostosowujemy się do reguł, które ono nam narzuca. Bo obiektywna (sic!) społeczność wie lepiej niż my, co jest dla nas dobre. Zawsze jednak czegoś brakuje, sztuką jest wsłuchać się w siebie nie bacząc na to, w co zostaliśmy „wszyci”. Mamy tutaj trzy typy takich społeczeństw, które odzwierciedlają po kolei: id, ego i superego. Każde z nich skazane jest na porażkę. Ponieważ tak jak ludzka osobowość, by funkcjonować muszą stanowić jedność - inaczej zapominają i upadają. Symbolizują wszystko to, co bohaterka musi w sobie odnaleźć i zaakceptować (dziką pierwotność, intuicyjność, reguły, normy i zasady). Różnią się nie tylko stopniem rozwoju cywilizacyjnego, ale również wyobrażeń o przyczynach epidemii: jednych uczyniła w ich opinii wybrańcami, innym uzmysłowiła, jak niewiele znaczy człowiek i jak niewiele znaczą jego decyzje (Czy Ci, którzy przeżyli są w czymkolwiek lepsi od tych, którzy umarli? Nie. Decydował ślepy los – dobór genów. Ani jedni ani drudzy szczególnie nie zasłużyli na to, co ich spotkało). Różnią się również podejściem do minionych czasów: dla jednych to, co osiągnęła ludzkość, to zło, za które została ukarana, dla innych to cel, do którego na nowo należy dążyć. Najważniejszym jednak, co z sobą niosła, co stanowi jej kwint esencję to kreacja najprostszego, przez co najbardziej niezwykłego dokonania – słowa, sztuki, estetyki życia, czegoś ponad praktycyzm i trwanie (słowo należy do strefy świadomej życia, z jego pomocą bohaterka wychodzi z "lasu" i staje się dojrzała psychicznie).

http://www.tapeciarnia.pl/157194_drzewa_las_sciezka.html
Podobno innych nie lubimy za to, czego nie lubimy w samych sobie. To ważna lekcja o antypatii. Główna bohaterka wybitnie mi "nie leży"- arogancka, przekonana o własnej wyjątkowości, mściwa, nie potrafiąca nawiązywać relacji ani z matką, ani z opiekunem. Nijaka, zagubiona i niewyobrażalnie niespójna, jej nijakość jest przepełniona gniewem i nienawiścią do świata. Nieudolnie tłumi mieszkający w sobie chaos, jak dziecko, obawiając się kształtu, który mu nadała. Nie lubię jej, odrzucam ją każdą cząstką mojego ciała. Jej osobowość jednak, co odkrywamy pod koniec książki, ulega przemianie. To czego w niej nie akceptowałam, było celowe, było stanem sprzed inicjacji. Dorota to postać z baśni, a one muszą wyruszyć w podróż by dojrzeć. My podążamy za tym, co symbolizują. Zazwyczaj wędrówka ku scaleniu tożsamości następuje prędko. W tym wypadku czekaliśmy na nią przez ponad połowę lektury, karmieni niechęcią. Poznaliśmy dogłębnie stan "zanim", stan gdy umysł krzyczy, a krzyk ten ulega wyparciu. A potem nagle Dorota wyruszyła w las (podświadomość) by zwalczyć swojego antagonistę Człowieka ze Skraju Lasu - odwieczną cząstkę ludzkiej osobowości. A właściwie to nie zwalczyć, lecz wchłonąć i zaakceptować.

Matka Doroty (jeden z urwanych wątków) wydaje się być jej wewnętrznym krytykiem (wg teorii voice dialogue). Kocha ją i dba o jej dobro, jednak gdy nie poświęca mu się należytej uwagi i zrozumienia, frustruje się i atakuje coraz zajadlej, powtarzając słowa klątwy: „Zobaczysz, kiedyś to wszystko do ciebie wróci. Nie będziesz w życiu szczęśliwa, zobaczysz.” Umiejętne współistnienie z krytykiem, to również wyraz dojrzałości do której dąży bohaterka – a jego ucieleśnienie w postaci matki, to bardzo odważny zabieg ze strony pisarki. Poza tym, któż z nas nie wie, że na poziomie psychicznym i emocjonalnym matki i córki zjadają się nawzajem...

http://strangesounds.org/2013/05/wolf-song-listen-to-30-wolves-howling-in-unison-in-a-wolf-sanctuary-in-indiana-usa.html
To debiut i to Polki. Idea i pomysł okazały się tak wspaniałe, że pod koniec powieści nie pamiętałam już, o co tak jeżyłam się na początku książki. Na szczęście (albo i nie) miałam notatki z chwil załamania. Spore partie tekstu do siebie nie pasują, ich płaszczyzny nie zazębiają się, zgrzytają na stykach. Gdyby nie kulał styl (powtórzenia, rozwleczenia, a to próbki gawędziarskie) można by traktować to, jak odzwierciedlenie w tekście niescalonej osobowości Doroty. Autorka niepotrzebnie próbowała przemycić również pewne prawdy, wtrącając gdzieniegdzie „złote myśli” i mini-wykłady (na szczęście zaniechała tych zabiegów, gdzieś w połowie książki). Ta historia sama w sobie jest niesamowitą, doskonale skonstruowaną lekcją, nie trzeba jej dodatkowo niczym przyprawiać. Opisy wewnętrznych stanów bohaterów i nadmiar wątków, rozmywają akcję, zwalniając jej tempo. To jednak nie raziłoby mnie tak, gdyby nie fakt, że większość z tych wątków nie została pozamykana. Dużą sympatią darzyłam Pszczelarza, którego autorka porzuciła w pewnym momencie. Również Tomasz znika z kart powieści, gdy przestaje być potrzebny. Za to historia i osoba Stanisława kompletnie nie pasuje do treści, została tam wepchnięta na siłę, by Dorota mogła nawiązać kontakt z Barbarzyńcami i tak samo, jak wciśnięta w tekst zostaje z niego usunięta. Nie za bardzo wiem, co myśleć o Królu plemienia i jego wątku. W moim odczuciu to najsłabsze fragmenty powieści. Spodziewałam się również bardziej wyrazistego zakończenia, wielkiego rozwiązania. Jednak, to było naiwne z mojej strony - skoro ta historia to metafora, nikt rozwiązania nie poda mi na tacy. Mamy przecież kobietę jako symbol cyklicznej natury, która miesza w szykach linearnego pojmowania czasu oraz labirynt i jaskinię. Jaskinia - serce owego labiryntu to ukoronowanie podroży, która sama w sobie była właśnie kluczeniem po zaułkach umysłu i ma ogromne znaczenie inicjacyjne, tutaj dokonuje się bowiem rytuał przejścia. Odnaleźć w nim drogę do „skarbu” i później do wyjścia, może tylko ktoś, kto zintegrował swoją tożsamość. Pamiętajmy, że jaskinia, oprócz tego, że od zawsze służyła celom kultowym i była krainą śmierci, to jest również symbolem związanym z kobiecością – drogami rodnymi. I w tym miejscu odnajdujemy wyraźne odniesienia do mitu: zejście, śmierć, wyjście, narodziny.

http://grimma.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?15
Internet zgodnie huczy, że w tej książce znajdujemy elementy kryminału. Nie zgadzam się z tą opinią, za Kańtoch mogę powiedzieć, że powieść „wciąga niczym solidny kryminał”, ale to nie oznacza, że po części nim jest (morderstwa w baśni, to nic niezwykłego). W tej opowieści mamy na pewno początek sielsko-obyczajowy, który potem przeobraża się w grozę i fantastykę (czyli wyeksponowane zostają elementy baśni). Nie porównywałabym tej powieści również z dziełami epoki romantyzmu. Jednym z wyznaczników epoki było czerpanie garściami ze skarbnicy ludowej. Stąd pewna zbieżność i wniosek nasuwa się sam - w kontekście wycofania w pierwotność, zabobonności i galerii folklorystycznych postaci. Znalazłam też kilka recenzji, w których bezpodstawność zarzutów wobec autorki mnie zirytowała. Ale do niektórych opowieści trzeba po prostu dojrzeć. Las nie zawsze zdradza swoje tajemnice. Zwłaszcza, gdy jest metaforą.

"Jaś i Małgosia", "Czerwony kapturek", "Czarodziej z krainy Oz", "Labirynt Fauna", "Osada", "Alicja w krainie czarów", "Szczurołap", "Król Olch" oraz liczne odniesienia do folkloru i do mitologii słowiańskiej (Baba Jaga, Południca, Driady, Wilkołaki lub chociażby swojskie imiona bohaterów) sprawiły, że bez reszty wsiąkłam w pełną magii fabułę. Mrok i niepokój tej historii to coś, czego od jakiegoś czasu bezskutecznie szukałam w literaturze. Pisarka wymieszała znane struktury czyniąc twór nie tylko cudowny i pożyteczny, ale również historię mylącą, wciągającą. Stworzyła szereg dodatkowych postaci, mgnień i przebłysków, zostawiając nas pod koniec oniemiałych na granicy światów. Bez obaw sięgnę po kolejną książkę autorki. Gratuluję udanego debiutu i życzę zawsze takich klimatycznych okładek!


Czytliwość:4/6
Wydanie: 5/6
Okładka: 6/6
Ogólnie: 5,5/6
Autor: Anna Głomb
Tytuł: Śmierciowisko
Wydawnictwo: Videograf
Wydanie: I
Rok wydania: 2012
Oprawa: miękka
Ilość stron: 289
Cena z okładki: 29,90 zł

Camille Saint-Saëns - La danse macabre



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...