29 stycznia 2015

Wszystkie rybki śpią w jeziorze, ciulajla, ciulajla, la. A jedna rybka spać nie może, ciulajla, ciulajla, la.../Bezsenność Jutki- Dorota Combrzyńska - Nogala /

Historia Jutki stanowi literackie nawiązanie do 70 rocznicy dramatycznych wydarzeń. Przypomina ona o łódzkim getcie i Wielkiej Szperze, w wyniku której wywieziono stamtąd 15000 osób. Głównie niezdolnych do pracy, czyli dzieci, starców i chorych. Wszyscy wywiezieni zginęli.

Dzieciom należy mówić prawdę. Bo dzieci są mądre: obserwują, myślą i czują. Widzą, że świat ma wiele odcieni, próbują zrozumieć dlaczego i jak na nie reagować. Dlatego trzeba z nimi o nich rozmawiać. Opowiadać i tłumaczyć, tak jak Dziadek Jutki, który mądrze przygotowuje ją do życia, i mimo wszystko, chce zaszczepić w niej wiarę w drugiego człowieka. Bo przecież nawet podczas wojny i nawet wśród „wrogów” można spotkać dobrych ludzi.

28 stycznia 2015

Badanie granic człowieczeństwa. Zagłodzeni /Starve - Griff Furst /2014

Prawda jest taka, że jak człowiek jest głodny, to wsunie co popadnie. A ja dawno niczego nie oglądałam. Dlatego w moim odczuciu ten film to strawny średniak (ale niskiej klasy średniak), który nie angażuje zbyt wielu zwojów.

Był sobie chłopak (Beck – Bobby Campo), który miał zabawnego  brata (Jiminey – Dave Davis) i drętwą dziewczynę (Candice – Mariah Bonner). Nade wszystko nasz bohater pragnął napisać nowy komiks. Artysta wiadomo, poszukuje inspiracji, a że najlepszym jej źródłem często okazuje się, nie taka znowu szara, rzeczywistość, zabiera najbliższych na wycieczkę. Nasza trójka dociera do wymarłego miasteczka na Florydzie, gdzie ma zweryfikować prawdziwość informacji o „dzikich dzieciach ludożercach”. Czy naprawdę trzeba pisać więcej? Oczywiście opuszczone miasteczko istnieje, bohaterowie ignorują wszelkie ostrzeżenia i ładują się prosto w ręce psychopaty. Nie mając zbytnio wyboru podejmują grę, której reguły wyznacza ów sadysta, a stawką jest oczywiście ich życie. Akcja większości filmu rozgrywa się w opuszczonej szkole, w której - o ironio - nasi bohaterowie dostają lekcję życia.

21 stycznia 2015

Światło, które rozprasza mrok. O mocy baśni /Dzielny Despero – Kate DiCamillo/

Baśnie opowiada się językiem tajemnym. Dlatego najwięcej dowiadujemy się z tego, co ukryte pod powierzchnią tekstu. Słowa niczym Enigma zazdrośnie strzegą podskórnych znaczeń. Odszyfrować je można tylko wówczas, gdy jest się na to gotowym, gdy dojrzało się do odkrycia pewnych prawd. Pierwszy raz czytałam Dzielnego Despero około pięciu lat temu i nie dostrzegłam wtedy nawet połowy tego, co zobaczyłam dziś. Z baśni się widać nie wyrasta, tylko dorasta do nich – i to wciąż na nowo.

Imię Despero – upamiętnia beznadzieję i desperację, które odczuwali mysi rodzice, gdy z całego miotu przeżyła tylko jedna myszka. I to jeszcze jaka: patrząca od razu na świat OTWARTYMI oczami, ze zdecydowanie za dużymi uszami. Jednym słowem dziwoląg, który jakby tego jeszcze było mało, że jest dziwolągiem: nie urósł za bardzo i w ogóle nie interesuje się mysim sposobem życia. Zamiast tego: czyta, słucha muzyki, rozmawia z ludźmi i zakochuje się w księżniczce – ludzkiej. Stanowi więc zagrożenie dla zamkowego, mysiego społeczeństwa. Należy go usunąć, skazać na śmierć, wrzucić do lochu na pożarcie szczurom. Despero zdradzony przez najbliższych nie ginie jednak, ratuje go światło - światło opowieści, którą snuje w ciemnościach. To jednak dopiero początek jego przygody, w imię swojej miłości będzie musiał jeszcze odbyć jedną wyprawę w głąb labiryntu. Tym razem uda się tam jednak dobrowolnie, by ratować ukochaną Pi z rąk szczura o złamanym sercu – Rocura – i biednej, naiwnej służącej Miggery, która chce zostać księżniczką.

20 stycznia 2015

Dotyk świata /Cudowna podroż Edwarda Tulana- Kate DiCamillo/

Historie, które zapadają w nas głęboko, takie do których wracamy, najczęściej to te, które w symboliczny sposób ujmują problem, z którym borykaliśmy się lub taki, z którym nadal się borykamy. One stanowią klucz do naszych wnętrz. Cudowna podróż Edwarda Tulana, to dla mnie właśnie takie „wysokie C”. To baśń, po przeczytaniu której myślę: O cholera...

Edward Tuan - niezdolny do uczuć porcelanowy królik, niewdzięczny egoista -  to nasz główny (anty)bohater. W wyniku dosyć nieszczęśliwego zbiegu okoliczności oddzielony od swojej właścicielki Abilene Tulan, zostaje skazany na tułaczkę zdającą się nie mieć końca. Żyjący do tej pory w iście królewskich warunkach królik, trafia na dno oceanu, śmietnik, do slumsów i na ulicę. Przechodzi wciąż z rąk do rąk: raz czułych i delikatnych, raz bezlitosnych i okrutnych. Każde miejsce i każdy człowiek (a nawet pies), którego poznaje podczas tej wędrówki, zostawia w nim trwały ślad. Pamięć o nich staje wyznacza ścieżką, a nawet mapą uczuć. Uczy się dzięki nim, co to w ogóle znaczy czuć. Poznaje: strach, ból, tęsknotę, radość, a tracąc kolejnych towarzyszy,  zaczyna rozumieć czym jest miłość. Podróży porcelanowego królika na pewno nie nazwałabym „cudowną”,  raczej skłoniłabym się do tego by mówić o niej „niesamowita”. „Cudowna” to zachodzi w tym bohaterze przemiana: z istoty wyrachowanej i zimnej w zdolną do kochania. Jak widzimy, to historia stara jak świat, podobna do miliona innych, jednak na swój magiczny sposób tak wyjątkowa, że chce się do niej wciąż wracać.

19 stycznia 2015

Moje miejsce na świecie, mój dom. Nadzieja, tęsknota… Słoń/Magiczny słoń – Kate DiCamillo/

Może dlatego, że wszyscy czekają w tej historii na śnieg, kojarzy mi się ona ze świąteczną, familijną opowieścią, pełną tęsknoty, nadziei i obietnic. Kiedy w końcu długo wyczekiwany, biały puch, pojawia się na kartach książki, towarzyszy mu dodatkowy, niemały cud. To takie swoiste, podwójne ukoronowanie pełnego napięcia oczekiwania – jak to na Gwiazdkę.

Historia opowiedziana przez DiCamillo jest dosyć nieprzewidywalna. Pewnego zimowego, ponurego dnia, na targu, swój namiot rozbija wróżka. Staje ona na drodze dziesięcioletniego chłopca – Piotrusia - który podświadomie czuje, że coś w jego monotonnym życiu jest nie tak. Bo gdyby naprawdę wierzył, że jego mała siostrzyczka Adela nie żyje, czy pytałby o nią? Chłopiec wiedziony dziwnym przeczuciem, postanawia skorzystać z usług tajemniczej kobiety. Zawierza intuicji, a ona w odpowiedzi, ustami wróżki, każe mu podążać za słoniem. Piotruś oczywiście czuje się oszukany i zakłopotany zarazem. Bo jak słoń? Skąd? I gdzie? Jak się okazuje nie można w życiu polegać tylko na racjonalnych przesłankach. Cuda lubią sobie z nich kpić. I tak jest i tym razem: słoń pojawia się niespodziewanie, z hukiem i trzaskiem w operze. A swoim nagłym pojawieniem się przewraca życie mieszkańców Baltese do góry nogami – nie mają oni bowiem w ogóle pomysłu, co z TAKIM przybyszem zrobić.

18 stycznia 2015

O potrzebie wyrażania emocji / Tygrys się budzi - Kate DiCamillo/

…Czyje oczy nieśmiertelne
mogły stworzyć twą symetrię?
W jakiej głębi,  jakiej dali,
mógł się ócz twych ogień palić?
Jakie skrzydła nieść go śmiały?
Jakie ręce go skrzesały? /Wiliam Blake/

Kate DiCamillo, pisarka obdarzona niezwykłą wyobraźnią i umiejętnością wczuwania się w drugiego człowieka, na stałe zagościła w moim sercu. Sama już nie zliczę, ile razy wracałam do jej książek i stworzonych przez nią postaci. Jej fenomen polega na tym, że mimo iż treści jej baśni przesiąknięte są trudnymi emocjami, potrafi ona pisać o nich tak, by nie przytłoczyć czytelnika bólem i cierpieniem. Paradoksalnie, to co trudne daje nadzieję i siłę. Czyli dzieje się tak, jak powinno dziać się w baśni. I wiecie co jeszcze? Mimo, że bohaterami jej książek są głównie dzieci, to nie ma dorosłego, który nie borykałby się w swoim życiu z podobnymi problemami. Dlatego jej książki są niezwykłe – czytamy je dzieciom, a w trakcie lektury odnajdujemy coś dla siebie, coś, co sprawia że pracujemy nad sobą.

17 stycznia 2015

John nie umiera jednak nigdy…/John ginie na końcu – Don Coscarelli/2012

John ginie na końcu to kolejne „dzieło” Dona Coscarelli, reżysera m.in. kolejnych odsłon Morderczych kuleczek – pierwszej z 1979 r. czy Buba Ho-teo z 2002 r. Tytuły wspomnianych obrazów powinny być wystarczającą wskazówką i na dobrą sprawę dać nam wyraźnie do zrozumienia, czego po tej produkcji możemy się spodziewać. Najwyraźniej reżyser swój dosyć osobliwy sposób postrzegania rzeczywistości i wykpiwania całego otaczającego go świata wyssał z mlekiem matki. Nie ma się więc co dziwić, że to właśnie Don Coscarelli wziął się za bary z niespożytą i pokręconą jak korkociąg wyobraźnią Davida Wonga, autora książki, która posłużyła za kanwę jego kolejnego filmu.

Właściwie to  nie chcę Wam pisać o czym TO jest. Istnieje jakieś głupie złe zło – niejaki Korrok -, które chce zawładnąć naszą planetą i bardzo głupie dobro, które staje w jej obronie. Ogólnie każdego załatwi zgrywny „sos sojowy” i pomieszanie z poplątaniem - ewentualne klamka transmutująca w monstrualnego penisa (dwóch facetów w obliczu konieczności skorzystania z takiej „rączki”, jest uwięzionych skuteczniej niż w czeluściach najlepiej zabezpieczonego sejfu świata), czy też potwór rodem z koszmarów cierpiącego na niestrawność pracownika masarni - na szczęście, odesłany do niebytu, za pomocą telefonicznych egzorcyzmów. W treści wdepniemy w jeszcze więcej absurdów, bezsensów i paradoksów, im więcej zdoła Was zaskoczyć, tym lepiej. Zamykam więc buzię na kłódkę i nie zdradzę nic więcej.

09 stycznia 2015

Wojna a umysł dziecka /Zaklęcie na „w” – Michał Rusinek/

Co jest straszniejsze od Potwora mieszkającego w szafie, Stracha pod łóżkiem? Rzeczywistość: realny, namacalny świat za oknem, który może przerażać stokroć bardziej. A staje się ona jeszcze straszniejsza w momencie, gdy uświadamiamy sobie, jaki los potrafią sobie nawzajem zgotować ludzie. Autor, Michał Rusinek (sekretarz Wisławy Szymborskiej, a to zobowiązuje), temat WOJNY potraktował z ogromnym szacunkiem. Mimo iż maksymalnie uprościł przekaz, nie zatracił przy tym nic z jego autentyzmu. Trafnie opisał to, jak świat może zachwiać się i zadrżeć w posadach. I to tak nagle, z dnia na dzień, bez ostrzeżenia. Nie pisze o tym bezpośrednio, nie serwuje czytelnikowi opisów bestialstwa, okrucieństwa. Wyczytujemy to z atmosfery, fabuły i sposobu narracji. Brak bezpieczeństwa i  uczucie zagrożenia towarzyszy nam nieprzerwanie, jest wyczuwalne na wszystkich kartach tej historii. Tkwi w niej jak cierń. A dziecko-czytelnik go wyczuwa. Bo dziecko ma doskonałą intuicję. 

08 stycznia 2015

Wstęp do: Zaklęcia na "w"

Mierżą mnie sztucznie wyznaczane granice, podziały, przelew krwi w imieniu bliżej niepojętych dla mnie idei. Nasz sposób myślenia ma determinować ten skrawek ziemi, na którym zamieszkaliśmy, bo zdaje nam się, że mamy do czegoś prawo? Dlaczego nie potrafimy zobaczyć człowieka w człowieku i myśleć bardziej globalnie? Chociaż z drugiej strony obawiam się, że zmiany w tej materii są równie prawdopodobne jak to, że Dalajlama przejdzie na katolicyzm. Dlatego doceniam uniwersalny wydźwięk książki, który pokazuje nam, jak wiele barw tracimy, gdy postrzegamy świat przez wewnętrzne uprzedzenia. Gdy pozwolimy, by ktoś włożył nam na nos okulary ukazujące świat z jedynej słusznej perspektywy. Zastanówmy się zanim od małego będziemy karmić dzieci niechęcią wobec innych, nienawiścią do tych, którzy myślą inaczej: bo ten jest za PIS a ten za PO, bo ten kibicuje Górnikowi a ten drugi Legii, a jeszcze ktoś inny ma rude włosy. Klniemy i złorzeczymy na czym świat stoi, bo „My kontra Reszta Świata”, który przecież mógłby być takim pięknym miejscem… 




Recenzja książki: TUTAJ

05 stycznia 2015

Wielka Stopa w natarciu /Exists - Eduardo Schánchez/2014

Po prostu lubię paradokumentalne niskobudżetówki, więc wciąż je tropię, wciąż na nie poluję. Dlatego po raz kolejny prezentuję Wam nie najwyższych lotów film, kręcony z „wolnej ręki”. Pamiętacie współreżysera Blair Witch Project? Tego „hitu” z 1999 roku, wypromowanego tak naprawdę przez medialną otoczkę? Minimalny budżet, scenariusz praktycznie żaden, found footage, o którym Zygmunt Kałużyński pisał, że to: „horror bez horroru”. Tak, Eduardo Schanchez postanowił odgrzać kotleta. Na jego kolejną produkcję składa się znów histeryczne bieganie po lesie i… histeryczne bieganie po lesie – w tym wypadku jednak przynajmniej widzimy przed czym bohaterowie uciekają. Tym razem reżyser bowiem zabiera nas do Teksasu, by ukazać nam przerażającego Sasquatcha. Jego dzieło, to jednak nie pierwszy found footage o Bigfoot'cie. Za taki można raczej uznać: The Legend of Bigfoot z 1977 roku (Harry Winer).

03 stycznia 2015

Ciężko, duszno../Necrofobia – Daniel De La Vega /2014

Dante jest krawcem, dla którego śmierć brata bliźniaka stała się nie tylko osobistą tragedią, ale i spowodowała u niego traumę oraz chorobliwą reakcję na każdy aspekt związany ze śmiercią. Nic dodać, nic ująć - można by pomyśleć. Treściwy, konkretny opis - niech film broni się sam. Minęło pierwsze dziesięć minut – trzeba przyznać dosyć długie intro - a ja zastanawiałam się „co autor miał na myśli”. No i zastanawiałam się przez następną godzinę. A akcja toczyła się mozolnie, bardzo mozolnie…

Ciężki film. Jedyne słowo, które przychodzi mi do głowy, gdy chcę określić jego nastrój to: sztywny. Nie ma w nim dynamiki, akcji. Przesuwające się obrazy są statyczne. Z jednej strony stanowi to kwintesencję filmu, z drugiej odbiera mu szansę na to, by widz dobrnął do jego końca. Akcja, w tym obrazie, nie jest więc ważna. Mam wrażenie, że aktorzy również - mogliby w zasadzie nic nie mówić. Pojawia się tutaj kilka postaci stanowiących tło dla zmagań Dantego (Luis Machín). I to on, pierwsza postać tego dramatu ma przekonać nas, że jego lęk jest prawdziwy, że jego zło jest prawdziwe itd. Z początku wychodziło to drętwo, nie kupowałam gry Luisa. Jednak, gdy się już przyzwyczaiłam, zaczęłam wierzyć „w” tę postać i „tej” postaci.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...